JEZUS - 2012-01-28 19:25:08

Gohoman: Tu możesz pracować w niedziele od 10.00 do 22.00 lub poniedziałek i środę od 17.00 do 20.00. Wypłata w granicach 150zł (zmywak), 250zł (kelner), 350zł (kucharz). Jeśli chcesz pracować na zmywaku twój post musi mieć min. 5 linijek. Jeżeli wybierasz kelnera to przynajmniej 7-8 linijek. W przypadku kucharza to min. 10 linijek. Pisz ^^

Gen - 2012-01-29 11:12:22

Pewnego słonecznego dnia w małym miasteczku mieszła sobie dziewczyna, która była bankrutem. bla bla bla i wybrała się do restauracji pracowac jako kucharz. Dziewczyna wybrała się do kuchni ubrała tą fajną czape i fartuch. - Jestem gotowa ! czekam na zamówienia -Powiedziała i wyszczerzyła się. Pierwsze zamówienie brzmiało następująco - Przygotowa pirogi róskie - Dziewczyna szybko wzięła się do roboty. Zrobiła ciasto i te inne co było potrzebne i pyszny twaróg. Wkładała twaróg do ciasta i robiło te no uszka. Wkładała do garnka z gotującą się woda i po chwili były gotowa. Wyciągnęła je połozyła na talez i do tego jeszcze przystroiła. Kelner po chwili wziął i zaniósł. Kolejne zamówienie: Przygotuj bigos- Mmm bigos. Dziewczyna szybko wzięła się do roboty i poszła po kapuste kiełbase i zaczeła robic. Po 15 minutach bigos był gotowy i kelner zaniósł. Kolejne zamówienie Biały barszcz - Dziewczyna usłyszywszy to szybko wzięła się do roboty i starała się jak mogła. Zagrzyło jej się trochę podjeśc bo to jej ulubiona danie ale wszystko zrobiła na czas i wyglądło nawet estetycznie. Nastepnie ktoś zamówił zestaw śniadaniowy. Dziewczyna szybko robiła omlety i polała ja syropem klonowym. Wycisneła sok z najładniejszy pomarańczy i i dała kelnerowi zamówienie. Wszyscy którzy zjedli bardzo chwalili restauracje. Następnie dziewczyna dostała zamóqwienie żeby przygotowac 5 dań polskich gdyż przyjechali krytycy z Francji. Dziewczyna postanowiła zrobić sękacza. Szybko zrobiła i sie starała wyszedł lecz nie mogła jeszcze podac zostały jej jeszcze 4 dania. Bigos juz wcześniej zrobiła wiec postanowiła zrobić pyszny niedzielny w jej domu rosół. Zawsze pomagała mamie więc zrobia owoą zupe bardzo szybko. Postanowiła jeszcze zrobić galaretke miesną. ie wiedziała co to jest ale wyglądało ładnie i psznie więc według przepisu zrobiła. Sękacz,rosół,galaretka mięasna jeszcze dwa! Dziewczyna szybko dorobiła gołąbki i zrobiła zupę kurpik. Zaołała kelnera, a ten zaniósł francuskim krytykom. Kiedy jedli gadali cos tam lecz nikt ich nie rozumiał bo mówili po francusku. Po kilku minutach krytycy dali restauracji 4 gwiazdki i wyszli. Szczęsliwa dziewczyna poszła do domu
___
Yuki 350 c:

Ares - 2012-01-29 14:21:15

Gen- 350zł
Yuki- 240zł

Samuel - 2012-01-29 19:15:38

Zainteresowany nową pracą szybko skierował swe kroki do restauracji. Po wejściu, przebrał się w fartuch, wziął nóż i był gotowy do objęcia stanowiska kucharza. W kuchni nie czekał długo, bo kelnerzy co chwilę przynosili zamówienia. Pierwsze z nich było na sałatkę z kurczakiem. Wiedziałem że czas mnie goni, więc pokroiłem szybko piersi z kurczaka, i wrzuciłem na patelnie. Następnie kroiłem warzywa. Gdy skończyłem, wrzuciłem do nich upieczonego już kurczaka, wymieszałem i nałożyłem porcję oddając kelnerowi. Lecz to nie koniec, czekało jeszcze czterech kelnerów. Przyjąłem więc następnego. Miałem wykonać gyrosa z frytkami, a do tego sałatka z kapusty pekińskiej, Tym razem resztę pokrojonego kurczaka, opanierowałem odpowiednio wrzucając na patelnię, w tym czasie frytki piekły się już w frytownicy. Wziąłem się za surówkę. Zacząłem od obrania jednej marchewki i pokrojenia w wiórki. Następnie, wziąłem mój ostry nóż i starał się jak najlepiej pokroić kapustę. Gdy i to uczyniłem, pomieszałem marchew z kapustą i dodałem trochę Deepu by była lepsza.W tym czasie upiekły się frytki i mięso. Wszystko wyłożyłem na talerz i dałem kelnerowi. Następne zamówienia były proste bo były to np. frytki z ketchupem. Przyszedł ten czas, ostatnie zamówienie, pochodziłem do tego z radością dopóki go nie zobaczyłem. Było to największe możliwe zamówienie i to na koniec pracy...Zacząłem je robić. Najpierw rozbiłem kotlet z karkówki i opanierowałem go wrzucając na patelnię. W między czasie rozpocząłem gotowanie ziemniaków na parze.Surówka, była to zwykła marchewka z sosem czosnkowym. Smakowała nieźle, ale nie mi oceniać. Oddałem odpowiednią porcję na talerz, w tym czasie ziemniaki się dogotowały więc i je nałożyłem. Popatrzałem na kotleta i odwróciłem go zaczynając robić koktajl czekoladowy.Gdy skończyłem koktajl, ściągnąłem z patelni kotleta i gotową potrawę dałem. Po tym wszystkim, dałem brudny fartuch do mycia i poszedłem odebrać kasę za robociznę

Ares - 2012-01-29 19:19:28

350zł

Kamol - 2012-01-30 17:26:54

Bardzo zainteresowany nową pracą, o której przeczytałem w gazecie przybyłem do gabinetu dyrektora. Przybywszy pokazałem mu mój dyplom kucharza i powiedziałem, że bez problemów powinienem sobie z tą pracą poradzić. Gdy tylko dyrektor się zgodził wszedłem do kuchni. Ubrany w odpowiedni strój wziąłem łopatkę i czekałem na zamówienia. W tym czasie do restauracji przyszedł człowiek z pikachu na ramieniu i poprosił coś dla niego i jego pokemona. Zdał się na mój gust. Więc postawiłem patelnie na gazie i rzuciłem masełko, które było zrobione z najlepszego mleka miltanka. Zaraz potem postawiłem na drugi gaz garnek z wodą. Gdy woda się gotowała ja otworzyłem lodówkę. Zauważyłem kilka pokejagód a na opakowanie znajdował się piorun. Oznaczało się, że te owoce przeznaczone są dla pokemonów elektrycznych. Wyciągnąłem więc je i jeszcze kilka grzybków i warzyw oraz malutki kwiat o pięknym zapachu. Postawiłem foremki na stole i szybko pobiegłem pod patelnię. Wziąłem warzywa i pokroiłem je w ostkę następnie rzuciłem na patelnie. Następnie odciąłem kapelusz grzyba i poprzecinałem go w paski tak jak nóżkę. Rzuciwszy także to na patelnie, wziąłem jeszcze kwiat i uciąłem kawałek i rzuciłem do reszty aby dodać przepięknego aromatu daniu. W czasie gdy wszystko się dusiło pod przykrywką ja zacząłem miksować pokejagody. Po pewnym czasie zdobyłem dużo substancji. Dodałem jeszcze śmietanki z mleka miltanka. Wymieszałem wszystko i nalałem do foremek. Następnie łożyłem je do zamrażarki. Po kilku minutach gdy obróciłem jedzenie na patelni mogłem wyciągnąć foremki. Wrzuciłem później do gotującej się wody przymarznięte jedzonko. Po 3 minutach włożyłem wszystkie dania na talerze. Przyozdobiłem je jeszcze aromatycznym listkiem kwitu i dałem kelnerowi. Kelner zaniósł jedzenie zamawiającemu. Widać było, że im smakuje. W tym czasie do restauracji wszedł jeszcze jeden człowiek. Jednak była to przepiękna dziewczyna z togepi w ramionach. Poprosiła o zamówienie i ponownie zabrałem się do pracy. Zamówiła mufinki dla swojego togepi, a dla siebie lody. Zdziwiłem się, że będzie jadła lody o tej prze roku, ale klient nasz pan. Wyciągnąłem foremki na mufinki i przepyszne jagody oraz mleko miltanka. Jedne jagody były dla przepięknej damy, a drugie dla jej pokemona.
Nalałem więc mleka do miski i zabrałem się za robienie lodów. Z jagód zrobiłem coś w stylu dżemu i wrzuciłem do mleka. Następnie porządnie zamieszałem i powstały już prawie lody. Włożyłem je do lodówki i zabrałem się za robienie mufinek. Jagody pachniały cudownie. Wrzuciwszy zmiażdżone do mleka zacząłem mieszać. Powstała konsystencja podobna do poprzedniej. Wlałem ją do foremek i zamknąłem. Wrzuciłem je do wody i dam się tworzyły mufinki. Po 10 min wyciągnąłem wszystko. Lody ozdobiłem jagodą, z której były zrobione. Tak przygotowanie danie dałem kelnerowi. Do końca pracy zostało mi jeszcze 30 min. Wtedy wszedł kolejny klient. Zamówił gofry !!!Od razu zabrałem się do pracy z wesołą miną, ponieważ uwielbiałem to danie. Wziąłem gofrownice i zrobiłem bitą śmietanę. Po zrobieniu zacząłem robić gofry. Zrobiłem kilka i układałem je na talerzu. Później oblałem bita śmietaną i ozdobiłem kilkoma listkami aromatycznego kwiatu. Na środku postawiłem najsmaczniejszą jagodę jaką znalazłem. Tak przygotowane danie podałem kelnerowi, a on zaniósł je klientowi. Zostały już tylko 2 minuty do końca. Więc odłożyłem ubranie i dałem garnki zmywaczom. Później udałem się do dyrektora po wypłatę.

