http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Ogłoszenie

Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy.


http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

#21 2011-12-06 15:24:05

 Gen

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Call me!
Skąd: dwór HetaOni
Zarejestrowany: 2011-03-29
Posty: 6666

Re: Zapisy

Zaraza przyjęty
Yasato błagam zmień ten cel! Historia wporzo daje mi duzo do myślenia [ serio. Te pierwsze zdanie mnie zainspirowała] Ale zostać mistrzem pokemon prosze niee! Więc tylko zmień cel please



http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2010/353/f/4/one_with_russia_by_mivian-d356bsf.jpg

Offline

 

#22 2011-12-06 15:27:54

 Gen

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Call me!
Skąd: dwór HetaOni
Zarejestrowany: 2011-03-29
Posty: 6666

Re: Zapisy

Takk teraz tak! @_@ Przyjęty przyjęty! Przygoda nie wiem kiedy bo teraz mi się nie chce [ dopiero skończyłam się uczyć] więc prosze o wyrozumiałośc



http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2010/353/f/4/one_with_russia_by_mivian-d356bsf.jpg

Offline

 

#23 2011-12-06 17:35:33

 Parys

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2011-10-31
Posty: 94

Re: Zapisy

Imię i nazwisko: Parys Ronaldo
Wiek: 13 lat
Charakter: Miły, zazwyczaj spokojny, lubi bitwy jak i walki pokemon, z wielką trudnością zawiera nowe znajomości, cichy, potrafi palnąć coś głupiego
Starter: Totodile
Cel: Pokazać rodzeństwu, że potrafi coś osiągnąć
Historia: Parys jest nowym trenerem z miasta Cerulean, z regionu Kanto. Do tej pory mieszkał z matką oraz troje starszego rodzeństwa, które zawsze jak nadarzyła się okazja to mu dokuczało. Choć momentami Parys nienawidził swoich braci to miał z nimi wspólne fajne chwile, których nigdy nie zapomni. Oni twierdzą, że najmłodszy Parys nic w życiu nie osiągnie, dlatego jego celem pokazanie jest, że będzie inaczej. W mieście rodzinnym Parysa, chłopak miał dużo kumpli. Zawsze po spotkaniu z kumplami szedł do domu i zasiadał do książek o pokemonach, by się o nich jak najwięcej dowiedzieć. Dlatego jego wiedza o pokemonach była podobna do PokeDexu. Gdy zbliżał się moment wybrania pierwszego pokemona, Parys nie wiedział kogo wybrać, ponieważ uważał, że każdy jest wspaniały na swój sposób. Gdy czasu było coraz mniej pewnego razu młody chłopak w telewizji zobaczył reklamę konkursu wycieczki do Johto dla całej rodziny. Konkurs polegał na wylosowaniu pewnego wysłanego albumu uzupełnionego naklejkami pokemonów z Kanto. Chłopak tak bardzo chciał zobaczyć region Johto, że wysyłał kilkadziesiąt albumów. Chłopakowi zależało tak bardzo, że odkupywał albumy od znajomych za swoje kieszonkowe. Jak można zgadnąć chłopakowi udało się wygrać, ponieważ wszyscy wysyłali po jednym tylko Parys wysłał tak dużo, dlatego on miał największe szanse niż wszyscy inni. Gdy już nadszedł czas wyjazdu, gdy rodzina Parysa się pakowała, to Parys zapomniał ze szczęścia się pożegnać z przyjaciółmi. Kiedy cała rodzina dotarła na miejsce, czyli do miasta Violet, rodzice poszli do hotelu się zakwaterować, a rodzeństwo poszło odwiedzać miasto. Parys w tym czasie, gdy inni byli zajęci, wybrał się na pobliskie jezioro, by je podziwiać. Chłopak siedział tam dwie godziny i kiedy miał wracać do hotelu odwrócił się tyłem do jeziora, nagle coś go plusnęło wodą w plecy. Parys nie wiedząc co to mogło być odwrócił się gwałtownie, lecz nic nie zobaczył. Sytuacja powtórzyła się dwa razy, ale dopiero za drugim razem udało mu się zobaczyć co to było. Okazało się, że to był Totodile. Nie wiadomo czemu, ale Parys i Totodile od razu się polubili. Całą wycieczkę Parys spędzał codziennie nad tym jeziorem bawiąc się z Totodile'm. Kiedy przyszedł czas powrotu do Kanto, chłopak nie zdążył pożegnać się z wodnym pokemonem. Było mu z tego powodu smutno, ale dzięki tej wycieczce wiedział jakiego pokemona na start wybrać.
Rywal: Luis
Pokemony Rywala: Treecko
Towarzysz: Laveran
Pokemony Towarzysza: Torchic
Prośby: -

