- http://www.pokemon-crystal.aaf.pl http://www.pokemon-crystal.pun.pl/index.php - Prace http://www.pokemon-crystal.pun.pl/viewforum.php?id=17 - Restauracja im. tłustego Mareepa http://www.pokemon-crystal.pun.pl/viewtopic.php?id=2731 |
JEZUS - 2012-01-28 19:25:08 |
Gohoman: Tu możesz pracować w niedziele od 10.00 do 22.00 lub poniedziałek i środę od 17.00 do 20.00. Wypłata w granicach 150zł (zmywak), 250zł (kelner), 350zł (kucharz). Jeśli chcesz pracować na zmywaku twój post musi mieć min. 5 linijek. Jeżeli wybierasz kelnera to przynajmniej 7-8 linijek. W przypadku kucharza to min. 10 linijek. Pisz ^^ |
Gen - 2012-01-29 11:12:22 |
Pewnego słonecznego dnia w małym miasteczku mieszła sobie dziewczyna, która była bankrutem. bla bla bla i wybrała się do restauracji pracowac jako kucharz. Dziewczyna wybrała się do kuchni ubrała tą fajną czape i fartuch. - Jestem gotowa ! czekam na zamówienia -Powiedziała i wyszczerzyła się. Pierwsze zamówienie brzmiało następująco - Przygotowa pirogi róskie - Dziewczyna szybko wzięła się do roboty. Zrobiła ciasto i te inne co było potrzebne i pyszny twaróg. Wkładała twaróg do ciasta i robiło te no uszka. Wkładała do garnka z gotującą się woda i po chwili były gotowa. Wyciągnęła je połozyła na talez i do tego jeszcze przystroiła. Kelner po chwili wziął i zaniósł. Kolejne zamówienie: Przygotuj bigos- Mmm bigos. Dziewczyna szybko wzięła się do roboty i poszła po kapuste kiełbase i zaczeła robic. Po 15 minutach bigos był gotowy i kelner zaniósł. Kolejne zamówienie Biały barszcz - Dziewczyna usłyszywszy to szybko wzięła się do roboty i starała się jak mogła. Zagrzyło jej się trochę podjeśc bo to jej ulubiona danie ale wszystko zrobiła na czas i wyglądło nawet estetycznie. Nastepnie ktoś zamówił zestaw śniadaniowy. Dziewczyna szybko robiła omlety i polała ja syropem klonowym. Wycisneła sok z najładniejszy pomarańczy i i dała kelnerowi zamówienie. Wszyscy którzy zjedli bardzo chwalili restauracje. Następnie dziewczyna dostała zamóqwienie żeby przygotowac 5 dań polskich gdyż przyjechali krytycy z Francji. Dziewczyna postanowiła zrobić sękacza. Szybko zrobiła i sie starała wyszedł lecz nie mogła jeszcze podac zostały jej jeszcze 4 dania. Bigos juz wcześniej zrobiła wiec postanowiła zrobić pyszny niedzielny w jej domu rosół. Zawsze pomagała mamie więc zrobia owoą zupe bardzo szybko. Postanowiła jeszcze zrobić galaretke miesną. ie wiedziała co to jest ale wyglądało ładnie i psznie więc według przepisu zrobiła. Sękacz,rosół,galaretka mięasna jeszcze dwa! Dziewczyna szybko dorobiła gołąbki i zrobiła zupę kurpik. Zaołała kelnera, a ten zaniósł francuskim krytykom. Kiedy jedli gadali cos tam lecz nikt ich nie rozumiał bo mówili po francusku. Po kilku minutach krytycy dali restauracji 4 gwiazdki i wyszli. Szczęsliwa dziewczyna poszła do domu |
Ares - 2012-01-29 14:21:15 |
Gen- 350zł |
Samuel - 2012-01-29 19:15:38 |
Zainteresowany nową pracą szybko skierował swe kroki do restauracji. Po wejściu, przebrał się w fartuch, wziął nóż i był gotowy do objęcia stanowiska kucharza. W kuchni nie czekał długo, bo kelnerzy co chwilę przynosili zamówienia. Pierwsze z nich było na sałatkę z kurczakiem. Wiedziałem że czas mnie goni, więc pokroiłem szybko piersi z kurczaka, i wrzuciłem na patelnie. Następnie kroiłem warzywa. Gdy skończyłem, wrzuciłem do nich upieczonego już kurczaka, wymieszałem i nałożyłem porcję oddając kelnerowi. Lecz to nie koniec, czekało jeszcze czterech kelnerów. Przyjąłem więc następnego. Miałem wykonać gyrosa z frytkami, a do tego sałatka z kapusty pekińskiej, Tym razem resztę pokrojonego kurczaka, opanierowałem odpowiednio wrzucając na patelnię, w tym czasie frytki piekły się już w frytownicy. Wziąłem się za surówkę. Zacząłem od obrania jednej marchewki i pokrojenia w wiórki. Następnie, wziąłem mój ostry nóż i starał się jak najlepiej pokroić kapustę. Gdy i to uczyniłem, pomieszałem marchew z kapustą i dodałem trochę Deepu by była lepsza.W tym czasie upiekły się frytki i mięso. Wszystko wyłożyłem na talerz i dałem kelnerowi. Następne zamówienia były proste bo były to np. frytki z ketchupem. Przyszedł ten czas, ostatnie zamówienie, pochodziłem do tego z radością dopóki go nie zobaczyłem. Było to największe możliwe zamówienie i to na koniec pracy...Zacząłem je robić. Najpierw rozbiłem kotlet z karkówki i opanierowałem go wrzucając na patelnię. W między czasie rozpocząłem gotowanie ziemniaków na parze.Surówka, była to zwykła marchewka z sosem czosnkowym. Smakowała nieźle, ale nie mi oceniać. Oddałem odpowiednią porcję na talerz, w tym czasie ziemniaki się dogotowały więc i je nałożyłem. Popatrzałem na kotleta i odwróciłem go zaczynając robić koktajl czekoladowy.Gdy skończyłem koktajl, ściągnąłem z patelni kotleta i gotową potrawę dałem. Po tym wszystkim, dałem brudny fartuch do mycia i poszedłem odebrać kasę za robociznę |
