http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Ogłoszenie

Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy.


http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

#61 2012-05-03 21:22:17

 JEZUS

http://i282.photobucket.com/albums/kk253/Quizler/Sprites%20and%20Stuff/pinkiesprite.png

Skąd: Woj. Lubelskie
Zarejestrowany: 2011-03-23
Posty: 9809633
WWW

Re: Przychodnia

Co prawda to prawda. Agor bądź tak łaskaw dodać Yuki pieniądze za ostatni post. W sumie to nie wiem, czy to fair, ale niech będzie. Yukiś a ciebie proszę, żebyś następnym razem już nie kopiowała starych prac. Okey? ^^

Offline

 

#62 2012-05-03 21:25:33

KRÓLIK SZATANA

http://i.imgur.com/7PjEk.png

Skąd: we mnie ochota na kota?
Zarejestrowany: 2011-08-09
Posty: 666
Starter: akt. Jolteon

Re: Przychodnia

No dobra... za to dostajesz 100zł bo oszukiwałaś co było na prawdę nie fair Jeśli kolejnym razem się to powtórzy to lecisz do sądu za oszustwo. Żeby nie było i żebyś nie strzelała fochów (bo tego nie cierpię x.x) to powiem, że naprawdę Cię lubię, ale jako mod muszę być obiektywny >.<.



http://desmond.imageshack.us/Himg809/scaled.php?server=809&filename=agor1.png&res=landing
                                             ~ KP | Box | Bank | Stragan ~       ~ Sygnaturka by Molin; Avatar by Mizu

" And there's nothing wrong with me.
This is how I'm supposed to be.
In a land of make belive,
that don't belive in me. "
                                                         ~ Green Day - Jesus of Suburbia

Offline

 

#63 2012-05-10 20:31:48

Kenichi

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2011-04-06
Posty: 66666

Re: Przychodnia

PRACA KEN'A W PRZYCHODNI NR. 3



Bardzo dawno nie pracowałem. Ogólnie cały czas się lenię. Mi to nie przeszkadza, ale kasa by się jakaś przydała. Postanowiłem pójść do przychodni. Czemu? Można tu dzisiaj pracować. Wolnym krokiem podreptałem w stronę czerwono-białego budynku. Otworzyłem drzwi, a następnie podszedłem do siostry Joy.

http://www.neothunder.wlb.vectranet.pl/mpokemon/images/b014.gif


- Dzień dobry pani - powiedziałem jak kultura nakazała.
- Witaj chłopcze - odpowiedziała różowo włosa kobieta.
- Chciałbym pomóc pani przy chorych Pokemonach. Mam sporo czasu i myślę, że się na coś przydam.
- To miło z twojej strony. Oczywiście, że możesz mi pomóc. Idź za moim pomocnikiem - pokazała ręką na Chansey'a. - On zaprowadzi cię na salę. Będziesz musiał sprawdzić, czy nie brakuje picia żadnemu rannemu stworkowi.

http://i10.photobucket.com/albums/a110/kingofanime/Art/Fairly%20Recent%20to%20New%20Art/chanseyf.png


Szliśmy długim fioletowym korytarzem. Kieszonkowy potwór szedł przede mną. Oglądałem się na boki i podziwiałem różne obrazy przedstawiające interesujące postacie. Na jednym z nich zauważyłem profesora Oak'a od którego dostałem Eliota. Czyżby ten staruszek był kiedyś tutaj? Nie zdążyłem dłużej nad tym pomyśleć, ponieważ nagle stuknąłem o plecy Chansey. Odskoczyłem odruchowo do tyłu i przeprosiłem. Okazało się, że właśnie weszliśmy na salę. Leżało tu wiele Pokemonów, których nigdy nie widziałem. Poznałem tylko Bulbasaura, Torchica i Weedle. Natomiast pojęcia nie miałem jak nazywa się dwójka wesołych istot. Jeden ubrany w czerwoną chustkę, a drugi na szyi zawiązany miał zielony szalik.

http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2012/097/0/d/buneary_and_pachirisu_by_emoberrystudios-d4vcxym.png


Zbliżyłem się niepewnie do śpiącego Torchica. Pomocnik siostry Joy odszedł korytarzem. Zapewne podreptał do swojej pani. Ja zostałem tu sam z pacjentami. Spojrzałem na pomarańczowe pisklę. Obok jego posłania była przyczepiona kartka, a na niej podane informacje: imię - Riko, opiekun - Gary Drabber, obrażenia - zatrucie jadem Beedrilla. Biedak musiał stoczyć straszną walkę. Nie chciałem go budzić, więc obszedłem łóżko. Na stoliku leżała pełna szklanka wody. Dołożyłem jeszcze dwie kromki sucharków. Może po przebudzeniu będzie miał na nie ochotę. Teraz wybrałem się z wizytą do siedzących na wspólnym posłaniu Bulbasaura i Weedle. Wyglądały na zdrowe, miały uśmiechy na twarzy, ale jeden z nich prawą łapkę "uwięzioną" miał w gipsie. Natomiast robak siedział tu z powodu złamanego kolca. Wydaje mi się, że szybko z tego wyjdą.
- Nie chcecie niczego do jedzenia, ani picia? - zapytałem stworki.
Odpowiedzią było pomachanie łebkami na "nie". Zrozumiałem ten gest i oddaliłem się spokojnie. Jeszcze tylko dwójka nieznanych Pokemonów. Trochę się zawahałem, ale w końcu podszedłem do dwóch stojących obok siebie łóżek. Na jednym była tabliczka: imię - Króliś, opiekun - Amy Watersoon, obrażenia - skutki uboczne paraliżu Pachirisu. Natomiast na drugiej widniał napis: imię - Strzałka, opiekun - Susan Watersoon, obrażenia - poobijanie przez Buneary'ego. Pierwsze na co wpadłem to wyobrażenie sobie dwóch młodych trenerek, które są siostrami. Chyba chciały sprawdzić umiejętności swoich starterów. Skończyło się to średnio dobrze. Położyłem na jednym ze stolików dwa kartoniki napoju oraz talerz z ciasteczkami.

http://przyprawiony.pl/img/icons/ciasteczka.pnghttp://fc49.deviantart.com/fs38/f/2008/340/d/a/FREE_chocolate_cookie_avatar_by_cremecake.gifhttp://www.margonem.pl/obrazki/itemy/eve/gora_paczkow.gif


Będzie im smakowało. Wygląda na to, że robota skończona. Wyszedłem z sali i poszedłem do recepcji.
- Już wszystko siostro Joy.
- Och, dziękuję Ci młodzieńcze.