Ares - 2012-01-30 17:28:36

350zł :D

Samuel - 2012-01-30 19:24:56

Nastał nowy dzień, a ja znów udałem się do pracy. Założywszy nowy fartuch, szybko wszedłem do kuchni gdzie była lista zamówień i numery stołów. Zacząłem od pierwszego, soczysty stek z frytkami i dużą coca-colą. Coca-Cole nalałem do wielkiej szklanki, stawiając na tacy, stek już się piekł, a ja ja wrzuciłem frytki do frytkownicy. Gdy frytki się upiekły wziąłem odpowiednią porcję, a z patelni ściągnąłem stek i położyłem na talerzu wzywając kelnera.Ten zabrawszy posiłek, wykonałem kolejne zamówienie, proste bo gotowe, porcja frytek. Szybko wezwałem kolejnego kelnera i zaniósł frytki. Następne zamówienie polegało na zrobieniu pierogów z mięsem i zasmażką. Obraną i pokrojoną cebulę wrzuciłem na patelnię by się piekła, klejone wczoraj pierogi w nocy w domu odmroziłem i przygrzałem. Te się szybko ugotowały, więc odcedziłem je z wody i dałem na talerz. Na pierogi dałem usmażoną cebulę i wysłałem przez kelnera do klienta. Ostatnie zamówienie było dla naszego szefa miałem przygotować moją nową potrawę, La DeSru. Pokroiłem parówkę w plastry, do tego dodałem ogórka, kapustę pekińską, cebulę, paprykę, i dałem to do miski dokładnie mieszając. Szybko dałem to kelnerowi by zaniósł na stół. Następnie, odebrałem pochwałę od szefa i upomniałem się o należne pieniążki

Ares - 2012-01-30 19:26:47

340

Drew - 2012-02-05 11:28:44

Nastał,słoneczny dzień.Młody chłopak zobaczył,że jest praca w Restauracji.Poszedł do niej i powiedział Jestem gotowy do pracy.Założył fartuch i poszedł gotowa.Pierwsze zamówienie:Placki po Węgiersku i picie Fanta.Upiekłem placki,polałem sosem i dodałem 3 surówki:z buraków,marchewki i selerową.Wezwałem kelnera i powiedziałem danie na stolik nr.1.Drugie danie polegało na zrobieniu kotleta schabowego z ziemniakami i burakami.Ziemniaki się ubijam wykładam na talerz.Kotlet prawie upieczony.Wykładam go i dodaję buraki.
Już prawie koniec zostało jedno zamówienie.Dotyczyło Spaghetti.Zagotowałem makaron na wodzie w garnku.Sos był zrobiony z mięsa.Po 10 minutach zrobiłem i zakończyłem dzień pracy,ale wcześniej upomniałem się o pieniądze.

Ares - 2012-02-05 12:56:59

180zł

Drew - 2012-02-07 13:44:38

Nastał,słoneczny dzień.Młody chłopak ma od szefa zrobić pizze na urodziny jego dziecka .Mam dwa dni.Dzisiaj zrobię trzy a jutro resztę.Pierwsza była klasyczna.Zacząłem wyrabiać ciasto.Dodaję drożdże. Rozkruszam do kubka oraz dodaję nie pełną łyżkę cukru i łyżkę mąki.Dodaję ciepłą wodę i mieszam.Następnie 2,5 szklanki mąki,pół łyżeczki soli i 5 łyżeczek oliwy z oliwek.Wlewam do miski a potem na blat.Dodaję trochę szynki,sera,tuńczyka,oliwek,kukurydze.I pieczę.Potem polewam ketchupem i podaję z Coca-Colą.Robię teraz truskawki zanurzone w kremie.Galaretkę rozpuszczam i gdy przestygnie dodaję to do ubitego w melakserze.I mieszamy.A na wierzch truskawki.Dobra koniec mojej zmiany.

Ares - 2012-02-07 13:47:04

100zł

Michalteam - 2012-03-28 18:54:18

Przyszedłem do mojej nowej pracy. Nie spodziewałem się niczego wielkiego w końcu miałem pracować na zmywaku. Myślałem, że to nic strasznego. Niestety nie miałem racji. Od samego wejścia uderzyła mnie fala hałasu i zapachów różnych potraw, które oddzielnie pachniały pysznie, lecz po zmieszaniu były po prostu okropne. Przecisnąłem się jakoś do szefa kuchni i zapytałem gdzie dokładnie jest zmywak. Gdy już się dowiedziałem udałem się prosto do niego. Chciałem szybko to skończyć i wrócić do domu. Zawsze gdy w domu zmywałem wydawało mi się to łatwe, lecz tu trafiały do mnie dziesiątki talerzy naraz. O ile te po sałatkach były łatwe do wyczyszczenia, to te po mięsie zajmowały prawie minutę. Po jakimś czasie okazało się, że osoby która także pracuje na zmywaku nie ma, a godziny szczytu dopiero się zbliżały. Po 20 minutach zmywania zaczynałem nabierać wprawy, lecz i tak talerzy było za dużo. W końcu jeden z kucharzy się zlitował i trochę mi pomógł. Zaczęła się zbliżać 22 i największy tłok już przeszedł za pół godziny restauracja miała być zamknięta. Ludzi już nie było więc domyłem ostatnie sztućce i wreszcie odpocząłem. Poszedłem do domu i od razu rzuciłem się na łóżko. Spałem ponad 12 godzin.

Cappi - 2012-03-28 20:55:07

200zł.