Ares - 2012-01-29 19:19:28 |
350zł |
Kamol - 2012-01-30 17:26:54 |
Bardzo zainteresowany nową pracą, o której przeczytałem w gazecie przybyłem do gabinetu dyrektora. Przybywszy pokazałem mu mój dyplom kucharza i powiedziałem, że bez problemów powinienem sobie z tą pracą poradzić. Gdy tylko dyrektor się zgodził wszedłem do kuchni. Ubrany w odpowiedni strój wziąłem łopatkę i czekałem na zamówienia. W tym czasie do restauracji przyszedł człowiek z pikachu na ramieniu i poprosił coś dla niego i jego pokemona. Zdał się na mój gust. Więc postawiłem patelnie na gazie i rzuciłem masełko, które było zrobione z najlepszego mleka miltanka. Zaraz potem postawiłem na drugi gaz garnek z wodą. Gdy woda się gotowała ja otworzyłem lodówkę. Zauważyłem kilka pokejagód a na opakowanie znajdował się piorun. Oznaczało się, że te owoce przeznaczone są dla pokemonów elektrycznych. Wyciągnąłem więc je i jeszcze kilka grzybków i warzyw oraz malutki kwiat o pięknym zapachu. Postawiłem foremki na stole i szybko pobiegłem pod patelnię. Wziąłem warzywa i pokroiłem je w ostkę następnie rzuciłem na patelnie. Następnie odciąłem kapelusz grzyba i poprzecinałem go w paski tak jak nóżkę. Rzuciwszy także to na patelnie, wziąłem jeszcze kwiat i uciąłem kawałek i rzuciłem do reszty aby dodać przepięknego aromatu daniu. W czasie gdy wszystko się dusiło pod przykrywką ja zacząłem miksować pokejagody. Po pewnym czasie zdobyłem dużo substancji. Dodałem jeszcze śmietanki z mleka miltanka. Wymieszałem wszystko i nalałem do foremek. Następnie łożyłem je do zamrażarki. Po kilku minutach gdy obróciłem jedzenie na patelni mogłem wyciągnąć foremki. Wrzuciłem później do gotującej się wody przymarznięte jedzonko. Po 3 minutach włożyłem wszystkie dania na talerze. Przyozdobiłem je jeszcze aromatycznym listkiem kwitu i dałem kelnerowi. Kelner zaniósł jedzenie zamawiającemu. Widać było, że im smakuje. W tym czasie do restauracji wszedł jeszcze jeden człowiek. Jednak była to przepiękna dziewczyna z togepi w ramionach. Poprosiła o zamówienie i ponownie zabrałem się do pracy. Zamówiła mufinki dla swojego togepi, a dla siebie lody. Zdziwiłem się, że będzie jadła lody o tej prze roku, ale klient nasz pan. Wyciągnąłem foremki na mufinki i przepyszne jagody oraz mleko miltanka. Jedne jagody były dla przepięknej damy, a drugie dla jej pokemona. |
Ares - 2012-01-30 17:28:36 |
350zł :D |
Samuel - 2012-01-30 19:24:56 |
Nastał nowy dzień, a ja znów udałem się do pracy. Założywszy nowy fartuch, szybko wszedłem do kuchni gdzie była lista zamówień i numery stołów. Zacząłem od pierwszego, soczysty stek z frytkami i dużą coca-colą. Coca-Cole nalałem do wielkiej szklanki, stawiając na tacy, stek już się piekł, a ja ja wrzuciłem frytki do frytkownicy. Gdy frytki się upiekły wziąłem odpowiednią porcję, a z patelni ściągnąłem stek i położyłem na talerzu wzywając kelnera.Ten zabrawszy posiłek, wykonałem kolejne zamówienie, proste bo gotowe, porcja frytek. Szybko wezwałem kolejnego kelnera i zaniósł frytki. Następne zamówienie polegało na zrobieniu pierogów z mięsem i zasmażką. Obraną i pokrojoną cebulę wrzuciłem na patelnię by się piekła, klejone wczoraj pierogi w nocy w domu odmroziłem i przygrzałem. Te się szybko ugotowały, więc odcedziłem je z wody i dałem na talerz. Na pierogi dałem usmażoną cebulę i wysłałem przez kelnera do klienta. Ostatnie zamówienie było dla naszego szefa miałem przygotować moją nową potrawę, La DeSru. Pokroiłem parówkę w plastry, do tego dodałem ogórka, kapustę pekińską, cebulę, paprykę, i dałem to do miski dokładnie mieszając. Szybko dałem to kelnerowi by zaniósł na stół. Następnie, odebrałem pochwałę od szefa i upomniałem się o należne pieniążki |
Ares - 2012-01-30 19:26:47 |
340 |
Drew - 2012-02-05 11:28:44 |
Nastał,słoneczny dzień.Młody chłopak zobaczył,że jest praca w Restauracji.Poszedł do niej i powiedział Jestem gotowy do pracy.Założył fartuch i poszedł gotowa.Pierwsze zamówienie:Placki po Węgiersku i picie Fanta.Upiekłem placki,polałem sosem i dodałem 3 surówki:z buraków,marchewki i selerową.Wezwałem kelnera i powiedziałem danie na stolik nr.1.Drugie danie polegało na zrobieniu kotleta schabowego z ziemniakami i burakami.Ziemniaki się ubijam wykładam na talerz.Kotlet prawie upieczony.Wykładam go i dodaję buraki. |