Ostatnio edytowany przez Kenichi (2012-05-10 20:35:45)


http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/icons/overworld/right/frame2/262.png http://i.imgur.com/HfZ0M.png http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/icons/overworld/left/262.png



15 ULUBIONYCH POKEMONÓW:
Czyli takie, które chcę złapać ;-)

http://oi51.tinypic.com/e1b8lf.jpg

Offline

 

#64 2012-05-10 21:09:27

Szamrecik

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2012-04-16
Posty: 666
Starter: Horsea

Re: Przychodnia

Przychodzę do przychodni bo to by zdobyć/zarobić troszeczkę pieniędzy które mi się przydadzą do kupowania różnych rzeczy potrzebnych do podróży pokemon . Moje pierwsze zadanie do wyrzucenie śmieci z przychodni . To było dość proste więc uporałem się z tym szybko i zręcznie . Następnie zadanie do zapisanie wszystkich  chorych pokemonów przebywających w przychodni były tam : zatruty Marril, uśpiony Meowth, oparzony Mightyena, osłabiony Rampardos i nieprzytomny Lilipup . Wszystkie zapisałem i schowałem do akt . Moje trzecie zadanie było średnie w wykonaniu . Musiałem umyć podłogę, ale w całej przychodni ! Potrwało to długo i się nieźle zmęczyłem, ale tak ogólnie nie było trudno je wykonać . Moje przedostatnie zadanko do odstawienie wszystkiego na miejsce na przykład : statuetkę z podłogi na półkę ze statuetkami . To krótko trwało i łatwo poszło . Ostatnie zadanie to obsłużenie ostatnich klientów i zamknięcie przychodni . Było jeszcze dość sporo osób to obsłużenia więc zanim wszyscy wyszli minęło trochę czasu . Jak już skończyłem pracować i zamknąłem przychodnie, byłem dumny z siebie że wykonałem dobrą pracę w ... pracy !

Offline

 

#65 2012-05-17 17:41:58

 Mario

http://img29.imageshack.us/img29/51/daroi.png

39759783
Call me!
Skąd: się biorą dzieci?
Zarejestrowany: 2012-01-08
Posty: 666
Starter: Onix.

Re: Przychodnia

Daroi szedł przez miasto, lekko wymachując swoimi długimi, czarnymi włosami na boki. Gdy tak przechadzał się po ulicy, ujrzał na wystawie w sklepie nowy odtwarzacz muzyki. Jego cena była równa 2000$, więc szybko sięgnął po portfel. Sprawdził, ile mu zostanie, po zakupie lub ile mu brakuje. Okazało się, iż ma 1180$, czyli brakuje 820. Zaczął biec poprzez miasto, rozglądając się za ofertą pracy. Zatrzymał się przed budynkiem z wielkim pokeballem na "logu". Przeczytał ogłoszenie przyklejone na oknie:

Poszukiwany pracownik! Musi on być uczciwy i mieć zapał do pracy!

Od razu wbiegł do środka i się przedstawił.
- Dzień dobry! Nazywam się Daroi Moretsuna i pochodzę z Japonii. Umiem robić niemal wszystko. Na pewno będę umiał wykonywać wasze polecenia. - rzekł
- Dobrze, masz tu listę rzeczy do zrobienia - odpowiedziała mu Siostra Joy, wręczając do jego rąk listę rzeczy, które musi wykonać.
"A więc co jest pierwsze na liście? Ah... Odebranie pokemonów z II piętra i dostarczenie ich do właścicieli. No dobra, zabieramy się do roboty!" Pomyślał i ruszył wte pędy na II piętro. Pierwszym pokemonem był Totodile numer 215, należący do Hanate Tokirido. Kolejnym pokemonem była Ponyta numer 23, a jej właścicielem był John Adams. Ostatni, którego Daroi miał dzisiaj zabrać był Pikachu numer 453. Właścicielem był niejaki Richard Vission. Czarnowłosy chłopak zamknął wszystkie pokemony w pokeballe i wsiadł na skuter należący do przychodni. Wyjechał w miasto i podjechał pod pierwszy adres.
Ucieszona dziewczyna wzięła swojego Totodile'a i dała Daroiemu 25$, które miał zawieźć do przychodni. Tak samo zrobili John Adams i Richard Vission. Daroi szybko wrócił do przychodni i liczył na to, że doliczą mu kilka dolarów za to, iż tak szybko się uporał.
"Dobra, to co teraz? Cholera! Mam wymyć podłogę na całym I piętrze... Dobrze, że nie na parterze, bo tam jest tego najwięcej!" Myślał młodzieniec, po czym pognał z mopem w ręku na I piętro. Była to pracownia chemiczna, co oznacza, iż tam jest najwięcej sprzątania - to się rozumie samo przez się. Chemikalia porozlewane na podłodze itd. Doszło do tego, że Daroi musi jeszcze powycierać brudne blaty. Po godzinie ścierania różnych zielonych, niebieskich, żółtych i Bóg wie jakich jeszcze płynów, udało mu się wysprzątać całą pracownię.
"To chyba wszystko... o nie! Muszę teraz pomóc wywieszać nowy billboard!" Przypomniało się dla Daroiego i czym prędzej wszedł po drabinie na dach. Tam musiał pomagać dla robotników zawieszać nowy, ogromny, ozdobny pokeball z napisem "Przychodnia". Gdy już to zrobili, Daroi pobiegł po wypłatę do siostry Joy.


http://i.imgur.com/ZpAJc.png

Offline

 

#66 2012-05-28 18:38:54

 Cross

http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2012/104/d/f/fluttershy_sprite_by_nasukeuchimaki-d4w4g4

Zarejestrowany: 2012-05-26
Posty: 666
Starter: Sableye

Re: Przychodnia

Wchodzę do budynku i szukam wzrokiem recepcji.Od razu gdy znalazłem podbiegłem do niej i spytałem:
-Dzień dobry- przywitałem się- jest dla mnie robota?
-Tak-odpowiedziała siostra Joy- proszę oto lista: -powiedziała i dała mi kartkę.   