Pok - 2012-04-08 14:23:09

No dobra brakuje mi kasy więc poszedłem do pracy jako kelner. Wiedziałem, że spotkam trochę wkurzających ludzi ale nie przypuszczałem, że będzie aż tak źle. Na początek spotkałem miłych klientów zebrałem zamówienia zawiesiłem na fikuśnej karuzeli dla kucharzy i dostarczałem, ale którymś z moich klientów był średniego wzrostu łysy facet ubrany tak jakby wyszedł właśnie z filmu o jakimś zrzędzie i on grał rolę główną. Zamówił masę żarcia i mówił to tak szybko, że ledwo nie złamałem długopisu. Zawiesiłem zamówienie na karuzeli a gdy się odwróciłem zobaczyłem trójkę dzieciaków które poprosiły mnie o picie dając mi pieniądze. Z uśmiechem na ustach ich obsłużyłem, wyjąłem z lodówki po schłodzonej herbacie, ale gdy tylko się obrócili mój poprzedni klient mnie zełgał, że jak śmiałem ich obsłużyć kiedy to on pierwszy zamówił. Gdy wreszcie sobie poszedł nadeszła kolejna przeszkoda znowu wyjęta z jakiegoś filmu osoba tym razem barbety. Do stolika podeszła blond włosa dziewczyna w miniówce z gumom w buzi oraz torebkom (całą posypaną brokatem) na ramieniu. Gdy podszedłem do niej ta zamówiła same pstrokate desery jakie tylko były w karcie. Nagle z tej torebki wyskoczył mały snubbull który mało mnie nie ugryzł. Po efektownym uniku zostałem trafiony jakąś gazetom czego już nie uniknąłem. A słowa od mojej sprawczyni to „Jak śmiałeś zaatakować mojego snuubull’a”. Dziewczyna jednak została w restauracji i musiałem ją obsłużyć no i nareszcie koniec dnia o 22 wieczorem.

Cappi - 2012-04-08 15:22:20

Poked 250 zł.

Crus - 2012-04-19 19:25:48

Przyszedłem do restauracji, był nią duży budynek. Od razu chciałem zacząć w nim pracować, jednak wiedziałem, że coś schrzanię. Zaraz przy wejściu uderzyłem kolesia drzwiami, który to poleciał na wazon i uderzając nim o ścianę. Spowodował odpadanie tynku, a następnie człowiek zemdlał. Zakładając kaptur, chłopak ukrył twarz i podszedł do lady.
- Dzień Dobry, chciałbym znaleźć tutaj pracę, głównie chodzi mi o gotowanie. Tak chcę być kucharzem!
- Nie ma sprawy, okres próbny trwa 1 godz.
Poszedłem bez wahania i otworzyłem drzwi od kuchni, zauważając nowoczesną, ale małą kuchnie z 2 ladami, 4 lodówkami, 2 kuchenkami i małym magazynem na końcu. Postanowiłem ugotować coś, zwykłego, a jednak smacznego. Stanęło na Rizotto owocowe. To powinno posmakować klientom. Wszedłem więc do magazynu i począłem szukać jagód. Znalazłem: kasztany, orzechy, cytryny i miód, jednak nie było jagód, które bardzo by mi się przydały. Po długich poszukiwaniach znalazłem... Borówki z puszki, mimo iż były konserwowe, lepsze to niż nic. Na półce ze skrobią, znalazłem ryż. Następnie wrzuciłem go do... Doniczki, zasypując tym samym pietruszkę rosnącą w owej. Z roślinki już nic nie było, ale byłem pewien, że uda mi się spokojnie odstawić ją na miejsce. Myliłem się, poślizgnąłem się na kropli miodu i wyrzuciłem tym samym przedmiot, tłucząc go. Następnie wróciłem do swoich obowiązków. Pozostałą część ryżu, począłem wsypywać do garnka, następnie zalałem ją wodą i gotowałem. W końcu ryż był już gotowy. Otwierając puszkę z jagodami wsypałem ją do miski, a następnie wlałem do niej zawartość słoika z miodem. Stworzyłem tym samym pyszny i zdrowy sosik. Wymieszałem go z ryżem, jednak moja potrawa wciąż była nieprzyprawiona. Tak więc biorąc w ręce kilkanaście gramów cynamonu i zostawiając za sobą pachnący ślaczek przyprawy. Wrzuciłem go do reszty i porządnie wymieszałem. Następnie lekko podgrzałem i owe potrawę miałem już z głowy,. Do picia postanowiłem podać coś co pasowałoby do potrawy. Stanęło na mrożonej herbacie z owoców leśnych.
Po zakończeniu pracy odebrałem moją wypłatę i zadowolony wyszedłem z restauracji.

Cappi - 2012-04-22 14:39:16

250zł.

pan Pikuś - 2012-05-13 11:57:06

Przychodzę do Restauracji im. tłustego Mareepa i szukam kierownika mówiąc iż chciałbym pracować w restauracji . Kierownik powiedział że jedyna wolna praca to zmywak, ale mimo to i tak chciałem pracować . Na dobry początek musiałem umyć podłogę, bo była cała w tłuszczu . Tłuszcz był dość gęsty i musiałem dość szybko to umyć więc wziąłem mop, wiadro z wodą i zacząłem myć . Podłoga była długa i rozległa więc nie było łatwo, ale po jakimś czasie udało mi się umyć podłogę, ale kolejne zadanie już na mnie czekało . To zadanie to umyć naczynia, więc tak jak wcześniej wziąłem rzeczy potrzebne do mycia, a były to : gąbka, płyn do mycia naczyń i woda . Zacząłem myć, a na szczęście nie było tego zbyt wiele więc szybko sobie poradziłem . Później musiałem tylko wsunąć wszystkie krzesła, no i tyle . Później tylko wziąłem swoją wypłatę wyszedłem ze swoją dość ciężko zarobioną kasą .

KRÓLIK SZATANA - 2012-05-13 15:27:04

130zł

99dawid999 - 2012-05-16 17:55:06

dzień pierwszy



Pierwszy dzień pracy w resteuracji, miałem zostać kelnerem, pomyślałem że to nawet dobrze bo mogę dostać napiwek, przyszedłem szybciej do pracy żeby się przygotować. Tak się złożyło że akurat kiedy zbliżałem się do resteuracji przyjechał też mój szef podszedłem do drzwi i zaczekałem na niego, gdy podszedł do mnie zacząłem rozmowę:
-Dzień dobry szefie
-Witaj, ty jesteś tym nowym kelnerem?
-Tak to ja
-To dobrze, widzę że jesteś przed czasem
-Tak
-Idź lepiej się przygotować
-poco ta wcześnie?
-klienci przychodzą nie raz 30 minut przed otwarciem
-To już biegnę się przebrać
-To do zobaczenia później
-Dobrze
po tej rozmowie z szefem udałem się na zaplecze byłem pierwszym pracownikiem który dzisiaj przyszedł ale za nim się przebrałem kucharz zdążył stawić się do pracy, gdy mnie zobaczył od razu się przywitał
-Hej, ty co tak wcześnie?
-A tak jakoś szybko szedłem
-Prędzej bym się spodziewał że nie przyjdziesz niż że przyjdziesz tak szybko
-Też możliwe
-Dobra muszę iść się przebrać ale i tak się będziemy widzieć, w końcu przynosisz mi zamówienia
-Co racja to racja
Siadłem sobie na krześle czekając na pierwszego klienta, w końcu ktoś przyszedł, wstałem wziąłem notes, podszedłem i zapytałem:
-Dzień dobry, co podać?
-Dzień dobry, poproszę jedną pizze
-Dobrze, coś do picia?
-Wodę mineralną
-Dobrze
Zapisałem wszystko co trzeba było wydarłem kartkę, i poszedłem do kucharza
-Hej, masz zamówienie
-Okej już się za to biorę, o znowu jakiś klient
szybko zabrałem notes i długopis i podszedłem do klienta
-Dzień dobry, co podać?
-Proszę zapiekankę
-coś do picia?
-tak, proszę colę
I znowu podałem kartkę kucharzowi. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem siedzących przy stoliku jakąś dziewczynkę i najwidoczniej jej tatę, więc szybko podszedłem do nich
-Dzień dobry co podać?
-2razy hamburger i 1 colę i 1piwo
-Dobrze
Takich zamówień miałem dzisiaj jeszcze dużo, po ciężkim dniu udałem się do szefa po moją wypłatę