Ares - 2012-02-05 12:56:59 |
180zł |
Drew - 2012-02-07 13:44:38 |
Nastał,słoneczny dzień.Młody chłopak ma od szefa zrobić pizze na urodziny jego dziecka .Mam dwa dni.Dzisiaj zrobię trzy a jutro resztę.Pierwsza była klasyczna.Zacząłem wyrabiać ciasto.Dodaję drożdże. Rozkruszam do kubka oraz dodaję nie pełną łyżkę cukru i łyżkę mąki.Dodaję ciepłą wodę i mieszam.Następnie 2,5 szklanki mąki,pół łyżeczki soli i 5 łyżeczek oliwy z oliwek.Wlewam do miski a potem na blat.Dodaję trochę szynki,sera,tuńczyka,oliwek,kukurydze.I pieczę.Potem polewam ketchupem i podaję z Coca-Colą.Robię teraz truskawki zanurzone w kremie.Galaretkę rozpuszczam i gdy przestygnie dodaję to do ubitego w melakserze.I mieszamy.A na wierzch truskawki.Dobra koniec mojej zmiany. |
Ares - 2012-02-07 13:47:04 |
100zł |
Michalteam - 2012-03-28 18:54:18 |
Przyszedłem do mojej nowej pracy. Nie spodziewałem się niczego wielkiego w końcu miałem pracować na zmywaku. Myślałem, że to nic strasznego. Niestety nie miałem racji. Od samego wejścia uderzyła mnie fala hałasu i zapachów różnych potraw, które oddzielnie pachniały pysznie, lecz po zmieszaniu były po prostu okropne. Przecisnąłem się jakoś do szefa kuchni i zapytałem gdzie dokładnie jest zmywak. Gdy już się dowiedziałem udałem się prosto do niego. Chciałem szybko to skończyć i wrócić do domu. Zawsze gdy w domu zmywałem wydawało mi się to łatwe, lecz tu trafiały do mnie dziesiątki talerzy naraz. O ile te po sałatkach były łatwe do wyczyszczenia, to te po mięsie zajmowały prawie minutę. Po jakimś czasie okazało się, że osoby która także pracuje na zmywaku nie ma, a godziny szczytu dopiero się zbliżały. Po 20 minutach zmywania zaczynałem nabierać wprawy, lecz i tak talerzy było za dużo. W końcu jeden z kucharzy się zlitował i trochę mi pomógł. Zaczęła się zbliżać 22 i największy tłok już przeszedł za pół godziny restauracja miała być zamknięta. Ludzi już nie było więc domyłem ostatnie sztućce i wreszcie odpocząłem. Poszedłem do domu i od razu rzuciłem się na łóżko. Spałem ponad 12 godzin. |
Cappi - 2012-03-28 20:55:07 |
200zł. |
Pok - 2012-04-08 14:23:09 |
No dobra brakuje mi kasy więc poszedłem do pracy jako kelner. Wiedziałem, że spotkam trochę wkurzających ludzi ale nie przypuszczałem, że będzie aż tak źle. Na początek spotkałem miłych klientów zebrałem zamówienia zawiesiłem na fikuśnej karuzeli dla kucharzy i dostarczałem, ale którymś z moich klientów był średniego wzrostu łysy facet ubrany tak jakby wyszedł właśnie z filmu o jakimś zrzędzie i on grał rolę główną. Zamówił masę żarcia i mówił to tak szybko, że ledwo nie złamałem długopisu. Zawiesiłem zamówienie na karuzeli a gdy się odwróciłem zobaczyłem trójkę dzieciaków które poprosiły mnie o picie dając mi pieniądze. Z uśmiechem na ustach ich obsłużyłem, wyjąłem z lodówki po schłodzonej herbacie, ale gdy tylko się obrócili mój poprzedni klient mnie zełgał, że jak śmiałem ich obsłużyć kiedy to on pierwszy zamówił. Gdy wreszcie sobie poszedł nadeszła kolejna przeszkoda znowu wyjęta z jakiegoś filmu osoba tym razem barbety. Do stolika podeszła blond włosa dziewczyna w miniówce z gumom w buzi oraz torebkom (całą posypaną brokatem) na ramieniu. Gdy podszedłem do niej ta zamówiła same pstrokate desery jakie tylko były w karcie. Nagle z tej torebki wyskoczył mały snubbull który mało mnie nie ugryzł. Po efektownym uniku zostałem trafiony jakąś gazetom czego już nie uniknąłem. A słowa od mojej sprawczyni to „Jak śmiałeś zaatakować mojego snuubull’a”. Dziewczyna jednak została w restauracji i musiałem ją obsłużyć no i nareszcie koniec dnia o 22 wieczorem. |
Cappi - 2012-04-08 15:22:20 |
Poked 250 zł. |
Crus - 2012-04-19 19:25:48 |
Przyszedłem do restauracji, był nią duży budynek. Od razu chciałem zacząć w nim pracować, jednak wiedziałem, że coś schrzanię. Zaraz przy wejściu uderzyłem kolesia drzwiami, który to poleciał na wazon i uderzając nim o ścianę. Spowodował odpadanie tynku, a następnie człowiek zemdlał. Zakładając kaptur, chłopak ukrył twarz i podszedł do lady. |
Cappi - 2012-04-22 14:39:16 |
250zł. |
pan Pikuś - 2012-05-13 11:57:06 |