Offline

 

#24 2011-12-07 18:31:34

Vaphel

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Zarejestrowany: 2011-12-06
Posty: 66667

Re: Zapisy

Imię i Nazwisko:  Ángel (An) Nombre
Wiek:  18
Wygląd:  Ángel posiada brązowe oczy, krótki zadarty nos, ciemnobrązowe, kręcone włosy i masę piegów, których szczerze nie lubi. Jest dosyć wysoki- mierzy 180 centymetrów. Jego sylwetka jest szczupła, chociaż śladowe ilości mięśni posiada i nawet je widać. To, jak się ubiera zależy głownie od jego kaprysu, pogody i stanu ducha w danym momencie. Tak więc idzie go zobaczyć w ciemnych kolorach, kratkach w pochmurne i smętne dni lub na jasno- najczęściej na biało, w zwiewnych koszulach gdy jego humor się polepsza. Do targania tobołków używa torby, którą albo wiesza na szyi albo na karku i ramionach.
Starter:  Corsola
Region:  Johto, choć jeżeli masz ochotę na coś bardziej wyjątkowego to wybrałbym Oblivię.
Miasto:  Cianwood
Historia:  An urodził w normalnej rodzinie. Mama, tata, starsza o 8 lat siostra. Nawet nie towarzyszyły temu żadne fajerwerki, przeloty legend czy spadające gwiazdy. Przez wczesne dzieciństwo też nie działo się nic nadzwyczajnego. W sumie potem też się to nie zmieniło. Jak każde dziecko chodził do szkoły, pomagał rodzicom, kłócił się z siostrą. Więc o czym tu napiszę? Napiszę o tym, jak An pozyskał swojego pokemona- Corsolę i jak to się stało, że chce być koordynatorem.
Codziennie wracając ze szkoły widział pokemony tego gatunku pływające u brzegu wyspy. Lubił na nie patrzeć. Wydawały się takie wolne, nic ich nie ograniczało. Rodziły się po to, by pływać w morzu, rozmnażać się i bawić. Jego uwagę przykuwał szczególnie jeden osobnik z tego gatunku. Wyróżniał się tym, że miał trochę inaczej zbudowane wyrostki na plecach. No i pewnego dnia postanowił go złapać. Kupił sobie greatballa dla większej pewności, że się uda. Przyszedł na plaże o porze, o której zawsze różowe stworki tutaj pływały. Namierzył cel, zamachnął się i rzucił piłkę. Stworzonko zamieniło się w energię i zniknęło w ballu, który poszedł na dno. Dopiero w tym momencie chłopak dojrzał minusy swego planu. Nie mając innego wyboru rozebrał się do majtek i wskoczył do wody. Płynął chwilę po czym zanurkował. Było jednak tam zbyt głęboko by mógł bez żadnego sprzętu zejść na same dno. Wrócił do domu. Następnego dnia wypożyczył sobie sprzęt do divingu i ponownie wyruszył na poszukiwania swojej zdobyczy. Nie było to łatwe. Całe dno porastały liczne wodorosty, korale, glony. Po kilkunastu minutach zaczął już tracić nadzieję i wtedy jego oczom ukazało się niebieskawe, okrągłe coś. Wziął to, wrócił na brzeg, zdał sprzęt do wypożyczalni. Skierował swoje kroki w stronę domu. Gdy był już niedaleko postanowił wypuścić swojego Poka. Wypowiedział słowa „wybieram cię”. Pokręcił głową bo wiedział jak to debilnie brzmi. Jego oczom ukazała się różowa kulka z kilkoma rogami, nóżkami i czymś tam jeszcze. Wziął ją na ręce i powiedział „ i co teraz? Chyba powinniśmy się zaprzyjaźnić”.
Kilka miesięcy po tym zdarzeniu nadszedł koniec roku szkolnego i tym samym kolejnego etapu nauczania. An nie chciał dalej się uczyć, ale nie wiedział też co miałby robić innego. Wtedy spojrzał na swojego różowego przyjaciela i go oświeciło. Spisał na karteczki różne zawody związane z opieką nad pokemonami. Wrzucił je do miski i zdał się na los. Zamieszał je i wyciągnął jeden papierek. Rozłożył go i przeczytał „koordynator, osoba występująca w konkursach pokemon”. „No dobrze”- mruknął sobie pod nosem. Następnego dnia się spakował, oznajmił rodzinie, ze wyjeżdża, kupił sobie bilet na statek i wyruszył w swoją podróż. Ustał ze swoją Corsolę na pokładzie widokowym i patrząc się na morskie fale zaczął myśleć o tym jakie przygody go teraz czekają.
Cel:  Zostać legendą kontestów co w słowniku Ana równa się ze zwyciężeniem Wielkich Festiwali we wszystkich krainach.