dzień drugi



Kolejny dzień w pracy, hmm... ciekawe co będę musiał robić, podobno miałem zmywać naczynia oby nie było za dużo klientów, no ale koniec tych rozmyśleń czas iść do pracy, no kawałek mam ale to nic pokemony schowałem do balli i włożyłem do plecaka który zabrałem ze sobą ,,Oby było mało ludzi dzisiaj" błagałem w duchu nie wiadomo kogo, po dojściu do pracy przywitałem się z  klientami i pracownikami a potem poszedłem do    szefa, który siedział w swoim biurze:
-Dzień dobry szefie
-Witaj, to ty jesteś Chilikis tak?
-Tak, to ja mam tutaj pracować
-Tak wiem, będziesz zmywał naczynia
-Dobrze
-Idz się przebrać i do pracy
-Dobrze, już idę
Po tej niezbyt miłej rozmowie przebrałem się w strój pracowniczy i udałem się zmywać naczynia, ledwo zacząłem a przyszedł do mnie kierownik
-Słuchaj musisz iść do sklepu brakuje nam składników
-Ale, ja dopiero co zacząłem tu zmywać
-Zmywanie ci nie ucieknie, co najwyżej dojdzie, masz tu listę co masz kupić powiedz że przychodzisz ode mnie i że zapłacę jutro
-No dobrze już idę
-Tylko się pośpiesz, być może dostaniesz premię jak szybko ci pójdzie, a oto twoja lista nie przegap nic, najlepiej wykreślaj to co masz
-Okej a do którego sklepu?
-Widać go stąd przez okno, nie przegapisz go
-Dobrze idę
No masz co ja jestem chłopiec na posyłki, może przynajmniej zarobię więcej niż normalnie, przynajmniej sklep nie daleko hmm... na liście też dużo nie ma
-jakby nie mógł pójść ktoś inny tylko ja co nie pichu?
Wreszcie doszedłem do sklepu wziąłem wózek, a pichu pakował rzeczy z listy, gdy było już wszystko poszedłem do kasy mówiąc że właściciel zapłaci jutro niechętnie ale się zgodziła i poszedłem z powrotem do resteuracji i od razu poszedłem do szefa
-Wreszcie jesteś, co tak długo?
-Kolejki w sklepie były długie...
-Dobra nie ważne tylko zanieś szybko kucharzowi te składniki i idź zmywać te naczynia trochę się tam tego nazbierało
-Dobrze, już idę
Szybko ze składnikami pobiegłem do kucharza
-Proszę oto twoje składniki
-Wreszcie klienci już się niecierpliwią
Nie zaczynałem nawet rozmowy tylko poszedłem zmywać naczynia, to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg cała sterta brudnych talerzy i sztućców, i cały czas coś donosili w końcu klientów już nie było, kucharz też skończył zmianę a ja jeszcze zmywałem naczynia
-Wreszcie koniec!
Poszedłem się przebrać a potem po plecak, to teraz tylko powiedzieć szefowi że skończyłem
-Szefie skończyłem już zmywanie
-Wreszcie, trwało to wieki
-Było tego strasznie dużo
-No nie ważne, widzimy się jutro

Dzień trzeci



No nie kolejny dzień w pracy może dzisiaj będzie mniej roboty, i klientów przy okazji
-Pichu chodź idziemy
Byłem ciągle zmęczony z poprzedniego dnia, ale w końcu dotarłem do resteuracji, tak jak poprzedniego dnia poszedłem najpierw do szefa
-Dzień dobry
-O Cześć Chilikis już jesteś? jeszcze 30minut do rozpoczęcia twojej pracy, ale dobrze że jesteś szybciej mam dla ciebie zadanie
-Tak, jakie?
-Pamiętasz ten sklep w którym byłeś wczoraj?
-Tak, robiłem tam zakupy do resteuracji
-To teraz pójdziesz i za to zapłacisz, radze ci się pośpieszyć po później znowu nazbiera ci się strasznie dużo naczyń
-No, dobrze pójdę skoro trzeba
-No to masz tu pieniądze i zapłać a reszta jest dla ciebie za fatygę
Wziąłem swojego pichu i poszedłem do sklepu, nie było tam w ogóle ludzi i szybko zapłaciłem a reszte wziąłem dla siebie tak jak kazał kierownik, to teraz trzeba wracać do pracy, widziałem tam mało klientów a moja zmiana zacznie się za 10 minut pewnie nie ma dużo naczyń. Tak jak myślałem naczyń było tyle że uporałem się z tym z godzinę a później przychodzili tylko pojedynczy klienci więc dzień zleciał mi milion razy lepiej niż wczorajszy

jeśli można proszę oddzielną wypłatę za każdy dzień

KRÓLIK SZATANA - 2012-05-26 10:38:13

Nie mam pojęcia czemu ani Yuki ani Cappi ani ja 19 lub 20 sie tobą nie zajęliśmy, więc zrobię to dopiero dziś q.q.
Co do dodania wypłaty oddzielnie za każdy dzień to niestety tak nie ma C:. Jeden post = jedna wypłata. Za łatwo by było xD. Ogólnie praca dość krótka bo składająca się głównie z dialogów, które można powiedzieć iluzją wydłużają ten post @.@. A więc dostaniesz 270zł ;).

PokéHardkor - 2012-05-31 07:28:16

Mike pomyślał: Potrzebuję kaski! Co sądzisz by dorwać pracę, BlueKing? BlueKing (BK) potwierdził, używając głośnego MUUUUD! Rozglądając się, zauważyli Snivy kręcącą znakiem z napisem ,,Restauracja im. Tłustego Mareepa jest tam''. Oprócz tego jeszcze był rysunek grubego pokémona owcy z udkiem w ręku. Wraz ze starterem wyruszyliśmy do jadłodajni. Zapukaliśmy do tylnich drzwi. Otworzył właściciel. Błagałem na kolanach o robotę. Byłem sam, bo BK poszedł kraść plaski ;D. Używałem wielu argumentów.  W końcu zgodził się na zmywak. Ochoczo pracowałem przez 8h. BlueKing miał swą rolę: zlizywanie resztek. Był w raju, gdy ktoś nie mógł jeść deseru. Mnóstwo resztek sprawiło że BK przytył o kilka cm. W końcu skończylismy

Emily - 2012-06-03 21:23:24

Więcej napisałeś o tym jak dostałeś robotę, a mniej o samej pracy, więc daję ci 40 zł.

Mario - 2012-06-04 19:48:42

"Kupił żeś wielki dom, to teraz do roboty! Rachunki opłacić, meble zakupić, jeszcze samochód kupić trzeba będzie, aby na imprezy nie biegać z browarami w rękach!" - pomyślał Daroi przemierzając długą, krętą ulicę, pełną budynków z wielkimi, świetlistymi szyldami głoszącymi nazwy i przysłowia. Miały one na celu zachęcenie do wizyty w tych lokalach.
Było bardzo dużo ofert pracy, najczęściej z podaną wypłatą. W restauracji wyglądało to tak:

"Oferujemy Ci sto pięćdziesiąt złotych za pracę na zmywaku. Jeśli natomiast to ci nie odpowiada, to możemy zaoferować dwieście pięćdziesiąt złotych, ale to za pracę jako kelner. Jeśli te prace wydają się dla ciebie śmieszne i znasz się na kuchni, to zawsze możesz zacząć pracować jako kucharz! Wtedy natomiast możesz zarabiać trzysta pięćdziesiąt złotych! Oczywiście, to zależy od tego, jak się będziesz starał.

Główny szef kuchni. Ralf Jygimembrell"