Przychodzę do Restauracji im. tłustego Mareepa i szukam kierownika mówiąc iż chciałbym pracować w restauracji . Kierownik powiedział że jedyna wolna praca to zmywak, ale mimo to i tak chciałem pracować . Na dobry początek musiałem umyć podłogę, bo była cała w tłuszczu . Tłuszcz był dość gęsty i musiałem dość szybko to umyć więc wziąłem mop, wiadro z wodą i zacząłem myć . Podłoga była długa i rozległa więc nie było łatwo, ale po jakimś czasie udało mi się umyć podłogę, ale kolejne zadanie już na mnie czekało . To zadanie to umyć naczynia, więc tak jak wcześniej wziąłem rzeczy potrzebne do mycia, a były to : gąbka, płyn do mycia naczyń i woda . Zacząłem myć, a na szczęście nie było tego zbyt wiele więc szybko sobie poradziłem . Później musiałem tylko wsunąć wszystkie krzesła, no i tyle . Później tylko wziąłem swoją wypłatę wyszedłem ze swoją dość ciężko zarobioną kasą . |
KRÓLIK SZATANA - 2012-05-13 15:27:04 |
130zł |
99dawid999 - 2012-05-16 17:55:06 |
dzień pierwszy
dzień drugi
Dzień trzeci
jeśli można proszę oddzielną wypłatę za każdy dzień |
KRÓLIK SZATANA - 2012-05-26 10:38:13 |
Nie mam pojęcia czemu ani Yuki ani Cappi ani ja 19 lub 20 sie tobą nie zajęliśmy, więc zrobię to dopiero dziś q.q. |
PokéHardkor - 2012-05-31 07:28:16 |
Mike pomyślał: Potrzebuję kaski! Co sądzisz by dorwać pracę, BlueKing? BlueKing (BK) potwierdził, używając głośnego MUUUUD! Rozglądając się, zauważyli Snivy kręcącą znakiem z napisem ,,Restauracja im. Tłustego Mareepa jest tam''. Oprócz tego jeszcze był rysunek grubego pokémona owcy z udkiem w ręku. Wraz ze starterem wyruszyliśmy do jadłodajni. Zapukaliśmy do tylnich drzwi. Otworzył właściciel. Błagałem na kolanach o robotę. Byłem sam, bo BK poszedł kraść plaski ;D. Używałem wielu argumentów. W końcu zgodził się na zmywak. Ochoczo pracowałem przez 8h. BlueKing miał swą rolę: zlizywanie resztek. Był w raju, gdy ktoś nie mógł jeść deseru. Mnóstwo resztek sprawiło że BK przytył o kilka cm. W końcu skończylismy |
Emily - 2012-06-03 21:23:24 |
Więcej napisałeś o tym jak dostałeś robotę, a mniej o samej pracy, więc daję ci 40 zł. |
Mario - 2012-06-04 19:48:42 |
"Kupił żeś wielki dom, to teraz do roboty! Rachunki opłacić, meble zakupić, jeszcze samochód kupić trzeba będzie, aby na imprezy nie biegać z browarami w rękach!" - pomyślał Daroi przemierzając długą, krętą ulicę, pełną budynków z wielkimi, świetlistymi szyldami głoszącymi nazwy i przysłowia. Miały one na celu zachęcenie do wizyty w tych lokalach.
Daroiego zainteresowała praca jako kucharz. Co prawda, nie umiał prawie nic gotować, ale zawsze mógł się nauczyć! Zwrócił się w kierunku wielkiego budynku z szyldem, na którym widniał wielki, świecący napis "Restauracja im. tłustego Mareepa". Skąd ta nazwa? Otóż Ralf Jygimembrell miał Mareepa jako swojego pierwszego pokemona. Po wejściu ujrzał tam grubego mężczyznę w stroju kucharza, który wszystkimi pomiatał. Od razu zrozumiał, że to szef. Podszedł do niego i tak mu rzekł: |
Emily - 2012-06-04 22:48:22 |
Aaa... Łapaj 350 zł! Może spłacisz ten kredyt. |
Ririsu - 2012-06-11 19:32:21 |
Chłopak spojrzał zamglonym, zmęczonym wzrokiem na wyrastający przed nim budynek restauracji, wybudowany w iście greckim stylu. A może to był rzymski? Mniejsza. Duże, drewniane wrota upstrzone żelaznymi ćwiekami, okolone dekorowanym portalem stwarzały nad wyraz potężny widok. Jeśli wierzyć zapiskom na kamiennej płycie, po prawej od dębowych drzwi, była to stara karczma, w której stołowali się najznamienitsi shoguni, a pochodziła z epoki Edo. Eh, czego to ludzie nie wymyślą, aby ściągnąć klientów? Co prawda stwarzała wrażenie starej, wręcz antycznej, ale Ririsu od początku nie wierzył, aby owa biesiadnia pochodziła z tak zamierzchłych czasów. Tym bardziej, że archeologowie czy jak się te demony zwały, skrzętnie rekwirowały tego typu dobra. Ale mniejsza. „Niech będzie nawet, że to antyczna świątynia Arceusa, w której niegdyś zawarto pokój Suzurański. Kij z tym, dzisiaj tu pracuję i niestety muszę się dostosować.” - pomyślał wyjmując z kieszeni pomięte, krótkie ogłoszenie i równie pomięty list. Ogłoszenie przedstawiało, że poszukują kogoś z minimalnym doświadczeniem kucharskim, aby asystował przy pracy kucharza. Dość dziwne, ale chyba to jakaś akcja mająca na celu rozwijać młode umysły. Był tam także wypisany adres, numer telefonu i e-mail. Chłopak co prawda nie miał internetu, ale to nie znaczyło, że PC także go nie ma, dzięki czemu udało mu się wysłać e-maila ze zgłoszeniem. Nie czekał długo, już kolejnego dnia odezwali się do niego poprzez list, który – o dziwo – dość szybko został doręczony. Widniały na nim nie do końca równo wypisane znaki, zaś treść brzmiała tak.