Kod:

1.Umyj podłogi i okna.
2.Posprzątaj klatki po pokemonach.
3.Przenieś jajka Pokemonów.

-Dziękuje.-powiedziałem i pobiegłem po mop.
Umycie podłogi trochę mi zajęło. Po umyciu zaniosłem mop i inne rzeczy które użyłem do schowka.Od razu zabrałem ścierki i inne potrzebne rzeczy do mycia okien.
Znów trochę mi to zajęło. Ale dałem rade.
Poszedłem posprzątać klatki pokemonów. Gdy wszedłem do pokoju trochę tam śmierdziało.
Szybko posprzątałem bo nie mogłem dużej wytrzymać tego smrodu.
Pobiegłem do recepcji po jaja.
-O, już jesteś.
-Tak.
-Proszę oto jajka pokemonów.Zanieś je na trzecie piętro.
Wszystko poszło jak spłatka.
Byłem zadowolony z pracy.

Offline

 

#67 2012-05-28 20:38:08

Kyoraku

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2012-05-20
Posty: 72

Re: Przychodnia

!-szy dzień Kyoraka w robocie

Przeszedłem spokojnie przez drzwi prowadzące do poczekalni.
-Halo! Jest tu ktoś!? Miałem przyjść w sprawie pracy! - powiedziałem głośno.
Zza rogu wyszła drobna dziewczyna z różowymi włosami spiętymi w dwa "kucyki". Miała na sobie fartuch pielęgniarski.
-Witaj! - powiedziała wesoło - Ja jestem siostra Joy, a ty pewnie jesteś Kyoraku?
-Ojciec miał rację, wszystkie są do siebie podobne - pomyślałem zerkając na zdjęcie ze zjazdu sióstr Joy.
-Tak - odrzekłem - Ja i moja Corsola jesteśmy gotowi do działania.
-To świetnie - powiedziała pielęgniarka - Przed chwilą mieliśmy pacjenta. Czy mógłbyś ułożyć narzędzia chirurgiczne do szuflad?
- Pewnie - powiedziałem bez namysłu.
Zadanie to okazało się trudniejsze niż myślałem. Każdy skalpel i każde nożyce miały swój własny numer i musiały być ułożone do właściwej szuflady. Dzięki Bogu Corsola pomogła mi to wszystko jakoś ogarnąć. Później przyszło kolejne zadanie: przygotowanie pokoi dla gości, którzy zatrzymają się w PokeCentrum na noc. Przyłożyłem się do tego nie tylko ze względu na to, że za moją pracę otrzymam zapłatę, lecz również dlatego, że sam będę spał w jednym z nich. Nareszcie otrzymałem naprawdę odpowiedzialne zadanie: kilkugodzinną opiekę nad porzuconym niedaleko lecznicy Pansearem. Dałem mu jeść, pić i położyłem go spać.
-Dobrze się dzisiaj spisałeś - powiedziała siostra Joy - Dzięki tobie uratowaliśmy kolejnego Pokemona w potrzebie.
-Bardzo się cieszę - powiedziałem spoglądając na małpkę - A jeśli chodzi o zapłatę...
-O nic się nie martw - powiedziała pielęgniarka - Gdy przyjdzie przełożona, zgłoś się do poczekalni. Tam będzie czekała na ciebie twoja dzisiejsza nagroda.
Skinąłem głową, po czym poszedłem do swojego pokoju.


Moja KP: http://www.pokemon-crystal.pun.pl/viewtopic.php?id=3421

....................................................................................................

Kyoraku Theme: http://www.youtube.com/watch?v=7rkhpFvfF0g&ob=av2e
Kyoraku Battle Theme: http://www.youtube.com/watch?v=kXDxYIWAT7Y
Rei Theme: http://www.youtube.com/watch?v=zmkpdv_Xj1M
Rei Battle Theme: http://www.youtube.com/watch?v=wyvN0LzXxrI

†.....................†......................†....................†.....................†....................†.....................†..................†

Jeden krzyżyk za każdego zabitego członka Espady:
1.Coyote Starrk                  4.Ulquiorra Cifer       7.Zommari Rureaux          9. Aaroniero Arruruerie
2.Baraggan Louisenbairn    5. Nnoitra Gilga        8. Szayel Aporro Granz      10/0. Yammy Llargo

Offline

 

#68 2012-05-28 21:44:00

KRÓLIK SZATANA

http://i.imgur.com/7PjEk.png

Skąd: we mnie ochota na kota?
Zarejestrowany: 2011-08-09
Posty: 666
Starter: akt. Jolteon

Re: Przychodnia

cross - 100zł
ky - 130zł



http://desmond.imageshack.us/Himg809/scaled.php?server=809&filename=agor1.png&res=landing
                                             ~ KP | Box | Bank | Stragan ~       ~ Sygnaturka by Molin; Avatar by Mizu

" And there's nothing wrong with me.
This is how I'm supposed to be.
In a land of make belive,
that don't belive in me. "
                                                         ~ Green Day - Jesus of Suburbia

Offline

 

#69 2012-05-31 16:43:01

Kyoraku

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2012-05-20
Posty: 72

Re: Przychodnia

Dziennik Kyoraka
Dzień 2

Siedziałem w wynajętym pokoju w PokeCentrum rozpoczynając pisanie dziennika. Sądzę, że to dobry pomysł, gdyż zachowane będą wspomnienia z całego czasu, gdy pracowałem w przychodni.
..................................................................................................................................................

http://static.flickr.com/134/317786576_ee0ef93855_o.jpg

Wstałem jak zwykle o 8:00. Ubrałem się i wyszedłem razem z Corrie na obchód. Siostra Joy powiedziała, że ostatnim razem dobrze się spisałem i będę dostawał od teraz poważniejsze zadania. Najpierw odwiedziliśmy Panseara, tak tak, tego samego, którego znaleziono niedaleko PokeCentrum i opieka nad którym była moją pierwszą poważniejszą pracą. Małpka w niczym nie przypominała już tamtego obolałego i zagubionego Pokemona. Już w momencie, gdy wszedłem do sali, Pansear zaczął skakać po łóżku i wskoczył mi na szyję. Położyłem go z powrotem na łóżko uważając, żeby nic mu nie zrobić. Co prawda Chansey zdjęła mu wczoraj z rąk szwy, ale jeszcze nie mógł zostać wypuszczony na wolność. Zresztą, czy on tego chciał? Tutaj ma wszystko, czego potrzebuje: jedzenie, picie, dach nad głową, przyjaciół...