Ostatnio edytowany przez Vaphel (2011-12-07 18:33:13)

Offline

 

#25 2011-12-08 16:31:42

 Gen

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Call me!
Skąd: dwór HetaOni
Zarejestrowany: 2011-03-29
Posty: 6666

Re: Zapisy

Yuki - Przepraszam, ale nie moge prowadzic twojej przygody. Naprawde przepraszam ale nie jestem w stanie Przepraszam
Parys - Wiesz twój cel jest podobny do Zarazy. Chodzi o tym ,ze ja jeszcze nie wiem za bardzo co zrobic u niego w przygodzie i nie potrafiłąbym robić jeszcze jedną z takim samym celem. PRZEPRASZAM
Vaphel - Historia nudna i nie ma powiązania z celem ( przynajmiej na cholere moje oczy nie mogły znaleźć xD) przepraszam ale tak jak wszysrtkich odrzucam. Jeszcze raz PRZEPRASZAM



http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2010/353/f/4/one_with_russia_by_mivian-d356bsf.jpg

Offline

 

#26 2011-12-09 14:52:19

 Gen

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Call me!
Skąd: dwór HetaOni
Zarejestrowany: 2011-03-29
Posty: 6666

Re: Zapisy

Uwaga! ( Nie wiem gdzie napisac wię tu) Kot nie bedzie pisał zgodnie z regulaminem nie będe mu odpisywac. Żeby potem nie było!



http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2010/353/f/4/one_with_russia_by_mivian-d356bsf.jpg

Offline

 

#27 2011-12-24 21:46:21

Vaphel

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Zarejestrowany: 2011-12-06
Posty: 66667

Re: Zapisy

Spróbuję jeszcze raz, z tym samym zapisem i dopisaną końcówką.

