Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl
Pewnego pięknego dnia przyszedłem do swojej pracy w schronisku dla pokemonów , by zarobić trochę pieniążków . Żeby te pieniądze dostać musiałem trochę się wy silić , a na początku wysiłku musiałem skatalogować wszystkie pokemony , zapisać ich typy , dowiedzieć się jaki mają charakterek oraz dać im swoją cenę . To potrwało dość długo ponieważ wszystkich pokemonów do adopcji było naprawdę bbbaaarrrdddzzzooo dużo . Gdy po dość długim czasie w końcu skończyłem czekało już na mnie kolejne nie łatwe zadanie , a to zadanie to stanie za kasą i obsługiwać wszystkich którzy chcieli adaptować jednego z dużej ilości pokemonów . Sprzedali się między innymi : Togepi , Pidgey , Bulbasaur , Buizel , Panseqe . Po tym wszystkim dostałem taką ilość wynagrodzenia pieniężnego ile mi się należało za wykonaną robotę , a następnie z bardzo zadowoloną i radą miną wróciłem do domu bez żadnego szwanku .
Ostatnio edytowany przez panel (2012-03-10 15:57:33)
Offline
Przyszłam do schroniska aby zarobić trochę pieniędzy a przy okazji pomóc . Gdy Kuniki oprowadziła mnie po całym schronisku powiedziała abym najpierw nakarmiła wszystkie pokemony we wschodniej stronie schroniska , opatrzyła chorego Miltanka oraz wykąpała parę Totodile . Więc od razu zabrałam się do pracy i czym prędzej poszłam w wschodnią stronę aby nakarmić pokemony zabrawszy przedtem dużo karmy , którą przywiezłam na jakimś wózku . Rozsypałam ją do każdej miski pokemonów , były to różne stworki , znalazły się tu Torchik'y , Turtwig'i , Yanmy i wiele innych . Były bardzo miłe i z chęcią jeszcze troszkę z nimi pobyłam . Gdy zjadły pobawiłam się z nimi trochę i potem dopiero poszłam dalej do Miltanka aby go opatrzeć , oczywiście także dla niego wzięłam karmy . Przywitałam się z chorym pokemonem i zmieniłam mu bandaże oraz spryskałam rany specjalnym lekarstwem . Nasypałam mu kamry do miski , która bardzo mu smakowała i z radością zajadam się nią , pogłaskałam przyjaznego Miltanka i ruszyłam dalej w stronę jeziorka z Totodilemi , wzięłam dużą miskę i gąbkę . Małe Totodile przywitały mnie radośnie i od razu ustawiły się w kolejce do mycia . Pokolei myłam troszkę już brudne pokemony gąbką a przy tym wspaniale się bawiłam , bo reszta Totodile tańczyła i wspaniale się bawiła . Po umyciu każdego z nim dałam im trochę karmy i pożegnałam się z nimi .
Offline
Przyszłam do schroniska po raz drugi zarobić sobię trochę pieniędzy . Kuniki powiedziała mi co i jak mam zrobić , więc na sam początek musiałam wyprowadzić i nakarmić Taurosy i Ponyty , nakarmić wszytskie Beautifly i Pidove , posporzątać w stajni dla Taurosów i pozmywać wszystkie naczynia. Zabrałam się do pracy pełna entuzjazmu i z uśmiechem na twarzy udałam się nakarmić Taurosy i Ponyty . Gdy udałam się do stajni panował tam haos , więc czym prędzej wyprowadził wszystkie pokemony na łąkę aby tam się najadły trawy , odpoczęły i zrelaksowały . Potem wróciłam do stajni i zaczęłam sprzątać . Wzięłam szczotkę i zmietłam kurz , następnie wyszorowałam koryta pokemonom , na szczęście nie było ich tak dużo . Gdy już ogarnęłam całą stajnie czas było zająć się nakarmieniem wszystkich Beautifly'i i Pidove . Udałam się więc tam gdzie znajodwały się te latające stworki i przywitałam się z nimi serdecznie , potem wziełam karmę i sprawnie ponasypywałam im do misek wystarczającą ilość aby najdły się do syty i były szczęliwe .Odeszłam do pokemonów latających i udałam się czym prędzej do kuchni gdzie moim celem było umycie wszystkich misek pokemonów . Zabrałam się od razu do pracy , napuściłam sobie wody do zlewu , wzięłam gąbkę i płyn do mycia i zaczęłam myć miski , jedna za drugą i tak dalej , było ich dość sporo i nie szybko się z nimi uporałam , ale na szczęście pozmywałam wszystkie , na dziś skończyłam pracę w schornisku i udałam się po zapłatę .