http://fc06.deviantart.net/fs71/f/2011/260/d/e/pansear_by_evadredirts-d4a2wk7.png

Następnym pacjentem był Treecko. Odrobinę mnie to zdziwiło, gdy startera z trenerem wiąże większa więź niż z pozostałymi Pokemonami, a na wolności można je spotkać niezwykle rzadko. Miał zabandażowaną nogę, a na całym brzuchu był poparzony. Oznaczało to niewątpliwie walkę z ognistymi Pokemonami. Treecko był w zupełnie innym charakterze niż Pansear. Gdy zobaczył mnie w drzwiach, jedynie podniósł lekko głowę i smętnym głosem powiedział: "Tree...cko".
-Nie przeciążaj się - powiedziałem łagodnie po czym poprawiłem mu poduszkę i dałem jeść.
Wydawało mi się, że jego humor nieznacznie się polepszył, jednak kto wie.

http://fc04.deviantart.net/fs71/i/2011/071/d/7/treecko_by_kaitlynclinkscales-d3bipma.jpg

Ostatnim pacjentem z mojego oddziału był Abra. Jego rozległe poparzenia świadczą o tym, że miał jeszcze bardziej wymagającego przeciwnika niż Treecko. Bóg jedyny wie co by się stało, gdyby nie Teleportacja... . Był nieprzytomny, więc jedynie obłożyłem jego ciało lodem i zostawiłem w spokoju.

http://fc01.deviantart.net/fs70/i/2010/156/8/9/chibi_Abra_magnet_by_theartslave.jpg

-Kyoraku! - usłyszałem po wyjściu z sali psychicznego liska.
Spojrzałem w stronę drzwi. Stała w nich siostra Joy.
-Szybko Kyoraku, pomóż! - krzyknęła po czym wybiegła z powrotem na zewnątrz.
Razem z Corrie ruszyliśmy za nią. Okazało się, że w pobliżu kręcił się Darmanitan, który nie wiadomo dlaczego podpalał wszystko na swojej drodze.

http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/163/0/a/Hihidaruma_by_Xous54.png

-Szybko Corrie! Użyj Akcji, aby odepchnąć Darmanitana od Centrum! - powiedziałem.
Corsola posłusznie wykonała polecenie. Ognisty stworek został odsunięty na odległość ok. 5m.
-Teraz! Wypędź go stąd za pomocą Bąbelków!
Corrie zbierała się już do użycia ruchu wodnych Pokemonów, gdy nagle została zaatakowana przez Darmanitana Ognistą Pięścią. Różowy stworek zatoczył się, ale nie padł.
-Użyj Utwardzenia! - krzyknąłem - A następnie biegnij z siostrą Joy do Centrum, żeby ewakuować pacjentów!
Corsola wykonała polecenie, ale nie było to konieczne, gdyż już po chwili z Darmanitana zaczęły wylatywać czerwone promienie. Spojrzałem na siebie i zauważyłem rannego Treecko, którym się dzisiaj zajmowałem. Używał Pochłaniania. Spojrzał na mnie porozumiewawczo.
-Teraz Corrie! Użyj Bąbelków! - powiedziałem.

http://fc01.deviantart.net/fs71/f/2011/185/2/9/corsola_by_alicechainb_rabbit-d3kyocl.png

Już po chwili Darmanitan padł jak długi zasypany dziesiątkami błękitnych kuleczek.


..............................................................................................................................................

Tak zakończył się mój drugi dzień w pracy

Ostatnio edytowany przez Kyoraku (2012-05-31 22:30:34)


Moja KP: http://www.pokemon-crystal.pun.pl/viewtopic.php?id=3421

....................................................................................................

Kyoraku Theme: http://www.youtube.com/watch?v=7rkhpFvfF0g&ob=av2e
Kyoraku Battle Theme: http://www.youtube.com/watch?v=kXDxYIWAT7Y
Rei Theme: http://www.youtube.com/watch?v=zmkpdv_Xj1M
Rei Battle Theme: http://www.youtube.com/watch?v=wyvN0LzXxrI

†.....................†......................†....................†.....................†....................†.....................†..................†

Jeden krzyżyk za każdego zabitego członka Espady:
1.Coyote Starrk                  4.Ulquiorra Cifer       7.Zommari Rureaux          9. Aaroniero Arruruerie
2.Baraggan Louisenbairn    5. Nnoitra Gilga        8. Szayel Aporro Granz      10/0. Yammy Llargo

Offline

 

#70 2012-05-31 21:06:27

 Cross

http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2012/104/d/f/fluttershy_sprite_by_nasukeuchimaki-d4w4g4

Zarejestrowany: 2012-05-26
Posty: 666
Starter: Sableye

Re: Przychodnia

Przychodzę do przychodni i pytam się siostry Joy:
-Dzień dobry, co mam zrobić?
-Hej, odbierz pokemony z 2 piętra i zawieś do właścicieli.
-Ok-pobiegłem na 2 piętro i wszedłem do sali w której było 4 pokemony:
1.Turtwig
http://media.tumblr.com/tumblr_lqzbrey6BI1ql3cxz.gif
Pokemon był bardzo wesoły.
2.
http://cdn.bulbagarden.net/media/upload/thumb/6/68/443Gible.png/200px-443Gible.png
Dziwiłem się czego nie przegryzł klatki.
3.
http://pldh.net/media/dreamworld/391.png
4.
http://scratch.mit.edu/static/icons/buddy/534402_med.png?t=2010-05-29+10%3A47%3A36
Był strasznie poważny.

Zabrałem poki i pojechałem do pierwszego domu.
Był to dom Gible'a. Oddałem go jego trenerowi i pojechałem dalej.
Drugi dom to dom Riolu.
Przyjechałem i zapukałem do drzwi.
Otworzył je chłopak koło 12-nastki, Riolu stał się innym pokemonem.
Chłopak powiedział "Dzięki" i zamknął drzwi.
Następne mieszkanie to mieszkanie Turtwiga'a. Pokemon zaczął skakać z radości.
Od razu podbiegł po niego jego trener. Nic nie powiedział tylko poszedł do domu.
Ostanie na liście mieszkanie było domem Monferno.
Zabrał pokemona i nic nie powiedział.
Wróciłem odebrałem zapłatę i pojechałem do domu.

