Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl
Zuzia razem ze swoim wypucowanym na błysk kilofem zeszła do kopalni. Było tam ciemno, jednak od czego jest latarka? Po ok. 10 min. zauważyła drugie światełko. Był to inny trener, które oświetlał sobie drogę nie latarką, a swoim Pokemonem - Bronzorem. Zuza zauważyła miejsce, w którym nikt jeszcze nie kopał (wiadomo, że kopalnię odwiedzają tłumy). Kopała, kopała, aż wykopała...
Offline
Greatball . Bierzesz?
Offline
Zuzia wyciągnęła Great Ball z zagłębienia. Był w świetnym stanie.
-Pewnie ktoś kiedyś go zgubił i przysypała go ziemia - pomyślała.
Przekazała kulkę Timmy'emu po czym obydwoje wyszli z kopalni ciekawi, co wykopią za tydzień.
Offline
Ok, dodane. Do zobaczenia za tydzień!
Offline
Ponownie przyszłam do kopalni. Byłam zmotywowana, aby wykopać coś cennego. Weszłam pod ziemię i prawie natychmiast oślepiło mnie ostre światło. Był to górnik, oświetlający sobie drogę przy pomocy Flash'a swojego Staryu. Po chwili minęliśmy się i ruszyłam w głąb korytarza. To, co zastałam, szczerze mnie zaskoczyło. Wszystkie ściany (a nawet część ziemi pod stopami) zostały rozkopane. Zmartwiona szłam dalej i nareszcie znalazłam jedno miejsce, które nie zostało nawet tknięte. Uśmiechnęłam i się zaczęłam kopać. Po pewnym czasie zauważyłam coś w wykopanej szczelinie Był/a/o to:
Offline
Biorę.
Tym razem zeszliśmy do nieczynnego od dawna szybu. Timmy uczepił się mojej nogi i piszczał tak, jakby chciał stąd wyjść, ale nie ugięłam się. Szliśmy dalej i dalej, aż w końcu znaleźliśmy odpowiednie miejsce do kopania: piękną, nie skażoną pęknięciami czy dziurami po kopaniu ścianę. Nagle z końca szybu dobiegł jakiś głos. To ten sam górnik, który ostatnio oświetlał sobie drogę swoim Staryu. Biegł jak oszalały. Nic dziwnego, gdyż goniła go banda Woobatów. Nie zwróciliśmy na nich najmniejszej uwagi i zajęliśmy się swoimi sprawami. Zauważyłam coś w dziurze. Już miałam to wyciągnąć, gdy od strony wyjścia przyleciały te same Pokemony, które goniły tamtego faceta. Nie zaatakowały nas, gdyż Pichu zaczął dawać im znaki, że my nie chcemy z nimi walczyć. Przywódca nietoperzy pokręcił główkę i poprowadził resztę w głąb korytarza. Nareszcie mogłam nacieszyć oczy moim znaleziskiem. Był/a/o to:
Offline