Offline
Kiedy się dowiedziałem o możliwości pracy w schronisku udałem się na rozmowę z kierownikiem ten kazał mi przyjść na następny dzień tak też zrobiłem miałem nakarmić pokemony dostałem listę pokemonów i to co mają dostać dużo ich nie było jako pierwszy był wurmple dostał on kilka kiści i poszedłem dalej następny był shinx dostał on 2 steki,następny był wartortle on też dostał steki tak samo jak następny charmander a następnie nakarmiłem metapody i tak zakończył się mój pierwszy dzień w pracy
Offline
Praca w Schronisku - Day One
Zawsze marzyłam, by pracować jako sanitariuszka w domu opieki społecznej albo dziecka. Z biegiem czasu stałam się Trenerką, ale moje chęci pomocy innym na szczęście nie przepadły. Postanowiłam pomóc i zarobić nieco pieniędzy w schronisku dla Pokémon'ów. Przybyłam tam - na miejsce - o godzinie 12- w samo południe. Przy recepcji ujrzałam panią - już w podeszłym wieku - która najwyraźniej zarządzała i oprowadzała po budynku. Od razu - nie tracąc czasu - zabrałam się do roboty. Na początek podeszłam do pani recepcjonistki i przedstawiając się, oznajmiłam dlaczego przybyłam do schroniska. Gdy tylko starsza kobieta usłyszała o tym, iż chce jej pomóc - a trzeba było powtórzyć te słowa kilka razy, bowiem starość nie radość - natychmiast się ucieszyła. Szybko podała mi mapę obiektu i powiedziała, w czym ewentualnie mogę jej pomóc. Wpierw zaczęłam od chyba najprostszej rzeczy- nakarmienia mieszkańców. Chodzi tu oczywiście o Pokémon'y. Z zadaniem uwinęłam się raz, dwa. Po chwili wszystkie stworki miały w swych miskach świeżą i pyszną karmę. Następnie udałam się do części pielęgniarskiej- czyli odwiedziłam i zmieniłam bandaże Pidove'om i innym ciężko rannym PokéPtakom. Na koniec swojej wizyty, zostawiłam mycie i odkurzanie holu. Samo sprzątanie zajęło mi około pół godziny. Zadowolona ze swojej pracy pożegnałam się z kochaną panią Kuniki i o godz. 15 powróciłam do domu.
Ostatnio edytowany przez Emily (2012-04-21 18:45:28)
Offline
Przychodzę do centrum adopcji.
- Witam, chciałbym zarobić trochę kasy. - Powiedziałem stanowczo. Podszedłem do klatki z Chimchar'em, dając mu karmę. Następnie dałem Turtwing'owi, Piplup'owi oraz Buneary itp. im też dałem karmę wypuszczając je i bawiąc się z nimi. Następnie wykąpałem je i wpuściłem do ich klatek, potem podszedłem do szefa mówiąc:
- Nakarmiłem, wykąpałem i pobawiłem się z Pokemonami, co mam teraz zrobić? - Zapytałem się Szefa.
- Możesz poszukać im trenerów lub porozwieszać w całym mieście plakaty. - Powiedział mój szef.
Poszedłem biorąc plakaty i wychodząc z centrum adopcji. Następnie zacząłem rozwieszać i mówić przechodniom o tych biednych pokemonach. Wszyscy przechodnie wzruszali się tymi mini historyjkami, i od razu biegli adoptować pokemony. Po godzinie wszystkie pokemony (było ich sto dwadzieścia) zostały zaadoptowane.
- Dziękuję i do zobaczenia jutro. - Powiedziałem.
- Miłego dnia i powodzenia.- Powiedział szef schroniska.
|Anubias Odpowie|Mój Pierwszy Komix|Proszę klikaj w moje jajka.
|Karta Postaci|Bank|Box[color=white][size=8]|Kopalnia||Łowisko
JEŚLINIE CHCESZ Daroi'ego NA ADMA PODPISZ SIĘ W TYM WĄTKU!!!