Offline

 

#71 2012-06-03 21:25:17

Emily

http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=trenerl.png&res=medium

Zarejestrowany: 2011-10-12
Posty: 301

Re: Przychodnia

To, że dajecie dużo obrazków nie znaczy, że dużo napisaliście.
Kyoraku- 100 zł
crossmoto1- 60 zł



http://24.media.tumblr.com/tumblr_m1a319JNWc1qaven0o1_500.gif
Kliknij na obrazek, a ujrzysz moją Kartę Postaci...

Offline

 

#72 2012-06-06 11:47:58

 Koorin

Are you talking to me?

Skąd: Hm...
Zarejestrowany: 2012-04-10
Posty: 329

Re: Przychodnia

Cóż. Był to mój pierwszy dzień w prawdziwej, poważnej pracy. Postanowiłem nie dać się zjeść w kaszy.
Do roboty przyszedłem punktualnie o 11:38. Miałem dwie minuty na przebranie się, co też uczyniłem. Moje zmysły były wyczulone na każdy ruch. podszedłem do siostry Joy i przedstawiłem się.
- Witaj, Koorin. Twoją pierwszą misją będzie obłaskawienie pewnego małego Piplupa, który trafił tu wprost ze schroniska. Wpadł przez przypadek do klatki Mightyhyeny... No, ale przynajmniej żyje. Musisz go pilnować podczas całego leczenia, gdyż maluch jest wystraszony i nikogo do siebie nie dopuszcza - Zrobiłem zdziwion minę. Piplupa ze schroniska? Małego Piplupa? Czyżby to był ten maluch, którego pilnowałem wraz z jego rodzeństwem? Nie, to niemożliwe. A może? W każdym razie poszedłem tam, dokąd mi kazała Siostra Joy.
Prawie natychmiast rozpoznałem maluszka. Wyglądał okropnie! Miał dużo ran po zebach, na szczęście niegroźnych. Podszedłem do niego powoli. Chyba mnie rozpoznał, bo od razu się przytulił. Cały drżał! Pogładziłem go po niezranionej głowie.
- Będzie dobrze, obiecuję. Zaopiekuję się tobą- powiedziałem cicho, sadzając go na kolanach. Siostra uśmiechnęła się
- O, znacie się? To bardzo ułatwi nam pracę - powiedziała, przygotowując bandaże i specjalne środki leczące.
Dziesięć minut później było już po wszystkim. Byłem szczęśliwy, że nie było poważniejszych obrażeń. Chyba zacząłem go lubić...
- Nie było tak źle - potwierdziła moje rozmyślanie Siostra Joy.
- Czy mogę jeszcze w czymś pomóc? - spytałem, patrząc na szczęśliwego malucha pętającego się koło mnie.
- Nie, to by było wszystko - uśmiechnęła się. Podziękowałem więc za wypłatę i wyszedłem.



Kocham Vulpixy, a ty, Goście?

- Każdy człowiek ma prawo do błędów
- Jeśli to jest człowiek, to ja jestem toster!

- Staremu coś grozi!
- Skąd wiesz?
- Nazwij to darem, nazwij to intuicją, pomaluj na czerwono i nazwij rzodkiewką, ale ja to po prostu wiem!
http://stronka-agusi.pl/obrazki/loup8.gifWolf's Tales
http://www.pokemonelite2000.com/wp-content/uploads/2011/03/148.gif Moja KP

To już 666 Chatbox Postów? Ku chwale Rogatego!!!

Koorin - Dzisiaj 14:35:40 - [ 666 ChatBox Postów ]

Tak coś myślę, że Polakom nie wyszło i reszta świata będzie się z nas brechtać -.-"

Offline

 

#73 2012-06-11 17:30:39

KRÓLIK SZATANA

http://i.imgur.com/7PjEk.png

Skąd: we mnie ochota na kota?
Zarejestrowany: 2011-08-09
Posty: 666
Starter: akt. Jolteon

Re: Przychodnia

190



http://desmond.imageshack.us/Himg809/scaled.php?server=809&filename=agor1.png&res=landing
                                             ~ KP | Box | Bank | Stragan ~       ~ Sygnaturka by Molin; Avatar by Mizu

" And there's nothing wrong with me.
This is how I'm supposed to be.
In a land of make belive,
that don't belive in me. "
                                                         ~ Green Day - Jesus of Suburbia

Offline

 