Imię i Nazwisko:  Ángel (An) Nombre
Wiek:  18
Wygląd:  Ángel posiada brązowe oczy, krótki zadarty nos, ciemnobrązowe, kręcone włosy i masę piegów, których szczerze nie lubi. Jest dosyć wysoki- mierzy 180 centymetrów. Jego sylwetka jest szczupła, chociaż śladowe ilości mięśni posiada i nawet je widać. To, jak się ubiera zależy głownie od jego kaprysu, pogody i stanu ducha w danym momencie. Tak więc idzie go zobaczyć w ciemnych kolorach, kratkach w pochmurne i smętne dni lub na jasno- najczęściej na biało, w zwiewnych koszulach gdy jego humor się polepsza. Do targania tobołków używa torby, którą albo wiesza na szyi albo na karku i ramionach.
Starter:  Corsola
Region:  Johto.
Miasto:  Cianwood
Historia:  An urodził w normalnej rodzinie. Mama, tata, starsza o 8 lat siostra. Nawet nie towarzyszyły temu żadne fajerwerki, przeloty legend czy spadające gwiazdy. Przez wczesne dzieciństwo też nie działo się nic nadzwyczajnego. W sumie potem też się to nie zmieniło. Jak każde dziecko chodził do szkoły, pomagał rodzicom, kłócił się z siostrą. Więc o czym tu napiszę? Napiszę o tym, jak An pozyskał swojego pokemona- Corsolę i jak to się stało, że chce być koordynatorem.
Codziennie wracając ze szkoły widział pokemony tego gatunku pływające u brzegu wyspy. Lubił na nie patrzeć. Wydawały się takie wolne, nic ich nie ograniczało. Rodziły się po to, by pływać w morzu, rozmnażać się i bawić. Jego uwagę przykuwał szczególnie jeden osobnik z tego gatunku. Wyróżniał się tym, że miał trochę inaczej zbudowane wyrostki na plecach. No i pewnego dnia postanowił go złapać. Kupił sobie greatballa dla większej pewności, że się uda. Przyszedł na plaże o porze, o której zawsze różowe stworki tutaj pływały. Namierzył cel, zamachnął się i rzucił piłkę. Stworzonko zamieniło się w energię i zniknęło w ballu, który poszedł na dno. Dopiero w tym momencie chłopak dojrzał minusy swego planu. Nie mając innego wyboru rozebrał się do majtek i wskoczył do wody. Płynął chwilę po czym zanurkował. Było jednak tam zbyt głęboko by mógł bez żadnego sprzętu zejść na same dno. Wrócił do domu. Następnego dnia wypożyczył sobie sprzęt do divingu i ponownie wyruszył na poszukiwania swojej zdobyczy. Nie było to łatwe. Całe dno porastały liczne wodorosty, korale, glony. Po kilkunastu minutach zaczął już tracić nadzieję i wtedy jego oczom ukazało się niebieskawe, okrągłe coś. Wziął to, wrócił na brzeg, zdał sprzęt do wypożyczalni. Skierował swoje kroki w stronę domu. Gdy był już niedaleko postanowił wypuścić swojego Poka. Wypowiedział słowa „wybieram cię”. Pokręcił głową bo wiedział jak to debilnie brzmi. Jego oczom ukazała się różowa kulka z kilkoma rogami, nóżkami i czymś tam jeszcze. Wziął ją na ręce i powiedział „ i co teraz? Chyba powinniśmy się zaprzyjaźnić”.
Jakiś czas potem…
- <bełt, bełt, wymioty>
- An, coś się stało? Czemu wymiotujesz?
- Nie wiem mamo, chyba się czymś podtrułem, to pewnie te jagody, które rano znalazłem.
- Może powinieneś iść do lekarza?
- Może.

- Mamy już wyniki pańskiej biopsji. Będę szczery, nie jest dobrze.
- Proszę mówić panie doktorze, zniosę wszystko.
- Badanie wykazało, że posiada pan nowotwór złośliwy. Są już przerzuty do wątroby, nerek i żołądka. 
- Jak się to leczy?
- Niestety w tym stadium choroby medycyna jest bezradna. Możemy leczyć pana objawowo by zmniejszyć cierpienie.
- Ile czasu mi zostało?
- Najwyżej pół roku. Proponuje spełniać teraz swoje marzenia.
- Dziękuje, do widzenia.

- An, to ty? I co powiedział lekarz?
- Tak jak myślałem, zatrułem się tymi jagodami, widać tylko Pokemony mogą je jeść.  Wiesz, zawsze chciałem być koordynatorem. Myślę, że teraz jest najlepszy czas by spełnić to pragnienie. Jutro wyruszam.
- Ale czemu tak nagle, poczekaj,  An!

Pokój Ana. Chłopak pakuje się.
- Corsola, moja rodzina, nikt nie może wiedzieć o mojej chorobie, rozumiesz? Konkursy to świetna przykrywka do naszego prawdziwego celu – powiedział chłopak pakując kolejne rzeczy do plecaka. Po chwili sięgnął po atlas Pokemonów, który był otwarty na stronie poświęconej Enteiowi, stworkowi, którego płomienie leczą każde schorzenie – to jego musimy znaleźć.
Następnego dnia An pożegnał się z rodziną, kupił sobie bilet na statek i wyruszył w swoją podróż. Ustał ze swoim Corsolą na pokładzie widokowym i patrząc się na morskie fale zaczął myśleć o tym by jak najszybciej znaleźć Mitycznego Psa.


