Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl
Wyruszyłem wraz z Daisy - Pika na ramieniu w stronę balkonu. Zastanawiałem się, jak taki Pokemon może tyle wiedzieć o ludziach. Niestety, za mocno zamyśliłem się, zahaczyłem się i zacząłem spadać
Offline
Nie czytam w myślach, więc nie odpowiem : )
W końcu poczułam świeże powietrze. Wychodząc wraz z przyjacielem na balkon zastanawiałam się o czym chłopak tak myśli. Postanowiłam jednak nie pytać. Chciałam zejść z ramienia Jacoba, by zbliżyć się do poręczy. Nie zdążyłam jednak tego zrobić, ponieważ w mgnieniu oka chłopak zahaczył o coś i razem ze mną runął na zimne płytki. Czemu? Zostałam przygnieciona ramieniem trenera.
- Pika (pomocy!) - zawołałam. Zaraz zabraknie mi tlenu xD
Offline
- Ojojoj, to moja wina. Przepraszam. - zdjąłem moje ramię z Pikachu i podniosłem ją.- Nic się nie stało? Trzeba Ciebie opatrzyć? - zapytałem z niepokojem i strachem, co było widać po moim wyrazie twarzy.
Offline
Potrząsnęłam główką.
- Chuu (nie, nic) - odpowiedział w miarę szybko w obawie, że Jacob zacznie zaraz dzwonić po karetkę Będąc trzymana w rękach siedemnastolatka podniosłam prawą, przednią łapkę i przejechałam nią po grzywce przyjaciela.
- Pikachu pichu pika (naprawę wszystko w porządku) - dodałam, a żeby utwierdzić chłopaka w przekonaniu radośnie się uśmiechnęłam.
Offline
- Dobrze. Nie miałem zamiaru wzywać żadnych karetek, mam apteczkę w kuchni - rzekłem i pogłaskałem Pikachu po główce i za uszami, bo wiem, że to lubi.
- Hmm.. A może ty teraz coś o sobie powiesz? - zaproponowałem.
Offline
- Pika pichu chuu pikachu (może być i apteczka, jedno i drugie jest niepotrzebne) - powiedziałam, a następnie wygodnie usiadłam. Mrr... jak fajnie, gdy ktoś tak robi. Uwielbiam pieszczoty ^^ Zamruczałam z zadowolenia, a potem odpowiedziałam: "Pikachu pika chuu (co ja mogę powiedzieć? mam trenerkę Izkę, która jest jedyną osobą w swoim rodzaju)".
Offline
- Rozumiem to bardzo dobrze. Teraz nastały takie czasy, że trzeba zacząć troszczyć się o swoje Pokemony. Dawno jej nie widziałem. Wiesz może, dlaczego? - spytałem i nie wyczekiwałem odpowiedzi, jeśli nie chce odpowiedzieć.
Offline
- Ojoj. Wybacz, że o to zapytałem. - powiedziałem do Pikachu po czym przytuliłem się do niej.
Offline
- Hmm.. Co tutaj opowiadać. Nawet nie ma co. - powiedział chłopak i zasmucił się, opierając się o poręcz balkonu.
Offline
- Tak jakoś bierze mnie na wspomnienia. Wspominam moją mamę jako dobrą osobę. Jak ja dawno nie słyszałem jej głosu w myślach/ - powiedziałem.
Offline
Zrobiło mi się trochę głupio, że zapytałam. - Pikachu pikachu chu (emm... ja opuściłam dom dobrowolnie, współczuję Ci, ale nie łam się) - odpowiedziałam i tyknęłam chłopaka lekko noskiem *czyli taki buziak*, a potem łaziłam sobie po barierce.
Offline
- Ty dobrowolnie. Ona niestety nie. Bóg ją wziął pod swoje skrzydło, tam, do siebie. - rzekłem i popatrzyłem w gwiazdy, gdyż była już noc.
Offline