Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl
Właśnie szedłeś po lesie wraz ze swoim pokemonem, nadal pamiętałeś treść listu. Humor poprawiał ci tylko uśmiechnięta twarz Oshawott'a . Maruhito był zaszokowany ta wiadomością tak jak ty. Do tego słońce świeciło ale zanosiło się na deszcz. To chyba najgorszy ze wszystkich dni w całym twoim życiu. Dowiedziałeś się, że twoja największa miłość dołączyła do Zespołu Plazma. Czy to możliwe, że zrobiła to z własnej woli?
- Nie martw się odnajdziemy ją. - odezwał się w końcu Maruhito. Na wasze nieszczęście zaczął padać deszcze a dopiero co świeciło słońce. - Na pewno nic się jej nie stało. Ale teraz schowajmy się przed deszczem.
Ostatnio edytowany przez Cross (2012-08-03 13:55:17)
Offline
Podróżowałem z Oshawottem i Maruhito po lesie kiedy to niespodziewanie zaczął padać deszcz. Dodatkowo cały czas rozmyślałem o tym co stało się z Sarą i jak ją odnaleźć, jednak póki co chciałem się skupić nad tym co jest czyli uprzykrzającym życie deszczem. Wraz z Maruhito postanowiliśmy się porozglądać i znaleźć jakąś kryjówkę dzięki której unikniemy przemoczenia do suchej nitki...
Offline
Dla was, ciebie i twojego towarzysza to było jak przekleństwo. A dla wodnego pokemona to raj. Lubił wodę, jednak pomógł wam szukać schronienia. wy chodziliście pod drzewami które mogły chociaż trochę was ochronić przed deszczem, Oshawott biegał tam gdzie było najmniej drzew. Po chwili znikł wam z oczu. Sam tego nie zauważałeś bo zauważył to twój towarzysz. Zaczął on szukać i gdzieś gdzieś znikł jak twój pokemon.
- No choć! - krzyknął do ciebie. Teraz zobaczyłeś, że około 20 metrów od ciebie była jakaś jaskinia.
Offline
Kiedy my, przemoczeni wraz z Maruhito staliśmy pod jednym z drzew, które tak szczerze mówiąc mało nas chroniło przed opadami, mój Oshawott radośnie biegał po deszczu. Ja cały czas patrzyłem się w jedno miejsce i myślałem o tym jak odnaleźć Sarę. Byłem tak zamyślony tym że nawet nie spostrzegłem kiedy mój pokemon i Maruhito zniknęli z pola mego widzenia. Zaraz po tym usłyszałem pewien głos brzmiący jak głos mego towarzysza.
- 'Maruhito, Oshawott...czekajcie.' - powiedziałem spokojnym głosem i udałem się do zarysów przypominających jaskinię.
Offline
Pobiegłeś prosto do niej, o dziwo twój towarzysz rozpalił już ognisko. Fretka biegała sobie po lesie blisko was. Dopiero teraz spostrzegłeś, ze jesteś cały mokry, od stóp do głów. Wcześniej tego nie czułeś bo deszcze ciągle na ciebie padał. ale teraz mogłeś się ogrzać. Jaskinia była duża bardzo duża. Z kamieni kapała czysta woda, tak jakby gdzieś w pobliżu za ścianami był strumyk. Woda kapała rytmicznie.
- Gdzie się udamy gdy przestanie padać deszcz? - spytał Maruhito.
Offline
((W jakim miejscu rozpoczynam swoją przygodę? W moim rodzinnym mieście?))
Kiedy tylko wszedłem do jaskini poczułem nagle że jestem cały mokry. Jednak powolny chód do jaskini nie wyszedł mi na dobre.
- "Czas się ogarnąć, nie mogę cały czas myśleć o Sarze bo to tylko zacznie mi działać na moją niekorzyść." - pomyślałem zdejmując z siebie przemoczone ubranie.
- "Hmm sam nie wiem, pomyślę o tym gdy deszcz przestanie padać i zorientuję się w jakim to miejscu jesteśmy." - powiedziałem do kompana obserwując bawiącego się Oshawotta.
Offline
Jesteś gdzieś daleko od domu.
______________
Oshowatt po chwili przyszedł do was cały mokry ale radosny. podszedł do ogniska i zaczął się ogrzewać.
- Ja też za bardzo nie wiem gdzie jesteśmy ale może jak znajdziemy jakieś miasto lub wieś będzie nam łatwiej to ogarnąć. - powiedział. - jednak teraz powinniśmy się skupić na ogrzaniu się. To jest teraz najważniejsze. - dodał i zasnął. ciebie też brał już sen. Dopiero dzień teraz już noc... Co tu poradzić takie życie. Już prawie zasypiałeś i nagle zamknąłeś oczy. Zacząłeś spać...
Offline
'Taa...' - odpowiedziałem Maruhito patrząc na ogień. Mój mózg miał prawie eksplodować, tego wszystkiego było za wiele! Musiałem się przespać bo inaczej zwariuję. Wziąłem pokemona fretkę na ręce usiadłem i poszedłem spać...mam nadzieje że kolejne dni będą tylko lepsze... <zZzZz>
Offline
Gdy wstałeś rano twojego Towarzysza już nie było, ujrzałeś go natomiast jak uciekał, tak jakby coś go ganiało. Nie mógł być to twój Oshowott bo ten leżał ci na nogach. Gdy po chwili skupiłeś się zauważyłeś, że nie pada już deszcz. Jest spokojnie, słońce świeciło.
Offline