Cel:  Zostać legendą kontestów co w słowniku Ana równa się ze zwyciężeniem Wielkich Festiwali we wszystkich krainach. Ale to dopiero po tym jak wyzdrowieje. Oczywiście początkowo oba cele będą się pokrywały dla zachowania pozorów przed rodziną.

Ostatnio edytowany przez Vaphel (2011-12-24 21:47:16)

Offline

 

#28 2011-12-25 17:01:48

Berry

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2011-12-17
Posty: 28

Re: Zapisy

nieaktualne :3

Ostatnio edytowany przez Berry (2011-12-25 17:15:03)


http://img138.imageshack.us/img138/8427/berry.png
Karta Postaci!

Offline

 

#29 2011-12-25 18:30:45

ريو باكورا

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2011-12-23
Posty: 3

Re: Zapisy

Imię i Nazwisko: Akuma (Brak nazwiska, Akuma to pseudonim)
Wiek: 19
Wygląd Postaci: http://s2.zerochan.net/600/35/49/784985.jpg
Starter: Heracross
Region: Hoeen
Miasto:  Petalburg
Historia:

Szedłem wtedy ciemną i ruchliwą autostradą, nie zwarzając na to, czy jakieś auto by mnie przejechało, albo nie wiem, jakimś cudem wyszedłem z tego, żywy, doszedłem do podziemnego, nocnego klubu, który zwał się "Gargoyle" wiele ludzi z tych okolic byli wychowankami ciemności, jako iż mój świat to spowita ciemną aurą kula wszyscy na tej planecie mają jakieś nieciekawe negatywne cechy, każdy 7latek na tej planecie już wiedział co oznacza bunt, ja też tego dokonałem, uciekłem z domu w wieku 10 lat i przez ten czas żyłem sam, sam nauczyłem się podstaw edukacji, sam zacząłem zarabiać w tragiczny sposób, kradnąc, chociaż to była normalność w tym świecie. niektórzy ludzie również mieli jakieś unikalne zdolności, tutaj potrafili przewidywać pogodę, tutaj wszczynać pogodę, tutaj używać telekinezy, a mi trafiła się fajna zdolność, potrafię zmieniać swoje ciało w żelazo, na przykład mogę przekształcić swoją rękę w miecz, albo w jakąś inną broń i używać ją do mordowania ludzi, przydatna broń co do mojego zawodu, hehe, morderca, płatny, którego bogaci ludzie wykorzystywali mnie, aby zabić ich konkurentów, eh.. Dla mnie to była rozsądna robótka, miałem z tego forsę, na wyżywienie na ubrania, które potem brudziły się przez krew ofiar. Nieważne na czym polegała moja praca ponieważ teraz miałem robotę za którą już nigdy nie musiałem pracować w taki sposób, ponieważ miałbym tyle forsy ile bym zapragnął. Wchodząc do tego mrocznego klubu zauważyłem wielu bossów maffi, Roger.Darllas, Mangor.R.Grabbarz, Sentor.Wattson, James.P.Jackson i wielu innych, ich obecność mnie zdziwiła, bowiem za zadanie dostałem wyeliminować Grubego Freedy'ego, który miał pod swoją kontrolę niemal całą Amerykę, miałem go sprzątnąć za życie w samych luksusach, dożywotnie nie martwienie się pieniędzmi, 25000$ na miesiąc, za taką forsę to zamordowałbym nawet Billadena, ale mniejsza, kontynuując, zamordować gościa, którego nie było na owym spotkaniu było nie wykonalne, pomyślałem więc, że nie ma go jeszcze w nocnym klubie, a więc podszedłem do baru i zacząłem rozmawiać z Barmanem, rozpoczywszy rozmowę zdjąłem słuchawki w tym czasie leciała nutka zespołu Kreator-Violent Revolution:
-Dobry wieczór, czystą raz, po proszę. - Zamówiłem prosto do barmana czekając, aż przyjmie zamówienie.
-To będzie 10$ - Powiedział nalewając kieliszek wódki.