Daroiego zainteresowała praca jako kucharz. Co prawda, nie umiał prawie nic gotować, ale zawsze mógł się nauczyć! Zwrócił się w kierunku wielkiego budynku z szyldem, na którym widniał wielki, świecący napis "Restauracja im. tłustego Mareepa". Skąd ta nazwa? Otóż Ralf Jygimembrell miał Mareepa jako swojego pierwszego pokemona. Po wejściu ujrzał tam grubego mężczyznę w stroju kucharza, który wszystkimi pomiatał. Od razu zrozumiał, że to szef. Podszedł do niego i tak mu rzekł:
- Witam pana szefa! Czy szanowny pan Jygimembrell ma dla mnie jakąś robotę może? - co, jak co, ale gadanie to Daroi miał opanowane w stu procentach. - Mogę pracować jako kucharz, toż to proste! Wystarczy, że posiłkiem zadowoli się jedna persona i wyrazi głośno swoją dobrą opinię o potrawie, wtedy wszyscy inni klienci, aby spróbować. Jeśli im posmakuje, będą tu przychodzić częściej i będą zapraszać swoich rodzinę, a także znajomych! Toż to można cały biznes rozkręcić, szefuniu! - wytłumaczył chytrze czarnowłosy chłopak.
- No, nie wiem. Pokaż, co potrafisz! Tam jest kuchnia! - wskazał palcem Ralf.
Młodzian ruszył do kuchni. Pokazano mu gdzie ma przyprawy, garnki, łyżki i tak dalej. Kazali mu ugotować zupę - obojętnie jaką. Młody chłopaczyna wybrał sobie rosół! Wszyscy odeszli do swojej roboty, a ten sterczał nad garnkiem z wodą i się zastanawiał. Wlał tam trochę oleju, pokrojonej marchewki, koperku. "Trochę tego, trochę tego. O, to ma fajną nazwę. Tego też wrzucę trochę. A to pięknie pachnie, tego zarzucę garstkę" - myślał Daroi, wrzucając po niewielkiej ilości każdej ze stojących przypraw. Po kilku minut przyszedł szef. Aby sprawdzić, co ten zrobił, zaproponował parze za darmo posiłek. W razie, gdy ten nie będzie im smakował, da im 50zł (a raczej Daroi da). Zgodzili się i spróbowali rosołu.
Bardzo im smakował. Ludzie słysząc, jak para wychwala tą zupę, zaczęli również zamawiać. Cały garnek niemalże wyparował w kilka minut - tak był rozchwytywany. Daroi prawie pękł ze śmiechu - nie umiał gotować, a tu takie miłe zaskoczenie. Szef mu kazał przygotować kolejny garnek. "Huoston, mamy problem! Jak to szło? Trochę tego, trochę tego, garść tego. Tego trochę." - próbował odwzorować tamten smak. Zupa wyszła mu identycznie - teraz znał już przepis na pamięć!
Spisał go dla Ralfa Jygimembrella i poszedł do jego biurka wręczyć mu przepis i odebrać wypłatę.

Emily - 2012-06-04 22:48:22

Aaa... Łapaj 350 zł! Może spłacisz ten kredyt.

Ririsu - 2012-06-11 19:32:21

Chłopak spojrzał zamglonym, zmęczonym wzrokiem na wyrastający przed nim budynek restauracji, wybudowany w iście greckim stylu. A może to był rzymski? Mniejsza. Duże, drewniane wrota upstrzone żelaznymi ćwiekami, okolone dekorowanym portalem stwarzały nad wyraz potężny widok. Jeśli wierzyć zapiskom na kamiennej płycie, po prawej od dębowych drzwi, była to stara karczma, w której stołowali się najznamienitsi shoguni, a pochodziła z epoki Edo. Eh, czego to ludzie nie wymyślą, aby ściągnąć klientów? Co prawda stwarzała wrażenie starej, wręcz antycznej, ale Ririsu od początku nie wierzył, aby owa biesiadnia pochodziła z tak zamierzchłych czasów. Tym bardziej, że archeologowie czy jak się te demony zwały, skrzętnie rekwirowały tego typu dobra. Ale mniejsza. „Niech będzie nawet, że to antyczna świątynia Arceusa, w której niegdyś zawarto pokój Suzurański. Kij z tym, dzisiaj tu pracuję i niestety muszę się dostosować.” - pomyślał wyjmując z kieszeni pomięte, krótkie ogłoszenie i równie pomięty list. Ogłoszenie przedstawiało, że poszukują kogoś z minimalnym doświadczeniem kucharskim, aby asystował przy pracy kucharza. Dość dziwne, ale chyba to jakaś akcja mająca na celu rozwijać młode umysły. Był tam także wypisany adres, numer telefonu i e-mail. Chłopak co prawda nie miał internetu, ale to nie znaczyło, że PC także go nie ma, dzięki czemu udało mu się wysłać e-maila ze zgłoszeniem. Nie czekał długo, już kolejnego dnia odezwali się do niego poprzez list, który – o dziwo – dość szybko został doręczony. Widniały na nim nie do końca równo wypisane znaki, zaś treść brzmiała tak.

Szanowny Panie Ririsu


Związku z Pana podaniem o pracę w naszej restauracji, jesteśmy gotów Pana przyjąć na staż trwający jeden dzień, czyli na taką długość terminu jaką Pan poprosił, a dokładniej osiem godzin. Profesją, którą Pan zgłosił jest kucharz i na ten zawód Pana serdecznie przyjmiemy. Prosimy zgłosić się o 7:45, przed otworzeniem restauracji, aby omówić pozostałe kwestie. Związku z akcją PNPL pańskie starania podczas pracy zostaną wycenione przez głównego kucharza restauracji, Pana Matheo Stealmurtha.

Menedżer Restauracji, A. Gohoman

Chłopak czuł się lekko połechtany tym, że zwracali się do niego per Pan, ale nie miał na tym zbytnio długo rozwodzić, bo czas się spieszył, a on na razie nie. Jeszcze się spóźni. Nie czekając więc długo przekroczył on ów portal znajdując się na terenie sobie nie znanym, czyli w restauracji. Nigdy nie przepadał za stołowaniem się w takowych miejscach, gdyż nie miał co narzekać na jedzenie podawane w Domie. Bywał na stołówkach w PC, ale nigdy w takiej restauracji. Na dodatek czterogwiazdkowej. Nie no, nie źle trafił. Od razu został złapany przez poczciwego, choć nie starego mężczyznę, którego włosy przyprószone były lekką siwizną. Człek ten od razu przedstawił się jako pan A. Gohoman i szybko omówił sprawy sanitarne, zaś Ririsu podał mu książeczkę zdrowia, dla sprawdzenia czy, aby na pewno nie choruje na jakieś zaraźliwe choroby, po czym rozpoczął swą pracę. Kucharz był człowiekiem, który mniej myślał, a więcej robił, co nie było wcale złe, dość szybko go poinstruował co ma zrobić, a zaczął od posiekania, a następnie usmażenia na głębokim tłuszczu cebuli, która miała przybrać brązowy kolor. Było to dość proste, trzeba było tylko uważać, aby się nie poparzyć przez pryskający tłuszcz. Następnym zadaniem było oprawienie ryby i natarcie w nią zioła. To także nie sprawiało mu większych trudności, od najmłodszych lat uczył się jak patroszyć ryby i je przyrządzać w prosty, acz zdrowy i smaczny sposób. Następne co miał uczynić było zrobienie pizzy pod jeszcze czujniejszym okiem kucharza, chłopak miał jedynie odpowiednio ugnieść ciasto, po czym pododawać dodatków pokroju posiekanej szynki, oliwek czy sera. Ogólnie to te kilka godzin było męczące, acz przyjemne. Od najmłodszych lat lubował się w gotowaniu, jednak niezbyt miał wiele sposobności do trenowanie tejże sztuki, jaką była gastronomia. Więc już ów kilak godzin później, wyszedł z restauracji czując miłą ciężkość w portfelu.

PokeKing - 2012-06-11 20:02:54

- Hmm, przydala by sie chata. Ale chata = zakup = kasa = praca.
Kilka krokow pozniej zauwazylem na slupie ogloszenie. Okazalo sie, ze w pobliskiej jadlodajni potrzebuja kucharza. Po rozmowie z Gohomanem  otrzymalem posade

Dzien 1


Po rozmowie automatycznie poszedlem sprawdzic zamowienia. Okazalo sie, ze moja pierwsza potrawa to... Hot Dog. Najpierw z pojemnika wyciagnalem bulke do tej potrawy, a potem po kolei rozne dodatki i sosy, wliczajac w tym parowke. Mym nastepnym wyzwaniem byl Hamburger z serem. Po zapoznaniu sie z przepisem przystapilem do dziela. Wpierw polozylem sezamowa bulke. Na to polozylem ogorki konserwowe. Potem polozylem: kotlet, salate, ser, pomidor i sosy. Zakonczylem to nastepna sezamowa bulka. Zas ostatnia potrawa byla surowka. Ta potrawa, tak jak pozostale, nie sprawiala mi trudosci. Bo w koncu, jaki tepak nie umialby pokroic kilku warzyw i wymieszac ich w misce? Oczywiscie, bylo wiecej potraw niz te trzy, ale tylko te 3 rodzaje gotowalem. Trudniejszymi zajmowali sie moi wspolpracownicy. Pod koniec pracy skierowalem sie do biura GOhomana. Wreczyl mi wyplate, ale poprosil, bym zrobil mu Hamburgera. To bylo podejrzane, ze chce zwyklego Hamburgera, zamiast np. indyka faszerowanego w sosie cytrynowym. Jednak nie zglaszalem sprzeciwu i wykonalem go najlepiej jak moglem. Ta potrawe wreczylem memu szefowi. Szef ugryzl kawalek, po czym powiedzial: jednak masz awans. Zagadka rozwiklana. Odebralem wyplate i wyszedlem z lokalu.