Chłopak czuł się lekko połechtany tym, że zwracali się do niego per Pan, ale nie miał na tym zbytnio długo rozwodzić, bo czas się spieszył, a on na razie nie. Jeszcze się spóźni. Nie czekając więc długo przekroczył on ów portal znajdując się na terenie sobie nie znanym, czyli w restauracji. Nigdy nie przepadał za stołowaniem się w takowych miejscach, gdyż nie miał co narzekać na jedzenie podawane w Domie. Bywał na stołówkach w PC, ale nigdy w takiej restauracji. Na dodatek czterogwiazdkowej. Nie no, nie źle trafił. Od razu został złapany przez poczciwego, choć nie starego mężczyznę, którego włosy przyprószone były lekką siwizną. Człek ten od razu przedstawił się jako pan A. Gohoman i szybko omówił sprawy sanitarne, zaś Ririsu podał mu książeczkę zdrowia, dla sprawdzenia czy, aby na pewno nie choruje na jakieś zaraźliwe choroby, po czym rozpoczął swą pracę. Kucharz był człowiekiem, który mniej myślał, a więcej robił, co nie było wcale złe, dość szybko go poinstruował co ma zrobić, a zaczął od posiekania, a następnie usmażenia na głębokim tłuszczu cebuli, która miała przybrać brązowy kolor. Było to dość proste, trzeba było tylko uważać, aby się nie poparzyć przez pryskający tłuszcz. Następnym zadaniem było oprawienie ryby i natarcie w nią zioła. To także nie sprawiało mu większych trudności, od najmłodszych lat uczył się jak patroszyć ryby i je przyrządzać w prosty, acz zdrowy i smaczny sposób. Następne co miał uczynić było zrobienie pizzy pod jeszcze czujniejszym okiem kucharza, chłopak miał jedynie odpowiednio ugnieść ciasto, po czym pododawać dodatków pokroju posiekanej szynki, oliwek czy sera. Ogólnie to te kilka godzin było męczące, acz przyjemne. Od najmłodszych lat lubował się w gotowaniu, jednak niezbyt miał wiele sposobności do trenowanie tejże sztuki, jaką była gastronomia. Więc już ów kilak godzin później, wyszedł z restauracji czując miłą ciężkość w portfelu. |
PokeKing - 2012-06-11 20:02:54 |
- Hmm, przydala by sie chata. Ale chata = zakup = kasa = praca. Dzien 1
|
Szakal - 2012-06-17 12:14:27 |
Chłopak żądny gotówki w swoim pustym portfelu kolejny raz poszukuje nowej pracy. Tym razem odwiedził pewne miasteczko gdzie można pracować jako kucharz w czym ma dość duże doświadczenia... W kieszeni wręcz otwiera mu się portfel, nareszcie będzie kasa. Powoli wkroczyłem do tej dziwnej restauracji i poprosiłem grzecznie o pracę...