__________________________________________________________________________
Moja mistrzyni:
Neymar JR. GÓRĄ!!!
Offline
Chodziłem po mieście szukając pracy. Nagle zauważyłem na płocie ogłoszenie na którym pisało:
Spoiler:
UWAGA, UWAGA Dla wszystkich zainteresowanych stała praca w schronisku wystarczy się zgłośić!
Gdy to przeczytałem od razu pobiegłem do schroniska, zgłosiłem się i zacząłem swoją pracę.
Na początek wyczyściłem klatki pokemonów. Potem nakarmiłem pokemony i poszedłem do pokoiku w którym bawiły się młode pokemony: Oshawott, Snivy, Tepig, Pidove, Driblur, Scraggy, Seewadle, Vanillite, Timburr. Zapytałem się ich czy by chcieli żebym poczytał im książkę pt.,,Przygodach małego Sandile który walczył o dobro''. Pokemony zgodziły się od razu. Usiadły w półkolu, ja na środek Scraggy i Timburr przynieśli książkę bo była taka wielka, i zacząłem czytać. Czytałem tak chyba ze 2 godziny bo małe chciały ciągle więcej. W końcu przestałem i obiecałem im że następnym razem przeczytam im następny fragment. Wszystkie pokemony nagle zaczęły biegać i walczyć ze sobą, ponieważ chciały być jak Sandile, a ja poszedłem na dół żeby wyszorowac podłogę, umyć okna i nakarmić ponownie pokemony. Zacząłem szorować. Nagle podszedł do mnie ten mały Oshawott który był na górze. Zapytałem się go dlaczego nie bawi się z kolegami. On mi odpowiedział że wszyscy z nim wygrywają, nawet Tepig, Driblur i Pidove. Powiedziałem mu że musi trochę potrenować. I wpadł mi do głowy pomysł. Polegał on na tym że on mi pomoże w pracy a przy tym potrenuje. Na początek szorowanie podłogi. Przez to zwiększy swoją zwinność. Przez mycie okien zwiększy siłę i celność. A przez karmienie pokemonów szybkość. Więc zaczęliśmy Oschawott wykonywał zwinne ruchy przy myciu podłogi.
Następnie bardzo dobrze celował i wystrzeliwał z dużą siłą wodną broń. I na sam koniec bardzo szybko biegał
karmiąc swoich starszych kolegów. Na sam koniec usiadliśmy sobie i zjedliśmy coś. Powiedziałem Oshawottowi żeby teraz wypróbował swoje możliwości, a ja poszedłem do domu.
Offline
Pewnego razu, czyli po prostu dzisiaj, przyszedłem do schroniska i od razu zauważyłem pewną kobietę . Podszedłem do niej i zapytałem czy to ona jest sprzedawczynią . Powiedziała że nią jest i zapytała o co chodzi, a ja odpowiedziałem iż chciałbym tu zapracować . Pani powiedziała że na dobry początek powinienem dać coś do jedzenia pokemonom w adopcji . Dałem kilka bananów Mankey'owi, kilka muffin Rhydon'owi, karmę Ariados'owi, muffiny Heracross'owi, karmę Lotad'owi, muffikę Grumpig'owi i różne pożywienie dla wielu typów pokemonów, gdyż schronisko przygarnęło wiele pokemonów . Następnie musiałem podzielić pokemony na typy np. Grumpig i Alakazam psychiczne. Później ustalić cenę dla każdego z pokemonów przez myślenie jaką który ma wartość, a to akurat było bardzo trudne ponieważ według mnie każdy pokemon jest wyjątkowy i ma coś wyjątkowego . To długo trwało, ale w końcu skończyłem i już czekało na mnie kolejne i dość trudne zadanie którym było sprzedawanie pokemonów . Sprzedawałem długi czas i wiele pokemonów zdobyło nowy dom, a między innymi : Weedle, Pansear, Luxio, Beautyfly, Dustox oraz Shukle . Na sam koniec musiałem posprzątać całe schronisko . Sprzątałem, sprzątałem, sprzątałem, sprzątałem i sprzątałem i na reszcie wysprzątałem . Po ciężkim dniu harówki odebrałem swoje wynagrodzenie w postaci pieniążków no i zamiast siedzieć w schronisku tak jak trzeba, wróciłem do domu .