P.S. : nie moge uzywac polskich znakow

Szakal - 2012-06-17 12:14:27

Chłopak żądny gotówki w swoim pustym portfelu kolejny raz poszukuje nowej pracy. Tym razem odwiedził pewne miasteczko gdzie można pracować jako kucharz w czym ma dość duże doświadczenia... W kieszeni wręcz otwiera mu się portfel, nareszcie będzie kasa. Powoli wkroczyłem do tej dziwnej restauracji i poprosiłem grzecznie o pracę...
-Masz szczęście młody, właśnie zwolniło się miejsce na kucharce.-Powiedział wręczając mi duży biały fartuszek, czapkę kucharską i ruszyłem w tan. Kelner przyniósł mi pierwsze zamówienie:

Pierogi z mięsem x5 po pięć.
placek z jagodami.

-To było ciężkie, ale wytrwam. Najpierw wyjąłem mrożone pierogi z lodówki i było ich tylko dwadzieścia. Szybko szukałem innych, ale nigdzie nie znalazłem. Puściłem Eevee by przyniosła mi ze sklepu kilka z nich, ale doczołgała je za pięć minut w torbie i było git. Powoli mieszając wodę z pierogami zaczynałem podgrzewać ciasto, a raczej to bardziej pracochłonne zajęcie czyli samą dolną warstwę. Poganiający kelner nadal nie miał litości i ciągle coś nowego. Złapałem za słoik z dżemem wysoko słodzonym o smaku Lum Berry, rozsmarowałem na ciepłym cieście nakładając kolejną warstwę waflu o smaku Pecha Berry i polałem gorącą czekoladą. Kuszący zapach, co sekundę musiałem powstrzymywać się od skosztowania tego wszystkiego i zaraz potem podałem talerze. Kolejne zamówienie - naleśniki z serem Gouda i parówką. Ble... Przekroiłem zimną parówkę szykując drugą ręką ciasto które miksowałem. Parówka przekrojona na czworo była jeszcze z ketchupem, więc po usmażeniu tych trzech naleśników i zawinięciu w nie plastrów sera i parówki którą polałem ketchupem. Następnie czas było ugotować zupę warzywną, wnet coś normalniejszego a potem schabowe ze świeżego schabu. Pokrojone warzywa wrzucam do garnka, następnie nastawiam i zaczynam walić w mięso które jeszcze niedawno żyło młotkiem myśląc że to jakiś wróg z dzieciństwa. Wrzuciłem ją w bułkę tartą a lewą ręką[bo jestem leworęczny] zamieszałem łyżką nalewając do trzech miseczek. Schaboszczaki się smażą, jeszcze trochę a ktoś zamówi tutaj inny posiłek. Chwilka przerwy, posprzątałem blat bo był trochę zniszczony i zacząłem gotować ziemniaki. Gdy się gotowały ja spokojnie wycierałem blat i znalazłem te coś o czym zapomniałem. Nie zrealizowane zamówienie, zapomniałem zrobić sałatki do tych ziemniaków z kukurydzą. Więc szybko robiąc to i odlewając ziemniaki kładłem to na talerz a szef patrzył na mnie z grobową miną. Potem moje ukochane lody. Pisało że to lody szefa kuchni, ale wysługują się młodzikami xD Słabo to wygląda, ale jakoś będzie smakować. Praca i praca, potem jeszcze raz kotlety i na koniec zacząłem robić pieczeń. Z nią poszło gładko, ale gdy tylko dostałem kopertę z wypłatą zacząłem pracować dwa razy szybciej i gdy ruszyłem już do innej pracy miałem tyle powera wraz z Eevee że normalnie chciało się pracować. Z pewnością gdy jutro przyjdę do tej pracy będę chciał spać, ale zaraz przecież jutro mam na inną zmianę. Jaka ulga.

KRÓLIK SZATANA - 2012-06-17 19:35:56

289$

Ririsu - 2012-06-17 20:16:11

„Nie, dlaczego to mnie zawsze spotyka?! Dlaczego?!” - myślę spoglądając ku niebu i wyliczając w mym umyśle wszelkie rzeczy, które mogą mnie zanudzić na śmierć, w miejscu, do którego obecnie zmierzam - „No rzesz kurde blade, po cholerę pracuję? No po cholerę? Jestem trenerem, do cholery jasnej! Powinienem zdobywać odznaki i tak zarabiać, ot co! Już nawet nie wspominając gdzie i w jaki sposób. A jednak może wspominając – jako egzekutor i niesławny przestępca z kryminalnej organizacji Yakuza... chociaż nie, ja chyba dołączyłem do rakietowców. Jeden kit. No właśnie! Przecież ja jestem z Teamu Rocket, przecież nie godną dla zawodowego złodzieja rzeczą jest parać się takimi bezwartościowymi pracami – no prawie bezwartościowymi, ale mniejsza - w największej na świecie organizacji, gnoić się w jakimś cholernym posterunku, za psie pieniądze. No przecież, jakby szef się dowiedział, że dorabiam sobie z boku, to własnoręcznie zdarł by ze mnie skórę, plus do tego ugotowałby mnie na wolnym ogniu, a później poszatkował i dał Houndoomom na pożarcie. Co prawda ostatnim razem w ów pracy nie było tak źle, jednakże nie zmienia to faktu, że nie godną rzeczą dla mej osoby, jest paranie się w tego typu pracach. No, ale cóż, potrzebuję kasy, dużej kasy, najlepiej milionów i dotacji z unii. No, ale wracając do tematu, to ostatnio zarobiłem całkiem przyzwoitą kasę - trzysta pięćdziesiąt poke dolarów, więc chyba nie jest tak źle. Nie zmienia to jednak faktu, że powinienem użerać z duchami, widmami, zjawami i demonami wszelkiej maści, chroniąc niewinnych, po czym grzecznie prosić z mieczem w ręku o ich kosztowności i wyposażenie portfela, a nie smażyć kotlety i przypalać wodę dla jakich durnych, nabrzmiałych jak knury, które nawdychały się helu, grubasów i pseudo biznesmenów, którzy w życiu na oczy nie widzieli ciężkiej pracy, a stać ich na stołowanie się w takich restauracjach dzięki łapówką, które na co dzień dostają. Aż mam czasem ochotę napluć im do stuletniego wina i pewnie bym to zrobił jakby nie to, że boję się być przyłapany, a później płacić krocie równe mojej miesięcznej stawce w tym zawodzie. Muszę się niestety ograniczyć do plucia im w żarcie. Eh... cholera, popadam w obłęd.” - myślę, klnąc jak najęty, co jak co, ale zdarzają mi się dni, w których po prostu wstaję lewą nogą. No wybaczcie proszę, ale jak można zachować spokój, jeśli któryś dzień pod rząd kisi się w jakimś tureckim mieście idiotów, wykonując zawody kompletnie niepotrzebne dla mej osoby, dzięki jakiejś organizacji charytatywnej, której nazwy nawet nie pamiętam i pamiętać nie chcę. Czemu? Bo jest organizacją charytatywną, a spośród nich, to trawię jedynie pajacyka. No i może pustą miskę, ale mniejsza...