-To było ciężkie, ale wytrwam. Najpierw wyjąłem mrożone pierogi z lodówki i było ich tylko dwadzieścia. Szybko szukałem innych, ale nigdzie nie znalazłem. Puściłem Eevee by przyniosła mi ze sklepu kilka z nich, ale doczołgała je za pięć minut w torbie i było git. Powoli mieszając wodę z pierogami zaczynałem podgrzewać ciasto, a raczej to bardziej pracochłonne zajęcie czyli samą dolną warstwę. Poganiający kelner nadal nie miał litości i ciągle coś nowego. Złapałem za słoik z dżemem wysoko słodzonym o smaku Lum Berry, rozsmarowałem na ciepłym cieście nakładając kolejną warstwę waflu o smaku Pecha Berry i polałem gorącą czekoladą. Kuszący zapach, co sekundę musiałem powstrzymywać się od skosztowania tego wszystkiego i zaraz potem podałem talerze. Kolejne zamówienie - naleśniki z serem Gouda i parówką. Ble... Przekroiłem zimną parówkę szykując drugą ręką ciasto które miksowałem. Parówka przekrojona na czworo była jeszcze z ketchupem, więc po usmażeniu tych trzech naleśników i zawinięciu w nie plastrów sera i parówki którą polałem ketchupem. Następnie czas było ugotować zupę warzywną, wnet coś normalniejszego a potem schabowe ze świeżego schabu. Pokrojone warzywa wrzucam do garnka, następnie nastawiam i zaczynam walić w mięso które jeszcze niedawno żyło młotkiem myśląc że to jakiś wróg z dzieciństwa. Wrzuciłem ją w bułkę tartą a lewą ręką[bo jestem leworęczny] zamieszałem łyżką nalewając do trzech miseczek. Schaboszczaki się smażą, jeszcze trochę a ktoś zamówi tutaj inny posiłek. Chwilka przerwy, posprzątałem blat bo był trochę zniszczony i zacząłem gotować ziemniaki. Gdy się gotowały ja spokojnie wycierałem blat i znalazłem te coś o czym zapomniałem. Nie zrealizowane zamówienie, zapomniałem zrobić sałatki do tych ziemniaków z kukurydzą. Więc szybko robiąc to i odlewając ziemniaki kładłem to na talerz a szef patrzył na mnie z grobową miną. Potem moje ukochane lody. Pisało że to lody szefa kuchni, ale wysługują się młodzikami xD Słabo to wygląda, ale jakoś będzie smakować. Praca i praca, potem jeszcze raz kotlety i na koniec zacząłem robić pieczeń. Z nią poszło gładko, ale gdy tylko dostałem kopertę z wypłatą zacząłem pracować dwa razy szybciej i gdy ruszyłem już do innej pracy miałem tyle powera wraz z Eevee że normalnie chciało się pracować. Z pewnością gdy jutro przyjdę do tej pracy będę chciał spać, ale zaraz przecież jutro mam na inną zmianę. Jaka ulga. |
KRÓLIK SZATANA - 2012-06-17 19:35:56 |
289$ |
Ririsu - 2012-06-17 20:16:11 |
„Nie, dlaczego to mnie zawsze spotyka?! Dlaczego?!” - myślę spoglądając ku niebu i wyliczając w mym umyśle wszelkie rzeczy, które mogą mnie zanudzić na śmierć, w miejscu, do którego obecnie zmierzam - „No rzesz kurde blade, po cholerę pracuję? No po cholerę? Jestem trenerem, do cholery jasnej! Powinienem zdobywać odznaki i tak zarabiać, ot co! Już nawet nie wspominając gdzie i w jaki sposób. A jednak może wspominając – jako egzekutor i niesławny przestępca z kryminalnej organizacji Yakuza... chociaż nie, ja chyba dołączyłem do rakietowców. Jeden kit. No właśnie! Przecież ja jestem z Teamu Rocket, przecież nie godną dla zawodowego złodzieja rzeczą jest parać się takimi bezwartościowymi pracami – no prawie bezwartościowymi, ale mniejsza - w największej na świecie organizacji, gnoić się w jakimś cholernym posterunku, za psie pieniądze. No przecież, jakby szef się dowiedział, że dorabiam sobie z boku, to własnoręcznie zdarł by ze mnie skórę, plus do tego ugotowałby mnie na wolnym ogniu, a później poszatkował i dał Houndoomom na pożarcie. Co prawda ostatnim razem w ów pracy nie było tak źle, jednakże nie zmienia to faktu, że nie godną rzeczą dla mej osoby, jest paranie się w tego typu pracach. No, ale cóż, potrzebuję kasy, dużej kasy, najlepiej milionów i dotacji z unii. No, ale wracając do tematu, to ostatnio zarobiłem całkiem przyzwoitą kasę - trzysta pięćdziesiąt poke dolarów, więc chyba nie jest tak źle. Nie zmienia to jednak faktu, że powinienem użerać z duchami, widmami, zjawami i demonami wszelkiej maści, chroniąc niewinnych, po czym grzecznie prosić z mieczem w ręku o ich kosztowności i wyposażenie portfela, a nie smażyć kotlety i przypalać wodę dla jakich durnych, nabrzmiałych jak knury, które nawdychały się helu, grubasów i pseudo biznesmenów, którzy w życiu na oczy nie widzieli ciężkiej pracy, a stać ich na stołowanie się w takich restauracjach dzięki łapówką, które na co dzień dostają. Aż mam czasem ochotę napluć im do stuletniego wina i pewnie bym to zrobił jakby nie to, że boję się być przyłapany, a później płacić krocie równe mojej miesięcznej stawce w tym zawodzie. Muszę się niestety ograniczyć do plucia im w żarcie. Eh... cholera, popadam w obłęd.” - myślę, klnąc jak najęty, co jak co, ale zdarzają mi się dni, w których po prostu wstaję lewą nogą. No wybaczcie proszę, ale jak można zachować spokój, jeśli któryś dzień pod rząd kisi się w jakimś tureckim mieście idiotów, wykonując zawody kompletnie niepotrzebne dla mej osoby, dzięki jakiejś organizacji charytatywnej, której nazwy nawet nie pamiętam i pamiętać nie chcę. Czemu? Bo jest organizacją charytatywną, a spośród nich, to trawię jedynie pajacyka. No i może pustą miskę, ale mniejsza...