#74 2012-06-11 17:34:02

 Ririsu

http://img715.imageshack.us/img715/2978/riric.png

Zarejestrowany: 2011-08-14
Posty: 66666

Re: Przychodnia

Młody chłopak, z włosami jarzącymi się w łunie porannego światła na ciemny blond, kierował się ku miejscu, którego jakże nienawidził, zawsze kojarzył mu się z narzędziami tortur pokroju igieł czy też pseudo medykamentami będącymi dziełem szatana – do przychodni. Początek podróży nie należy do najtańszych, trzeba było pokupować to i owo, przez co jego zasoby pieniężne lekko mówiąc – uleciały. Co prawda jeszcze wczorajszego dnia zajął swój czas pracą, jednak nie zmienia to faktu, iż kasy zbyt dużo mu nie przybyło, zaś czymś przecież musiał sfinansować swą podróż,nie? Żadnego sponsora niestety nie miał. Ririsu nigdy nie lubił się w pracach, był typem leniwca, który najchętniej leżałby całymi dniami na słońcu, oglądając twory na chmurach i czytając jakieś dobre książki fantasy. Chociaż niby był przyzwyczajony do ciężkiej pracy, to nigdy by nie pomyślał, że skończy na jakimś zadupiu, zajmując się konserwacją jakiegoś cholernego zabytku, który śmierdział tanim odkażaczem z lidla i chorobami. Nawet jego główny zawód egzorcysty mało dawał, ludzie tak bali się duchów, zjaw i demonów wszelkiej maści, że po prostu starali się o nich zapomnieć i dać temu spokój, przez co trudno było znaleźć jakieś ogłoszenie zwiastujące ciepły posiłek kolejnego wieczora. Bez rozmyśleń dalszych, a raczej ich ograniczenia lekkiego, chłopak ruszył przed siebie na spotkanie z nową rzeczywistością, nie łatwej pracy. Miał nadzieję, że przysłowie, iż żadna praca nie hańbi jest prawdziwe. W pamięci ułożył sobie, a raczej przypomniał jakie to zadania miał w dniu dzisiejszym wykonać. Mimowolnie zaczął szeptać sam do siebie:
- Więc tak, wpierw mam wyczyścić podłogę przy pomocy dziwnego urządzenia, który chyba nazywa się mopem, następnie umyć okna – na szczęście od wewnątrz, opróżnić kosze na śmieci i zająć się porzuconym, poturbowanym i chorym na ostre przeziębienie pokemonem, zwącym się Pichu. Tak, Pichu. Do tego szef tego gmachu nakazał mi po konserwacji powierzchni płaskich, zająć się wyruszeniem na drugi koniec miasta po leki, które nie zostały podobno dowieziono. No, po prostu ubaw po pachy, do tego muszę większość zrobić, nim przylecą tutaj chore na wszelkiej maści choroby tłumy. Cholera, nienawidzę być takim pseudo wolontariuszem. Zdecydowanie nienawidzę - szepczę spoglądając ku niebu, a raczej - ku szaremu, zaśmierdłemu dachowi, pokrytego pleśnią. Po chwili niedługiej ponownie kieruję swe kroki do biura ciecia, łapiąc za mop, jakieś gąbki i inne przyrządy tortur, których nie rozróżniam, po czym ruszam ku głównemu korytarzowi. Pierwsze co robię, to tak jak na kazały siły wyższe - myję i płukam narzędzia dokładnie, aby były po prostu nieskazitelnie czyste. Oczywiście przy pomocy lidlowskich chemikaliów. Dopiero wtedy idę umyć lustro kafelek na korytarzu, myjąc je skrzętnie, a raczej przesuwając bród pod ścianę, gdzie wszelkie nieczystości usuwam przy pomocy dziwnego odkurzacza. Następnie przy pomocy mopa, wody i kolejnych detergentów doczyszczam podłogę Po jakichś dwóch godzinach cały korytarz niemalże lśniła, zaś plecy od garbienia się bolą jak cholera. Nie czekając więc, aż mięśnie zesztywnieją kieruję swe kroki ku gabinetom lekarskich, gdzie wpierw opróżniam kosze, wrzucając odpadki do jednego, wielkiego pojemnika. Kolejnym krokiem, który wprowadzam w życie jest umycie okien, co zajęło mi kolejna dwie godziny i również nie było najsympatyczniejszym przeżyciem. Tymczasem ruszam na zaplecze, zachodząc o głowę po jaką cholerę tutaj przyszedłem. Zdecydowanie nie jestem typem osoby, która ciężko pracuje. O, nie. Kilka chwil później wychodzę z przychodni, z wielkim plecakiem narzuconym na ramię, kieruję szybkie, niemalże pospieszne kroki ku odległemu magazynowi leków, po kilka surowic na ukąszenie Ekansów, jakieś medykamenty o dźwięcznej nazwie hydroglicyzerycytydoza i inne trucizny, za które ludzie tak skrzętnie płacą. Chociaż chyba ów miejsce fundowane jest przez Poke NFZ, ale mniejsza i tak zawsze znajdą sposób na ograbienie biednych. Godzinę później dotarłem do ów miejsca prosząc o leki, a gdy torba stała się nieprzyjemnie ciężka, to ponownie pokierowałem swe kroki naprzód – tym razem jednak w przeciwną stronę, do przychodni. Opieka nad Pichu nie była trudna, ograniczała się jedynie do podania kilku leków na zbicie gorączki, podłączenie ów stworka do kroplówki, nakarmienie go i zapisania wyników prostych badań takich jak zmierzenie ciśnienia, na tabliczce wiszącej na łóżku. Już godzinę później znalazłem się na świeżym powietrzu, wdychając zapach nowo zarobionych pieniędzy...


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m5q1zuL91l1qbaj4uo1_400.gif

Offline

 

#75 2012-06-11 17:36:54

KRÓLIK SZATANA

http://i.imgur.com/7PjEk.png

Skąd: we mnie ochota na kota?
Zarejestrowany: 2011-08-09
Posty: 666
Starter: akt. Jolteon

Re: Przychodnia

230



http://desmond.imageshack.us/Himg809/scaled.php?server=809&filename=agor1.png&res=landing
                                             ~ KP | Box | Bank | Stragan ~       ~ Sygnaturka by Molin; Avatar by Mizu

" And there's nothing wrong with me.
This is how I'm supposed to be.
In a land of make belive,
that don't belive in me. "
                                                         ~ Green Day - Jesus of Suburbia

Offline

 

#76 2012-06-15 10:36:34

 Koorin

Are you talking to me?

Skąd: Hm...
Zarejestrowany: 2012-04-10
Posty: 329

Re: Przychodnia

Cóż, to już drugi raz, kiedy przychodzę do Centrum. Mam nadzieję, e spiszę się równie dobrze. Hm. Oby.
Tym razem siostra na mój widok uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż wcześniej. Chyba mnie polubiła. Tym razem skinięciem głowy wskazała mi drzwi. Wszedłem przez nie ostrożnie i zobaczyłem śpiącego Eevee. Był taki słodki! Nie wiedziałem jednak, co mam zrobić. Obok Eeveego leżała obróżka z adresem i imieniem. A więc pozostało mi czekać...
Gdy Eevee się obudził wziąłem go na ręce i uspokoiłem. Był bardzo przestraszony i miał niewielkie ślady ugryzień, jakby zaatakował go Growlithe. Natychmiast się tym zająłem. Wciąż uspokajając pokemona przemyłem ranki i obandażowałem łapkę. Potem wziąłem go na ręce i wyruszyliśmy w długą podróż.
Godzinę później byliśmy już koło domu trenera Eevee. Był taki szczęśliwy, że go odnalazł. A raczej że go przyniosłem. Cóż... byłem tak zmęczony, że tylko kiwnąłem głową i wziąłem od niego nagrodę. Byłem tak zmęczony, że od razu poszedłem do domu, ignorując kasę z centrum*
----
* - Czytaj: Ta kasa co mi ją dał trener Eevee to właśnie wynagrodzenie z Centrum



Kocham Vulpixy, a ty, Goście?