Offline
Kilka dni temu Daroi pracował w przychodni. Zarabiał na nowy odtwarzacz muzyki i musiał uzbierać 2000 złotych, czyli dość dużą sumę. Dziś postanowił zajść sprawdzić, czy odtwarzacz nadal jest sprzedawany. Zawiódł się, albowiem nie znalazł go w żadnym sklepie, ale stwierdził, iż pieniądze mogą się przydać. Jakby następnym razem znów zobaczyłby coś pięknego i nie byłoby go stać, to by sobie nie wybaczył.
Zaszedł do schroniska - widział, iż tam codziennie pracuje kto inny i pojawia się tam raz w życiu. Zaszedł do szefa i się przedstawił:
- Witam szanownego pana! Nazywam się Daroi Moretsuna i chciałbym tu pracować.
- Cześć, me imię brzmi Kuniki, a nazwisko Sertori. Zatrudniam tu ludzi tylko na jeden dzień, więc nie masz co liczyć na dłuższy termin. A co do wypłaty, to płacę do 75zł. - dostał w odpowiedzi.
- Nic nie szkodzi, już się zabieram do roboty... a co mam zrobić? - zapytałem.
- Świetnie, masz tu listę - powiedział Kuniki, dając mi plan, na którym pisało, co trzeb zrobić.
Było tego niewiele, więc chciałem jak najszybciej skończyć i zabrać się do innej roboty. Pierwszym jego zadaniem było spisać pokemony, które na razie są do adoptowania. Szybko się do tego zabrałem, ale nie było tak łatwo. Tych pokemonów było około setki, a nawet więcej. Najbardziej powtarzającym się gatunkiem był Caterpie. Owszem, powtarzały się też takie pokemony, jak popularny charmander, czy bulbasaur, ale caterpie przebijało je o co najmniej liczbę dziesięciu pokemonów.
Drugie zadanie było proste - niedawno zrobiono pokój dla pokemonów, które zostały już zajęte przez trenera/koordynatora. Pokój ten wymagał pomalowania! Kolory miały być proste: morska zieleń i wielkie promienie słoneczne naokoło okna. Daroi szybko uwinął się z tym zadaniem i zabrał się do następnego.
"Cholera! Wejść na dach i poprawić antenę, bo pracownicy w pokoju nie mogą oglądać telewizji... Tak, ja mam tu się męczyć i harować jak wół za nędzne pieniądze, a oni będą się opierdzielać! Niestety... takie życie..." - pomyślał i z drabiną ruszył ku drabinie. Wyregulowanie jej to nie lada wyzwanie, ale w końcu się udało.
Na liście nie było nic więcej, więc Daroi poszedł po wypłatę do Kunikiego.
Offline
75zł
~ KP | Box | Bank | Stragan ~ ~ Sygnaturka by Molin; Avatar by Mizu
" And there's nothing wrong with me.
This is how I'm supposed to be.
In a land of make belive,
that don't belive in me. "
~ Green Day - Jesus of Suburbia
Offline
Znudzony pracą na zmywaku poszukałem łatwej pracy. Znalazłem informację, że poszukują kogoś w schronisku. Przez kilka minut szukałem, gdzie to jest. Znalazłem. Szukając kierowniczki, wraz z BlueKingiem (BK) patrzałem w klatki. Znajdowało się tam mnóstwo różnych pokémonów. Po poszukiwaniach znalazłem ją. Przyjęła mnie od ręki. Ale dała mi mały test. Mam przez 8h opiekować się nowym pokemonem. To był źle zadbany Tepig. Prosto z ulicy. Najpierw dałem mu karmę ze schroniska, lecz jej nie chciał. Popatrzyłem na datę ważności. 3 lata po terminie? Anonimowi dawcy... Przypomniałem sobie, że mam lunch do pracy - dla mnie i dla BK'a. Wpadłem na pomysł. BK, podzielimy się posiłkiem? BK zrozumiał, o co cho. Zgodził się. Każdy oddał po 3 kanapki, 1/4 wody i 2 muffinki. Nagle kierowniczka powiedziała : Widać, że masz talent. Masz robotę. Do końca dnia pracowałem pomagając, jednak z największą troską pomagałem Tepigowi. Jestem ciekaw, jak go zdobyć. Zapłaciłbym za niego. Dość dużo. Po tym, wyszedłem ze schroniska.