Cóż, chłopak czuł się lekko połechtany tym, że zwracali się do niego per Pan, tak samo jak ostatnim razem, ale nie miał na tym zbytnio długo rozwodzić, bo czas się spieszył, a on na razie nie. Jeszcze się spóźni. Nie czekając więc długo przekroczył on ów portal znajdując się na terenie sobie nie znanym, czyli w restauracji. Nigdy nie przepadał za stołowaniem się w takowych miejscach, gdyż nie miał co narzekać na jedzenie podawane w Domie. Bywał na stołówkach w PC, ale nigdy w takiej restauracji, jeśli nie liczyć ostatniej tu wizyty. Na dodatek czterogwiazdkowej. Nie no, nie źle trafił. Od razu został złapany przez poczciwego, choć nie starego mężczyznę, którego włosy przyprószone były lekką siwizną. Ririsu człeka tego rozpoznał jako menedżera restauracji, z tym samym, z którym ostatnio miał styczność. Ten bez owijania w bawełnę, kazał mu udać się do kucharza i zacząć wykonywać jego polecenia. Wpierw jednak rzecz jasna umyć dokładnie ręce i przebrać się w fartuch. Kucharz był człowiekiem, który mniej myślał, a więcej robił, co nie było wcale złe, dość szybko go poinstruował co ma zrobić, a zaczął od posiekania, a następnie usmażenia na głębokim tłuszczu cebuli, która miała przybrać brązowy kolor. Było to dość proste, trzeba było tylko uważać, aby się nie poparzyć przez pryskający tłuszcz. Następnym zadaniem było oprawienie ryby i natarcie w nią zioła. To także nie sprawiało mu większych trudności, od najmłodszych lat uczył się jak patroszyć ryby i je przyrządzać w prosty, acz zdrowy i smaczny sposób. Następne co miał uczynić było zrobienie pizzy pod jeszcze czujniejszym okiem kucharza, chłopak miał jedynie odpowiednio ugnieść ciasto, po czym pododawać dodatków pokroju posiekanej szynki, oliwek czy sera. Ogólnie to te kilka godzin było męczące, acz przyjemne. Od najmłodszych lat lubował się w gotowaniu, jednak niezbyt miał wiele sposobności do trenowanie tejże sztuki, jaką była gastronomia. Więc już ów kilak godzin później, wyszedł z restauracji czując miłą ciężkość w portfelu, a także jakiś wpis od tej organizacji charytatywnej, która pogratulowała mu już kilku zaliczonych akcji w pracy. Co jak co, ale świstek może się kiedyś przydać. Na przykład do podcierania dupy. |
JEZUS - 2012-06-24 14:37:37 |
Ja nie umiem pracować. Kurdę... do tego wszystkiego wybrałam sobie restauracje. Już sobie wyobrażam mnie ubraną w za duży fartuch. Idę wolno przez polanę. Wkrótce docieram do dużego budynku z napisem "Restauracja im. tłustego Mareepa". Wchodzę do środka i rozglądam się za kimś, kto mógłby mi pomóc. Pierwszą osobą jaką widzę jest kelner ubrany w czarny garnitur. Podbiegłam do niego i skoczyłam na blat. |
KRÓLIK SZATANA - 2012-06-25 17:28:44 |
Okej... xD Daisy w pracy... wow xD masz 70$ xD dodam Ci xD |
Szakal - 2012-06-25 18:33:46 |
Gink, czy jak ktoś woli błękitno włosy chłopak z charakterystycznym berecikiem znowu rusza do swojej pracy. Uśmiechnięty z Eevee przybył po małym załamaniu do pracy. Zakasał rękawy, nałożył fartuch no i ruszył do pracy. Najpierw umył ręce, zaostrzył nóż i zaczął intensywnym ruchem szatkować po kolei marchew, następnie kilka innych warzyw typu brokuły i pomidory. Potem zaczął wrzucać ich kilka do miski zostawiając resztę. Potem trochę oliwy i na dodatek wrzucił warzywa do góry gdzie znajdowała się jeszcze sałata i cały słoiczek majonezu. Na koniec pokroił cytryną, to moja kolejna sałatka. Później wycierając ręce ruszył po kolejną robotę na kartce przyniesiona przez kelnera Jack'a z którym się znam. Na niej pisało:
-Znów zakasał rękawy, zaczął gotować zupę. Jedną ręką mieszał zupę a drugą czytał przepis, jako iż nie jest tu Fast Foot[jak inni to robią, robią z tego knajpę a to ekskluziwe restaurant xD]. Potem znowu zaczynał robić sałatkę, ale dwie butelki majonezu i więcej pieprzu oraz soli dodając trochę Chili. Następnie zaczął robić ten cały koktajl, zmiksował jagody i dodał lodu. Potem dostał coś takiego nie od Jack'a, tylko od innego, chłodniejszego kelnera:
Ludzie, to jest ciężkie. Nie wiecie jak to robić, gdy jeszcze przy nogach plączę się mały Eevee. Nie mogę się doczekać ewolucji, lekko ochłonie i będzie bardziej spokojny a jeśli opanuje dzikie pnącza będzie mi pomagał z pracą. Złapie coś w swoje pnącza, przez to zrobię zupę gdy on będzie używał ataku a ja tylko będę mieszał. Dość tego, teraz czas upiec i nafaszerować kurczaka. Zrobić dwie zupy i cztery domowe Shack'y[nowe napoje w restauracji]. Kurczak, boże w nocy będą mnie prześladować latające i oskubane kurczaki jakie teraz faszeruje. Odtoczył nóżki w bułce tartej, potem skrzydełka i resztę. Obrał żółte ziemniaki i pokroił na plasterki które ułożył na blaszce. To była podkładka, potem nałożył na to wszystko kurczaka w kawałkach i polał sosem z proszku[Magda Gesler mnie zabije xD]. Zupki, po co numerki? Nie mogą napisać że mam zrobić tą pomidorową z ryżem i pomidorową z makaronem? Ych... Zaczynam szatkować zielonkę i wrzucać do gotującej się wody. Nieźle mi idzie,ale czas to wszystko zrobić bardzo szybko. Przygrzewał makaron, ale wcześniej zaczął gotować ryż z powodu iż to wolniej się gotuje, a trzeba zrobić tak by było z hasłem: ''Nasz klient nasz pan''. Jak dostaną to razem będzie fajnie, ale jeszcze ten cały napój. Jak uporałem się ze wszystkim i ułożyłem na tacę zrobiłem jeszcze na kształt muszli tam śmietanką znak i położył łyżki. Uff... to był prawie koniec, ale zrobiłem jeszcze kilka potraw i na sam koniec zrobiłem Pizze. Pizza była sześć serów, kolejny wymysł szefa że który zrobię źle będę tłumaczył się ja, nie ten co zrobił przepis. Na koniec wracam do domu i siadam z kopertą gdzie piszę:
Licząc gotówkę powoli zasypiał w fotelu. |
Felix99 - 2012-07-08 11:10:54 |
Siedziałem w domu i zastanawiałem się do jakiej pracy pójść i gdy sięgałem po pilot do telewizora który leżał na stolę obok fotela na którym siedziałem. Przekręcałem kanały w telewizorze aby znajść coś na siebie aż w pewnym momencie na jakimś kanale leciała lekrama restauracji im. tłustego Mareepa, a na końcu reklamy pisało wielkimi literami, że poszukują kelnera. Gdy to zobaczyłem odraz wyłączyłem telewizor i pobiegłem do restauracji jak szalony. Gdy dotarłem pod restaurację spojżałem lekko w góre i ujżałem napis: Restauracja im. tłustego Mareepa. Nie zastanawiając się weszedłem do restauracji i zobaczyłem akurat właściciela, a więc podeszłem do niego i powiedziałem, że zobaczyłem ogłoszenie, że poszukują kelnera i zapytałem czy można mnie zatrudnić. Właściciel powiedział wesoło, że tak i żebym przyszedł jutro o 8:00 rano. |
JEZUS - 2012-07-21 02:42:02 |
Wszystkie napisane do tej pory prace uznane są za nieważne z powodu restartu forum. |
Ling Shen - 2012-08-20 18:07:39 |
Nie mając doświadczenia w żadnej innej pracy, a pilnie potrzebując źródła zarobku, postanowiłam zatrudnić się na stanowisko kucharza na pół etatu. Przygotowywać miała dania kuchni azjatyckiej, i chociaż nigdy nie odbywałam żadnych kursów, gotowałam od dosyć młodego wieku tak więc była pewna że da sobie radę. Tego dnia, miałam za zadanie przyrządzić dość proste danie Tajskie, sałatkę SomTom razem z grillowaną wołowiną i kleistym ryżem. Umyłam dokładnie ręce i związałam włosy. Oczywiście postanowiłam zacząć od mięsa, które robi się najdłużej. Umyłam dokładnie większą porcję wołowiny, i pokroiłam ją w kostkę. Tym sposobem, łatwiej będzie ją można jeść pałeczkami. Użyłam chili, oraz przyprawy do grilla do posypania, po czym wstawiłam mięso do grilla elektrycznego na wysoką temperaturę. W czasie kiedy nasza wołowina będzie się grillować, mamy do zrobienia Sałatkę oraz ryż. Ryż postanawiam zrobić na końcu, gdyż musi być ciepły przy podaniu a boję się go przegotować robiąc inne rzeczy. Obieram więc zieloną papaję, co jest dosyć problematyczne z powodu jej kształtu. Po przekrojeniu na pół, wyrzucam niepotrzebne pestki, a jam owoc trę na tarce na długie cieniutkie paski. W moździerzu ucieram dwie papryczki chilli, mały ząbek czosnku, dwa strączki pokrojonej i ugotowanej zielonej fasolki, oraz przyprażone orzeszki ziemne. Pierwsze dwa składniki muszą być całkowicie starte, tak więc je robię na początku. Reszta musi być tylko lekko pokruszona. Dodaje mieszankę do piski z papają, do czego dolewam półtorej łyżki sosu rybnego, łyżeczkę cukru palmowego oraz dwie łyżki soku z limonki. Dodaję jeszcze łyżeczkę posiekanych, suszonych krewetek i mieszam wszystko razem. Sos rybny z początku ma okropny zapach, jednak po chwili miesza się z resztą składników i zaczyna pachnieć naprawdę przyjemnie. Na sam koniec dodaję pokrojone na pół wiśniowe pomidorki. Zerkam jeszcze na mięso które przez czasz grilluje się, i przewracam je na drugą stronę. Wygląda całkiem nieźle. Zabieram się teraz do gotowania ryżu. Tutaj trzeba bardzo uważać, tym bardziej że restauracja nie jest zaopatrzona w specjalny przyrząd do gotowania go. Garnek musi być przez cały czas przykryty, a czas gotowania musi być idealny. Ryż nie może być twardy albo rozgotowany. Czekam jeszcze pięć minut, i wyjmuję moje mięso. Przekładam je na ozdobny talerz, a obok wykładam sałatkę Som Tom, ozdabiając ją jeszcze limonką oraz całymi papryczkami chilli. Ugotowany ryż kładę na innym, mniejszych półmisku. Danie jest już gotowe, kładę je więc na ladzie i czekam na kelnera z kolejnymi zamówieniami. To może być męczący dzień... ale przynajmniej będę mogła zarobić. |