- Każdy człowiek ma prawo do błędów
- Jeśli to jest człowiek, to ja jestem toster!

- Staremu coś grozi!
- Skąd wiesz?
- Nazwij to darem, nazwij to intuicją, pomaluj na czerwono i nazwij rzodkiewką, ale ja to po prostu wiem!
http://stronka-agusi.pl/obrazki/loup8.gifWolf's Tales
http://www.pokemonelite2000.com/wp-content/uploads/2011/03/148.gif Moja KP

To już 666 Chatbox Postów? Ku chwale Rogatego!!!

Koorin - Dzisiaj 14:35:40 - [ 666 ChatBox Postów ]

Tak coś myślę, że Polakom nie wyszło i reszta świata będzie się z nas brechtać -.-"

Offline

 

#77 2012-06-15 10:41:27

KRÓLIK SZATANA

http://i.imgur.com/7PjEk.png

Skąd: we mnie ochota na kota?
Zarejestrowany: 2011-08-09
Posty: 666
Starter: akt. Jolteon

Re: Przychodnia

Trochem krótko i napisałeś "byłem tak zmęczony" w dwóch zdaniach obok siebie xD.

wypłata: 120.



http://desmond.imageshack.us/Himg809/scaled.php?server=809&filename=agor1.png&res=landing
                                             ~ KP | Box | Bank | Stragan ~       ~ Sygnaturka by Molin; Avatar by Mizu

" And there's nothing wrong with me.
This is how I'm supposed to be.
In a land of make belive,
that don't belive in me. "
                                                         ~ Green Day - Jesus of Suburbia

Offline

 

#78 2012-06-15 15:13:17

Szakal

http://i.imgur.com/DzZMe.png

Zarejestrowany: 2012-06-14
Posty: 128

Re: Przychodnia

Młody człowiek, którego jak resztę dopada kryzys przyszedł dziś do swojej pracy jako nowa postać. Wczoraj dostałem pismo, udało mi się więc zakładając ubranie ruszyłem na pierwsze piętro z Eevee która chodzi ciągle przy moich nogach.
-Dzień dobry siostro, to ja Ging, wczoraj dostałem pismo że...-Nie skończyłem mówić gdy siostra powitała mnie pokazując plan. W moim planie pierwszą rzeczą była taka mała czcionka i napisane tam było Od teraz jako nowy członek tej owej grupki to zacznij dawać jedzonko pokemonom.-Rozczytałem kiwając głową do mojego psiaczunia. Dziś moja robota, więc ruszyłem do pokemonów i wraz z karmą od stołówki i tabletkami zaczynałem dawać moim pokemonom będącymi podopiecznymi mymi. Po kolei, czasem natknąłem się na trenera który miał pokemona już prawie wyleczonego albo na skraju energii bo pilnował swego towarzysza i partnera w życiu. Oczywiście nie jest to koniec, trzeba było jeszcze przelecieć ścierką szafki i potem moim nowym partnerem w pracy, czyli mopem zacząłem pracować i robić to wszystko. Do przodu, do tyłu i tak dalej, dalej i dalej... Chyba to było najnudniejsze ciągle robiłem to wolno i spokojnie a w oczach miałem wypłatę. Kasa, kasa, na turniej przyda się zakupić coś by dobrze walczyć a mój Eevee jest dość spokojnym pokemonem ale słabo doświadczonym w walce. Hmn... pomyślmy, nad typem normalnym ludzie z pokemonami walki i duchami mają przewagę, więc czas obmyślić sposób by udało się jej dobrze walczyć. Myśli moje o strategii spowodowały że zrobiłem to szybciej niż myślałem. Teraz ostania rzecz jaką zrobię, czyli zajęcie się poturbowanymi pokemonami. Chodzi o zakładanie opatrunków czy zdezynfekowanie tego a na koniec jagódka by było im lepiej. Napotkałem Plusle, który miał zranioną łapeczkę i ogon przez co gdy puściłem na niego kilka kropel wody utlenionej dostałem Elektrycznym Szokiem. Ych... Na szczęście z innymi rankami poszło lepiej i zdecydowałem dać im najlepszą jagodę- Oran Berry. Mały i niebieski przysmak dawał sobie przyjemny zapach i dał mu więcej siły. Potem minus, on był poparzony więc plaster i Lum berry, która niszczy każdy status i dało mu to dużo energii. Na koniec zostawiłem tam z nimi Eevee, lekko by ich pilnował a ja zdejmuję fartuch i oddaję siostrze Joe.
-Proszę, to wypłata.-Powiedziała podając mi kopertę. Wychodzę z drzwi, ale przypomniałem sobie o psiaczku. Zapukałem do okna w pokoju gdzie byli i otworzyła je używając Akcji na klamce i wyszła spokojnie do mnie. Teraz do domu, tam będzie dobrze i w końcu sklepy- strzeżcie się, nadchodzę.


http://img341.imageshack.us/img341/7663/szakalo.png

Offline

 