-Zdzierstwo...- Pomyślałem, a następnie położyłem 15$ na ladzie, a następnie z niecierpliwością wziąłem kieliszek i wypiłem całą jego zawartość, siedząc sobie na taborecie zwróciłem uwagę na wchodzące osoby,ludzie ubrani byli normalnie, nie znałem ich twarzy, wgl ich nie znałem, po tym kielichu na pewno się nie opiłe.
-Eh... Po proszę... raz... - W tem spojrzałem na wchodzącą osobę, był nim gruby gość o okrągłej, łysawej czasce.
-To na pewno jest ten gruby, wstrętny dziad, lada moment się go pozbędę, na pewno, dobra zrobię co do mnie należy, czyli szybka eliminacja i pójdę po odbiór nagrody do Mr.Broena, chociaż zaczynam się bać, że za wszyscy mnie zaatakują, na pewno to wygram.
Przekształciłem swoją lewą dłoń w miecz i ruszyłem w stronę Grubego Freedy'ego, a następnie pobiegłem w stronę gościa przeciąłem go na pół, nim się postrzegłem ludzie zaczęli do mnie strzelać, wpadłem w złość użyłem broni jakiej jeszcze nigdy nie widziałem na oczy, zacząłem nią wymachiwać powodując u przeciwników niesamowite uszkodzenia ciała, przecinałem nim wystrzelone kule przez pistolet, chociaż w dalszym ciągu miałem problemy z prawym barkiem, zostawszy w niego postrzelony nie mogłem ruszać prawą ręką, ale lewa mi wystarczała, widać, że ogrom ludzi było tutaj przygotowanych na śmierć Freedy'ego bowiem nim się postrzegłem do pomieszczenia wchodziło coraz to więcej osób, zauważyłem, że ludzie zaczęli aktywować swoje zdolności, ludzie zaczęli wysyłać w moją stronę kule ognia, wodne kule oraz przedziwne moce... Postanowiłem się wycofać chociaż w pewnym momencie, miecz zdobył zdolność odbijania zdolności w ich stronę, ludzie zaczęli robić uniki, w tym czasie odbiłem ognistą kulę w bar, zderzenia ognia z alkoholem spowodował wybuch, odbiłem się od podłogi i wyleciałem przez okno, próbowałem w tym czasie powrócić miecz do pierwotnego stanu, aby złączył się z moją ręką, ale to się nie udało, pomyślałem, że musiała wystąpić jakaś usterka, ale to nie była usterka, weszła na wyższy poziom i moja zdolność się zmieniła i tym razem potrafiłem odbijać zdolności ludzi własną, a moją bronią stał się miecz, nieznana mi dotąd katana, o potężnej mocy.
Brak mi było czasu na opatrzenie rany dlatego jedynie wyciągnąłem pocisk i zasznurowałem szmatą, następnie zacząłem iść w stronę mieszkania zleceniodacwcy, był to młody człowiek, który piekielnie kochał kochał alchemię, nie wiem co on miał do tego gościa, ale był piekielnie bogaty, stworzył on masakrycznie dużo różnych rzeczy za którą miał nieśmiertelnie ogromny budżet, chociaż na wypłacanie mi do końca życia co miesiąc takiej gotówki trochę mnie zdziwiło.
-Wreszcie, eh, ramie dalej napieprz*, odbiorę to co moje, wpierw chcę gotówkę, potem może mi przelewać na konto, chociaż sam mi powiedział, abym po zleceniu do niego przyszedł i odebral to co moje. Zwarzając na godzinę jest 23:24 pewnie jeszcze nie śpi, a jak śpi to najwyżej go obudzę. Doskonale, że to było moje ostatnie zlecenie, chociaż będzie mi tego brakować, jedynie przeżyłem bo obudziłem drugi poziom swojej mocy, ale tych poziomów i tak jest dużo. Nieważne, pora na koniec prowadzenia monologu.
Zapukawszy w drzwi poczekałem, aż ktoś otworzy...
-Ja się tu prawie nie wykrwawiam, a ten śpi w najlepsze-
W tym czasie drzwi zostały otworzone, młody gościu zapytał się mnie, czy już wykonałem zlecenie, pokiwałem głową na tak, a następnie wszedłem do środka.
