http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Eterna City to chyba sinnoh *ogarnia bulbapedię bo wpisał eterna city na czuja nie mając nawet pewności, że takie miasto istnieje w świecie pokemon* nom, sinnoh :3
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Przystałem i usiadłem na ziemi. Uchwyt ręki na pokeballu rozluźnił się nieco i z środka wystrzelił czerwony promień, z którego w krótkim czasie zmaterializował się zielony poke-żółwik. Mała, słodka mordka lekko ostudziła negatywne emocje wzburzone w mojej duszy, jednak nie wystarczająco abym mógł zapomnieć o ostatnich wydarzeniach.
- Cześć mały. - powiedziałem z trudem ukrywając połączenie smutki, złości i zaskoczenia. - Od dziś jestem twoim trenerem. Co prawda podróż ze mną nie będzie pięciogwiazdkowa, ale obiecuję Ci w zamian dużą ilość przygód. - dodałem. Po czym spojrzałem na niebo oceniając porę dnia. Oparłem się o pobliskie drzewo i wyciągnąłem pokeballa z dobrze znanym mi już pokemonem-kijanką, Tympole (jak już mówiłem nie gram od nowa, a jedynie z nową historią, więc mam już te dwa pokemony c: ) i wypuściłem siedzącego w środku stworka aby zapoznał się z nowym przyjacielem. Rozejrzałem się także dookoła i próbowałem zlokalizować miejsce aktualnego pobytu na mapie, aby wiedzieć w jakim kierunku się udać.

Ostatnio edytowany przez Agor (2012-06-14 22:02:43)

Mając chwilę spokoju zajrzałem do plecaka. Zobaczyłem co dokładnie znajduje się w środku po czym sięgnąłem po jednego, pustego pokeballa i ponownie rozejrzałem się dookoła, tym razem w celu znalezienia dodatkowego przyjaciela do podróży.
- Turtwig, Tympole. - powiedziałem do swoich pokemonów. - Pomoglibyście mi poszukać jakiegoś, dość silnego stworka? - spytałem się. - Sam raczej nie dam rady znaleźć niczego oprócz poke-robaków. Dodatkowo moglibyście poszukać czegoś do jedzenia, w stylu jagód. - dodałem, jednak uprzejmym i miłym tonem.

Olałem poke-jaskółkę i postanowiłem szukać dalej. Szukałem co prawda pokemonów latających, jednak Taillow był nie w moim guście. Razem z pokemonami poszedłem głębiej w las i zaglądałem na każde drzewo, w każde krzaki i do każdej jaskini aby znaleźć jakiegoś ciekawego pokemona.

- Ała! - krzyknąłem z powodu dziobnięcia, po czym spojrzałem na małego kulko-ptaka xD. Własnie o to mi chodziło. Mały ptak, niepozorny, ale drzemie w nim wielka siła.
- Turtwig! To twoja walka! Na początku użyj Podwójnej drużyny i rozstaw swoje klony wszędzie. W razie ataku przeciwnika chowaj się miedzy nimi. Teraz użyj Toksyn, aby go zatruć następnie Brawurowy Atak którego siła po zatruciu przeciwnika będzie podwójna (w grze by wynosiła 140 powera C: ). Znów się ukryj między swoimi klonami i zrób wokół siebie dużą kule energii po czym rozpędź się i zaatakuj Akcją (pikachu potrafi Volt Tackle, a ja zrobiłem własną Energy Tackle xD).

Łot de fak? - powiedziałem sam do siebie. - Niezły jest..
Podszedłem do Natu.
- Cześć. Wiesz, przepraszam, że cię atakowałem, ale chciałem sprawdzić czy jesteś dobry w walkach. Unikając wszystkich ataków się bardzo popisałeś. Może chciałbyś dołączyć do mojej drużyny? Wynagrodziłbym Ci to jakoś, na przykład stałym karmieniem. - powiedziałem wyciągając przed siebie jedną z Oran Berry znalezioną przez moje pokemony.

Ja jebie xD co ja mam zrobić? xD o wiem, wezmę Cię na litość xD
--------------------------------------------------------------
- Ehh... dobra! Poddaję się. A tak bardzo chciałem Cię mieć w drużynie. - powiedziałem błagalnie patrząc na Natu po czym zająłem się pokemonami C:. Obierałem im skórki z jagód, a potem się z nimi bawiłem głaszcząc i drapiąc po brzuszku xD.

Ja już nie ogarniam @_@. Dobra będę się z nim bawił.
--------------------------------------------------------------
Spróbowałem złapać ptaka w ręce, ale umknął mi goniąc za klonami, więc pobiegłem za nim i śmiejąc się szukałem go wśród Tympole'ów. Gdy go złapałem zrobiłem to lekko, aby nie uszkodzić Natu po czym specjalnie przewróciłem się na plecy nadal się śmiejąc.

Przez chwilę jeszcze bawiłem się z Natu po czym postanowiłem zostawić go, aby pobawił się z Turtwigiem i Tympole. Sam usiadłem pod drzewem i powoli wyciągnąłem miecz po czym przyjrzałem się mu. Lekko przejechałem palcem po końcówce, aby sprawdzić ostrość po czym odłożyłem z powrotem na miejsce. Przez kilka minut siedziałem jeszcze pod drzewem przyglądając się pokemonom po czym postanowiłem ponownie podejść do Natu.
- To jak? - spytałem się malucha. - Może zmieniłeś zdanie i chciałbyś dołączyć do mojej drużyny? - sprecyzowałem.

Uśmiechnąłem się szeroko i lekko stuknąłem Natu w główkę ballem. Po złapaniu wypuściłem poke-ptaka.
- Trzeba się czegoś o tobie dowiedzieć. - powiedziałem skanując go pokedexem. Po tym, wszystkie nie licząc Turtwiga, pokemony schowałem do balli i ruszyłem dalej przed siebie. Póki co kierowałem się w stronę Jublife City. Spojrzałem na zegarek aby ustalić godzinę.

Szedłem wciąż przed siebie rozglądając się za wszelakim schronieniem. Mój wzrok błądził między drzewami wyłapując kontury wszelakich jaskiń, dużych drzew czy ostatecznie opuszczonych chatek. Miałem nadzieję, że dotrę do Jublife zanim się mocno rozpada, jednak jeśli znalazłbym jakieś dobre schronienie, to lepiej nie ryzykować i zatrzymać się w nim. Przyśpieszyłem kroku.