Kolejny dzień, kolejne wydatki i kolejne potrzeby zdobywania pieniędzy. No bo przecież lenistwo nie jest kopalnią złota. Niestety. Więc ponowny już raz, młody chłopak spojrzał zamglonym, zmęczonym wzrokiem na wyrastający przed nim budynek restauracji, wybudowany w iście greckim stylu. A może to był rzymski? Mniejsza. Duże, drewniane wrota upstrzone żelaznymi ćwiekami, okolone dekorowanym portalem stwarzały nad wyraz potężny widok. Jeśli wierzyć zapiskom na kamiennej płycie, po prawej od dębowych drzwi, była to stara karczma, w której stołowali się najznamienitsi shoguni, a pochodziła z epoki Edo. Eh, czego to ludzie nie wymyślą, aby ściągnąć klientów? Co prawda stwarzała wrażenie starej, wręcz antycznej, ale Ririsu od początku nie wierzył, aby owa biesiadnia pochodziła z tak zamierzchłych czasów. Tym bardziej, że archeologowie czy jak się te demony zwały, skrzętnie rekwirowały tego typu dobra. Ale mniejsza, to już przerabiał setki razy, przechodząc obok tutejszej jadłodajni. „Niech będzie nawet, że to antyczna świątynia Arceusa, w której niegdyś zawarto pokój Suzurański. Kij z tym, dzisiaj tu pracuję i niestety muszę się dostosować.” - pomyślał wyjmując z kieszeni pomięte, krótkie ogłoszenie i równie pomięty list. Ogłoszenie przedstawiało, że poszukują kogoś z minimalnym doświadczeniem kucharskim, aby asystował przy pracy kucharza. Dziwił się ostatnim razem i dziwił się dzisiaj, i jak mu ktoś w cholerę nie wytłumaczy o co chodzi w tej pseudo organizacji charytatywnej, to będzie się dziwił do końca swojego życia. No, ale wracając do listu, to był tam także wypisany adres, numer telefonu i e-mail. Chłopak co prawda nie miał internetu, ale to nie znaczyło, że PC także go nie ma, dzięki czemu udało mu się wysłać e-maila ze zgłoszeniem. Nie czekał długo, już kolejnego dnia odezwali się do niego poprzez list, który – o dziwo – dość szybko został doręczony. Widniały na nim nie do końca równo wypisane znaki, zaś treść brzmiała tak.

Szanowny Panie Ririsu


Związku z Pana ponownym podaniem o pracę w naszej restauracji, jesteśmy gotów Pana przyjąć na staż trwający jeden dzień, czyli na taką długość terminu jaką Pan poprosił, a dokładniej osiem godzin jako, że sprawił się Pan ostatnim razem nadzwyczaj dobrze. Profesją, którą Pan zgłosił jest kucharz i na ten zawód Pana serdecznie przyjmiemy. Prosimy zgłosić się o 7:45, przed otworzeniem restauracji, aby omówić pozostałe kwestie. Związku z akcją PNPL pańskie starania podczas pracy zostaną wycenione przez głównego kucharza restauracji, Pana Matheo Stealmurtha, ale to już Pan wie.

Menedżer Restauracji, A. Gohoman

Cóż, chłopak czuł się lekko połechtany tym, że zwracali się do niego per Pan, tak samo jak ostatnim razem, ale nie miał na tym zbytnio długo rozwodzić, bo czas się spieszył, a on na razie nie. Jeszcze się spóźni. Nie czekając więc długo przekroczył on ów portal znajdując się na terenie sobie nie znanym, czyli w restauracji. Nigdy nie przepadał za stołowaniem się w takowych miejscach, gdyż nie miał co narzekać na jedzenie podawane w Domie. Bywał na stołówkach w PC, ale nigdy w takiej restauracji, jeśli nie liczyć ostatniej tu wizyty. Na dodatek czterogwiazdkowej. Nie no, nie źle trafił. Od razu został złapany przez poczciwego, choć nie starego mężczyznę, którego włosy przyprószone były lekką siwizną. Ririsu człeka tego rozpoznał jako menedżera restauracji, z tym samym, z którym ostatnio miał styczność. Ten bez owijania w bawełnę, kazał mu udać się do kucharza i zacząć wykonywać jego polecenia. Wpierw jednak rzecz jasna umyć dokładnie ręce i przebrać się w fartuch. Kucharz był człowiekiem, który mniej myślał, a więcej robił, co nie było wcale złe, dość szybko go poinstruował co ma zrobić, a zaczął od posiekania, a następnie usmażenia na głębokim tłuszczu cebuli, która miała przybrać brązowy kolor. Było to dość proste, trzeba było tylko uważać, aby się nie poparzyć przez pryskający tłuszcz. Następnym zadaniem było oprawienie ryby i natarcie w nią zioła. To także nie sprawiało mu większych trudności, od najmłodszych lat uczył się jak patroszyć ryby i je przyrządzać w prosty, acz zdrowy i smaczny sposób. Następne co miał uczynić było zrobienie pizzy pod jeszcze czujniejszym okiem kucharza, chłopak miał jedynie odpowiednio ugnieść ciasto, po czym pododawać dodatków pokroju posiekanej szynki, oliwek czy sera. Ogólnie to te kilka godzin było męczące, acz przyjemne. Od najmłodszych lat lubował się w gotowaniu, jednak niezbyt miał wiele sposobności do trenowanie tejże sztuki, jaką była gastronomia. Więc już ów kilak godzin później, wyszedł z restauracji czując miłą ciężkość w portfelu, a także jakiś wpis od tej organizacji charytatywnej, która pogratulowała mu już kilku zaliczonych akcji w pracy. Co jak co, ale świstek może się kiedyś przydać. Na przykład do podcierania dupy.

JEZUS - 2012-06-24 14:37:37

Ja nie umiem pracować. Kurdę... do tego wszystkiego wybrałam sobie restauracje. Już sobie wyobrażam mnie ubraną w za duży fartuch. Idę wolno przez polanę. Wkrótce docieram do dużego budynku z napisem "Restauracja im. tłustego Mareepa". Wchodzę do środka i rozglądam się za kimś, kto mógłby mi pomóc. Pierwszą osobą jaką widzę jest kelner ubrany w czarny garnitur. Podbiegłam do niego i skoczyłam na blat.
- Pikachu pikaaa pikachu kuu (chciałabym coś zarobić, potrzebuję na spłatę avatara) - odpowiadam.
Mężczyzna wyglądał na zdziwionego. W sumie nie dziwie mu się. Gestem pokazała, że mam iść za nim. Poszliśmy do kuchni. Dał mi stos naczyń. Chyba mam zmywać... do roboty. Najpierw wrzuciłam wszystkie talerze, miski itp. do zlewu. Napuściłam wody, wlałam pół butelki płynu, a na koniec szuru buru. Umyte! Odłożyłam przedmioty starannie do półki. Poszłam do tego samego kelnera i wyciągam prawą łapkę do przodu.
- Pikachu (zapłata) - odrzekłam.

KRÓLIK SZATANA - 2012-06-25 17:28:44

Okej... xD Daisy w pracy... wow xD masz 70$ xD dodam Ci xD

Szakal - 2012-06-25 18:33:46

Gink, czy jak ktoś woli błękitno włosy chłopak z charakterystycznym berecikiem znowu rusza do swojej pracy. Uśmiechnięty z Eevee przybył po małym załamaniu do pracy. Zakasał rękawy, nałożył fartuch no i ruszył do pracy. Najpierw umył ręce, zaostrzył nóż i zaczął intensywnym ruchem szatkować po kolei marchew, następnie kilka innych warzyw typu brokuły i pomidory. Potem zaczął wrzucać ich kilka do miski zostawiając resztę. Potem trochę oliwy i na dodatek wrzucił warzywa do góry gdzie znajdowała się jeszcze sałata i cały słoiczek majonezu. Na koniec pokroił cytryną, to moja kolejna sałatka. Później wycierając ręce ruszył po kolejną robotę na kartce przyniesiona przez kelnera Jack'a z którym się znam. Na niej pisało:

Jack napisał:

Najpierw zrób sałatkę, ale taką normalną z większą ilością przypraw. Potem zacznij gotować zupę dwunastkę, bo ludzie których teraz obsługujesz to wegetarianie więc bez wkładki. Na koniec zrób koktajl, więc nie powinno być źle.

-Znów zakasał rękawy, zaczął gotować zupę. Jedną ręką mieszał zupę a drugą czytał przepis, jako iż nie jest tu Fast Foot[jak inni to robią, robią z tego knajpę a to ekskluziwe restaurant xD]. Potem znowu zaczynał robić sałatkę, ale dwie butelki majonezu i więcej pieprzu oraz soli dodając trochę Chili. Następnie zaczął robić ten cały koktajl, zmiksował jagody i dodał lodu. Potem dostał coś takiego nie od Jack'a, tylko od innego, chłodniejszego kelnera:

Zacznij pracować, musisz zrobić cały zestaw kolacyjny z zupą 6 i 5. Zapamiętaj żebyś nie przesadził teraz z jedną pizzą. Ma być margieritta, i nie mrożona JASNE?