-Przepraszam za tak późną porę dnia, ale miałem jeszcze małe problemy, załatwiłem przy tym innych bossów maffi, chociaż zapłaciłem za to, małym uszkodzeniem swojego ciała, mogę opatrzyć ramię? Zajmie to 5 minut, jeżeli Pan ma tutaj jakieś środki medyczne, a powinien mieć jakieś, zacisnąłem ranę szmatą, żebym się nie wykrwawił więc proszę tylko o wskazanie łazienki i za pięć minut będę spowrotem.  Gospodarz pokazał w lewą stronę. Poszedłem do końca, a następnie otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. Gościu na prawdę miał ogrom pieniędzy, wykafelkowana cała toaleta w złote płytki i wgl maniakalnie, otworzyłem apteczkę i zacząłem robić sobie opatrunek, na początku polałem ranę spirytusem i poszyłem ranę najlepiej jak mogłem, założyłem koszulkę, a następnie spowrotem pelerynę po czym zgasiłem światło i wyszedłem z pokoju biorąc ze sobą katanę i poszedłem do salonu gdzie czekał już Mr.Broken z zaparzoną kawą.
-No to jak się umawialiśmy, sprzątnąłem Freedy'ego nie wiem po jaką cholerę chciał Pan, bym go zabił, ale to dla mnie nieważne, zrobiłem to co do mnie należało, teraz proszę o pieniądze, które jest mi Pan winien za zlecenie jakiego dokonałem, mam nadzieję, że jesteś zadowolony z rezulatów.
Powiedziałem, a następnie zamieniłem się w słuch.
-Tak to prawda jestem Panu winien forsę, ale mam bardziej ciekawszą propozycję, zostaniesz wysłany do świata Pokemon i od tego momentu będziesz tam pełnił rolę mordercy, chociaż tamtejsi ludzie nie mają takich mocy jak tutaj to niekiedy zdarzają się osoby, które mają jeszcze większą moc niż ta, którą ty posiadasz. Wiesz dlaczego ciebie wybrałem? Bo jestem ciekaw jak wpłynie twoje przeniesienie na tamte rejony i jaką moc zostaną obdarzeni ludzie za pomocą moich fal.
Przez chwilę nie wiedziałem o czym do mnie pierdzieli, chciałem już zabrać pieniądze i wyjść chociaż, żadnych pieniędzy nie widziałem, nigdzie. - Co ten gościu ze mną pogrywa?- Próbowałem wstać, ale lada moment on chwycił jakiś laser, a następnie wystrzelił go w moją stronę, a ja zostałem wchłonięty w inny wymiar w wymiar o którym gadał ten popieprzony gość?  Obudziłem się na ziemi i zacząłem już ze zdenerwowaniem prowadzić sam ze sobą monolog:
-No cholera! Wkurzył mnie ten irytujący głupi debilowaty Hu* Co on uczynił? Gdzie ja do cholery jestem? Gdzie jest moja pieprzona forsa? No cholera! Ja pierdziele! No kuźwa jego mać, niech odwoła te głupie żarty bo go na serio zaraz zaciacham, zirytował mnie głupek!
Pod wpływem wkurzenia wbiłem katanę głęboko w ziemię, weszła w nie jak w masło, tymczasem przechodził jakiś dziwny gościu http://s2.zerochan.net/240/13/18/505913.jpg



Cel: Pierwszy cel: -Dowiedzieć się o co do cholery chodzi w tym wszystkim : ]
Towarzysz: Brak
Starter Towarzysza: Brak
Wróg: Inny płatny morderca, który jak ja został wysłany do tego świata (Wybierz imię)
Starter Wroga: Pinsir

Offline

 

#30 2011-12-28 11:12:46

 Gen

http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/076/9/b/pixel_dash_testing___by_shearx-d4t07md.gif

Call me!
Skąd: dwór HetaOni
Zarejestrowany: 2011-03-29
Posty: 6666

Re: Zapisy

Przyjmuje tylko jednego. A jest nim.....
ريو باكورا
!
Ps: Masz dziwny nick xD



http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2010/353/f/4/one_with_russia_by_mivian-d356bsf.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset minidv gopv zielona góra