Offline
Are you talking to me?
Młody mężczyzna postanowił pomóc Schronisku w utrzymaniu porządku w jego granicach. Znalazł ogłoszenie w gazecie i stwierdził, że nada się idealnie. Wyruszył do schroniska na pieszo. W pół godziny dotarł. Tam jeden koleś dał mu w rękę mopa i kazał myć podłogi. Nie podobało mu się to, ale cóż miał zrobić? Mył tak i mył, umilając sobie to słuchaniem piosenek z MP3. Wkrótce nie miał już co czyścić, więc ten sam koleś kazał mu się zająć małymi Piplupami, które dopiero co przyszły do schroniska. Spodobało mu się to, choć nie znosił pokemonów wodnych. Te maluchy wprost do niego lgnęły! Nawet się nie spostrzegł, gdy wybiła godzina ich rozstania. Chłopak pożegnał się, odebrał pieniądze i obiecał sobie, że jeszcze tu wróci...
Kocham Vulpixy, a ty, Goście?
- Każdy człowiek ma prawo do błędów
- Jeśli to jest człowiek, to ja jestem toster!
- Staremu coś grozi!
- Skąd wiesz?
- Nazwij to darem, nazwij to intuicją, pomaluj na czerwono i nazwij rzodkiewką, ale ja to po prostu wiem!
Wolf's Tales
Moja KP
To już 666 Chatbox Postów? Ku chwale Rogatego!!!
Koorin - Dzisiaj 14:35:40 - [ 666 ChatBox Postów ]
Tak coś myślę, że Polakom nie wyszło i reszta świata będzie się z nas brechtać -.-"
Offline
PH- 50
Koorin- 75 :3.
Ostatnio edytowany przez Emily (2012-06-03 21:28:11)
Offline
Czternastoletnia dziewczyna nieśmiale stanęła w drzwiach.
-D-Dzień dobry...
Powitała ją wysoka, ładna blondynka. Chciała zaproponować jej adopcję, jednak gdy dowiedziała się, że Kokoro chce pomoc, uśmiechnęła się.
-U nas niestety nie zarobisz zbyt dużo, nie więcej niż 75 złotych.
-Nie przeszkadza mi to. Co mogę tu zrobić?
-Hmmm... może zaczniesz od nakarmienia pokemonów?
Dziewczyna kiwnęła głową. Wzięła od pracownicy schroniska karmę i zaczęła po kolei karmić pokemony. Po jakimś czasie wróciła do recepcji.
-Co jeszcze mogłabym zrobić? - zapytała
-Hmmm... przydałoby się wyczyścić klatki. Mogłabyś też nie wiem, umyć podłogę?
Kokoro wróciła do klatek. Czyściła wszystkie jak najdokładniej, żeby aż błyszczały. To samo zrobiła z podłogą. Gdy skończyła, znowu podeszła do młodej kobiety.
-Skończyłam.
-Jej, tak szybko? Dzięki wielkie że zechciałaś nam pomóc.
Kokoro kiwnęła głową, wyszła. Wracając do domu usłyszała ciche piski. Odwróciła głowę i podeszła bliżej. Zobaczyła tam zamknnięty karton. Otworzyła go i zajrzała do środka. Było tam pięć małych Eevee. Wzięła je razem z kartonem znowu do schroniska. Ta sama kobieta spojrzała na nią zaskoczona.
-Gdzie je znalazłaś?
-Niedaleko schroniska.
-Biedne Eevee... chodź, zajmiemy się nimi.
Zaniosły karton. Owinęły Eevee w kocyki, nakarmiły je, napoiły i przygotowały odpowiednio klatki. Nie zauważyła że minęły już prawie dwie godziny. Westchnęła, pogłaskała swoich nowych "podopiecznych" na pożegnanie i wyszła ze schroniska.
Nadal się rozglądała, nie zauważyła jednak niczego ciekawego.
Offline