Ludzie, to jest ciężkie. Nie wiecie jak to robić, gdy jeszcze przy nogach plączę się mały Eevee. Nie mogę się doczekać ewolucji, lekko ochłonie i będzie bardziej spokojny a jeśli opanuje dzikie pnącza będzie mi pomagał z pracą. Złapie coś w swoje pnącza, przez to zrobię zupę gdy on będzie używał ataku a ja tylko będę mieszał. Dość tego, teraz czas upiec i nafaszerować kurczaka. Zrobić dwie zupy i cztery domowe Shack'y[nowe napoje w restauracji]. Kurczak, boże w nocy będą mnie prześladować latające i oskubane kurczaki jakie teraz faszeruje. Odtoczył nóżki w bułce tartej, potem skrzydełka i resztę. Obrał żółte ziemniaki i pokroił na plasterki które ułożył na blaszce. To była podkładka, potem nałożył na to wszystko kurczaka w kawałkach i polał sosem z proszku[Magda Gesler mnie zabije xD]. Zupki, po co numerki? Nie mogą napisać że mam zrobić tą pomidorową z ryżem i pomidorową z makaronem? Ych... Zaczynam szatkować zielonkę i wrzucać do gotującej się wody. Nieźle mi idzie,ale czas to wszystko zrobić bardzo szybko. Przygrzewał makaron, ale wcześniej zaczął gotować ryż z powodu iż to wolniej się gotuje, a trzeba zrobić tak by było z hasłem: ''Nasz klient nasz pan''. Jak dostaną to razem będzie fajnie, ale jeszcze ten cały napój. Jak uporałem się ze wszystkim i ułożyłem na tacę zrobiłem jeszcze na kształt muszli tam śmietanką znak i położył łyżki. Uff... to był prawie koniec, ale zrobiłem jeszcze kilka potraw i na sam koniec zrobiłem Pizze. Pizza była sześć serów, kolejny wymysł szefa że który zrobię źle będę tłumaczył się ja, nie ten co zrobił przepis. Na koniec wracam do domu i siadam z kopertą gdzie piszę:

Szanowny panie Ging, dziękujemy za poświęcenie. Oto nasze skromne wynagrodzenie za tą robotę.

Licząc gotówkę powoli zasypiał w fotelu.

Felix99 - 2012-07-08 11:10:54

Siedziałem w domu i zastanawiałem się do jakiej pracy pójść i gdy sięgałem po pilot do telewizora który leżał na stolę obok fotela na którym siedziałem. Przekręcałem kanały w telewizorze aby znajść coś na siebie aż w pewnym momencie na jakimś kanale leciała lekrama restauracji im. tłustego Mareepa, a na końcu reklamy pisało wielkimi literami, że poszukują kelnera. Gdy to zobaczyłem odraz wyłączyłem telewizor i pobiegłem do restauracji jak szalony. Gdy dotarłem pod restaurację spojżałem lekko w góre i ujżałem napis: Restauracja im. tłustego Mareepa. Nie zastanawiając się weszedłem do restauracji i zobaczyłem akurat właściciela, a więc podeszłem do niego i powiedziałem, że zobaczyłem ogłoszenie, że poszukują kelnera i zapytałem czy można mnie zatrudnić. Właściciel powiedział wesoło, że tak i żebym przyszedł jutro o 8:00 rano.
Następnego dnia:
Wstałem o 7:00 i poszedłem wziąć prysznic, a następnie zjadłem śniadanie i poszedłem do pracy. Gdy wszedłem do restauracji, cały personel przywitał mnie gorąco. Po chwili rozeszliśmy się do swoich zajęć. O 9:00 pojawili się pierwsi klienci. Podeszłem do jedno z nich i powiedziałem: Proszę menu. Klient spytał co oferuję do picia. Odpowiedziałem: DO picia oferujemy wytrawne włoskie wino. On odpowiedział: poproszę to wino, na śniadanie kanapki, a na drugie kotlet schabowy z sałatką. Już się robi- powiedziałem nalewając wino i odeszłem do kuchni. Klient prosi kanapki, a na drugie kotlet schabowy z sałatką. Szybko klient jest niecierpliwy. Mówiłem do kucharzy czekając. masz tutaj kanapki i drugie danie. Wziołem na tacę dania i odeszłem do klienta. Doszłem do klienta i podałem mu jedzenie i odeszłem do kolejnego klienta który poprosił szarlotkę z sokiem z pomarańczy. Gdy już przyniesłem mu szarlotkę zawołał mnię mój poprzedni klient i powiedział: Proszę tutaj masz napiwek i wrócę tutaj jutro, bo bardzo podoba m się wasza kuchnia. Zadowolony odeszłem do szatni i przebrałem się, ponieważ moja praca dobiegła końca, a zamnię przyszedł inny kelner. Udałem się do domu.

JEZUS - 2012-07-21 02:42:02

Wszystkie napisane do tej pory prace uznane są za nieważne z powodu restartu forum.

Ling Shen - 2012-08-20 18:07:39

Nie mając doświadczenia w żadnej innej pracy, a pilnie potrzebując źródła zarobku,  postanowiłam zatrudnić się na stanowisko kucharza na pół etatu. Przygotowywać miała dania kuchni azjatyckiej, i chociaż nigdy nie odbywałam żadnych kursów, gotowałam od dosyć młodego wieku tak więc była pewna że da sobie radę. Tego dnia, miałam za zadanie przyrządzić dość proste danie Tajskie, sałatkę SomTom razem z grillowaną wołowiną i kleistym ryżem. Umyłam dokładnie ręce i związałam włosy. Oczywiście postanowiłam zacząć od mięsa, które robi się najdłużej. Umyłam dokładnie większą porcję wołowiny, i pokroiłam ją w kostkę. Tym sposobem, łatwiej będzie ją można jeść pałeczkami. Użyłam chili, oraz przyprawy do grilla do posypania, po czym wstawiłam mięso do grilla elektrycznego na wysoką temperaturę. W czasie kiedy nasza wołowina będzie się grillować, mamy do zrobienia Sałatkę oraz ryż. Ryż postanawiam zrobić na końcu, gdyż musi być ciepły przy podaniu a boję się go przegotować robiąc inne rzeczy. Obieram więc zieloną papaję, co jest dosyć problematyczne z powodu jej kształtu. Po przekrojeniu na pół, wyrzucam niepotrzebne pestki, a jam owoc trę na tarce na długie cieniutkie paski. W moździerzu ucieram dwie papryczki chilli, mały ząbek czosnku, dwa strączki pokrojonej i ugotowanej zielonej fasolki, oraz przyprażone orzeszki ziemne. Pierwsze dwa składniki muszą być całkowicie starte, tak więc je robię na początku. Reszta musi być tylko lekko pokruszona. Dodaje mieszankę do piski z papają, do czego dolewam półtorej łyżki sosu rybnego, łyżeczkę cukru palmowego oraz dwie łyżki soku z limonki. Dodaję jeszcze łyżeczkę posiekanych, suszonych krewetek i mieszam wszystko razem. Sos rybny z początku ma okropny zapach, jednak po chwili miesza się z resztą składników i zaczyna pachnieć naprawdę przyjemnie. Na sam koniec dodaję pokrojone na pół wiśniowe pomidorki. Zerkam jeszcze na mięso które przez czasz grilluje się, i przewracam je na drugą stronę. Wygląda całkiem nieźle. Zabieram się teraz do gotowania ryżu. Tutaj trzeba bardzo uważać, tym bardziej że restauracja nie jest zaopatrzona w specjalny przyrząd do gotowania go. Garnek musi być przez cały czas przykryty, a czas gotowania musi być idealny. Ryż nie może być twardy albo rozgotowany. Czekam jeszcze pięć minut, i wyjmuję moje mięso. Przekładam je na ozdobny talerz, a obok wykładam sałatkę Som Tom, ozdabiając ją jeszcze limonką oraz całymi papryczkami chilli. Ugotowany ryż kładę na innym, mniejszych półmisku. Danie jest już gotowe, kładę je więc na ladzie i czekam na kelnera z kolejnymi zamówieniami. To może być męczący dzień... ale przynajmniej będę mogła zarobić.

alphameble.com vhs