#79 2012-06-15 16:44:15

 Mizu

Aye! :3

36935824
Zarejestrowany: 2012-01-14
Posty: 666
Starter: Treecko

Re: Przychodnia

Wraz z małym towarzyszem - Mr. Piplupem przybyłam do przychodni. Troszkę się stresowałam, gdyż był to mój pierwszy dzień w pracy. Miałam zastępować siostrę Joy pod jej nieobecność, gdy ta pojechała na jakieś spotkanie. Bądź co bądź nie traktowałam tego jak pracę, a raczej jakieś nowe doświadczenie. Ponadto w centrum znajdują się różne bezpańskie pokemony - stwierdziłam, że fajnie będzie je czymś zbawić.
No nic; przenieśmy się pod centrum pokemon.
- Już, już. O to klucze do PC i tu lista rzeczy, które masz zrobić. Poradzić sobie, Mizuki? - zapytała siostra. Na to odpowiedziałam radośnie:
- Jasne, uwielbiam pokemony i dobrze zaopiekuje się centrum. Możesz być spokojna, siostro Joy!
Cóż, Joy odjechała samochodem, a ja otworzyłam drzwi do centrum. Przeczytałam po cichu listę zajęć. Pokiwałam głową, po czym położyłam Mina na ladzie, każąc mu krzyczeć, czy ktoś przyjdzie do PC. Sama wzięłam mop i wiadro z wodą. Zaczęłam czyścić podłogi: w łazience i w sali do leczenia pokemonów. Następnie wytarłam wszystkie kurze; w toalecie wlałam mydło w płynie do... pojemniczków na mydło i tyle. Za to w sali "medycznej" miałam trochę więcej pracy. Otarłam cały inkubator z kurzy, co trochę zajęło. Cała maszyna była ogromna! Ponadto ułożyłam w kolejności wg. PokeDexu wszystkie balle z pokemonami należącymi do trenerów. Najwidoczniej do siostry Joy przychodzi dużo trenerów, by oddać swe pokemony pod opiekę. W sumie nic dziwnego. W Stration City mieszka dużo ludzi, a wielu je po prostu mija po drodze. Zrobiłam jeszcze kilka prostych rzeczy, w stylu podlanie kwiatków i usłyszałam pisk Kaito (Piplup). Poszłam do niego. Zobaczyłam dwójkę trenerów; oboje nieśli w rękach dwa pokemony. Jeden z nich Snivy'ego, a drugi Pidove'a.
- Nasze pokemony zderzyły się mocnymi atakami i równocześnie padły. Co z nimi? - spytał zmartwiony dzieciak, trzymający ptaka.
Oceniłam stan malucha i stwierdziłam, że jest tylko troszkę poobijany. Ze Snivy'm było podobnie. Wzięłam oba stworki na ręce i zaniosłam do sali. Tam popsikałam pokemony potionami i dałam im różne lekarstwa. Wróciłam do chłopców i powiedziałam, by tę noc spędzili w centrum, gdyż maluchy muszą poleżeć przez noc. Piplup wygrzebał z szafki klucze do pokoju nr. 16 i dał je dzieciom. Co teraz... co teraz... zerknęłam na listę i pokiwałam głową.
- Kaito, idź posprzątaj w pokojach: 5, 9 i 12. Jesteś sprytny więc na pewno sobie poradzisz, jasne? Ja pójdę w tym czasie pobawić się z bezdomnymi pokemonami. Jak skończysz przyjdź do nas, oky?
Mino ucieszył się, że może pomóc i pobiegł w stronę pokoi. Ja zaś poszłam do ogrodu. Tam, obok, w niewielkim domku bawiły się razem różne pokemony.
- Heeeey, maluchy. Idziemy lepić bałwana? - wparowałam do nich, a ci choć mnie nie znali ucieszyli się z propozycji i wybiegli z pomieszczenia. Gdy zobaczyły, że śnieg pada zaczęły skakać z radości. Bawiłam się z nimi dobre 1,5h. Piplup oczywiście szybko do nas dołączył i wraz z nim i pokemonami do adopcji ulepiliśmy bardzo dużego bałwana! Zaprzyjaźniłam się z pokemonami, a w szczególności z pewnym Pichu, który nie odstępował mnie na krok i cały czas siedział mi na ramieniu. Lecz mój czas pracy upłynął. Przyjechała siostra Joy, spytała jak było, a ja z uśmiechem rzekłam:
- To świetna praca! Te maluchy wiedzą co to dobra zabawa... No, Pichu. Muszę lecieć. Na pewno znajdziesz dobrego trenera! Może w środę tu przyjdę to jeszcze się spotkamy? - pogłaskałam malca po głowie, a następnie odebrałam od Joy wypłatę...

~kiedyś tam wklejałam tą pracę, ale był reset kart i nie mam kasy za ten post.


Lubię kiedy wokół muzyka gra,
kiedy wszyscy śpiewają na na na.

http://i.imgur.com/hxDXJ.png
Lubię kiedy w tańcu wiruje świat
niech porywa nas rytm na na na na na.

Offline

 

#80 2012-06-15 22:01:29

 Ririsu

http://img715.imageshack.us/img715/2978/riric.png

Zarejestrowany: 2011-08-14
Posty: 66666

Re: Przychodnia

„Kurde, po cholerę pracuję? No po cholerę? Jestem trenerem, do cholery jasnej! Powinienem zdobywać odznaki i tak zarabiać, ot co! A tutaj gnoję się w jakimś gmachu, którego nawet trudno nazwać szpitalem, robiąc swą pracę za psie pieniądze, ba, niegodne nawet kundla. No i chyba znowu przedawkowałem apap, bo robię się agresywny, no kuźwa...” - myślę, klnąc jak najęty, co jak co, ale zdarzają mi się dni, w których po prostu wstaję lewą nogą. No wybaczcie proszę, ale jak można zachować spokój, jeśli któryś dzień pod rząd kisi się w jakimś tureckim mieście idiotów, wykonując zawody kompletnie niepotrzebne dla mej osoby, dzięki jakiejś organizacji, której nazwy nawet nie pamiętam i pamiętać nie chcę.

Po raz ponowny, młody chłopak, mający niemalże mleko matki pod nosem, z włosami jarzącymi się w łunie porannego światła na ciemny blond, kierował się po raz kolejny w ostatnich dniach, ku miejscu, którego jakże nienawidził, zawsze kojarzył mu się z narzędziami tortur pokroju igieł czy też pseudo medykamentami będącymi dziełem szatana – do przychodni. Początek podróży nie należy do najtańszych, trzeba było pokupować to i owo, przez co jego zasoby pieniężne lekko mówiąc – uleciały. Co prawda jeszcze wczorajszego dnia zajął swój czas pracą, jednak nie zmienia to faktu, iż kasy zbyt dużo mu nie przybyło, zaś czymś przecież musiał sfinansować swą podróż,nie? Żadnego sponsora niestety nie miał i mieć nie chciał. Ririsu nigdy nie lubił się w pracach, był typem leniwca, który najchętniej leżałby całymi dniami na słońcu, oglądając twory na chmurach i czytając jakieś dobre książki fantasy. Chociaż niby był przyzwyczajony do ciężkiej pracy, to nigdy by nie pomyślał, że skończy na jakimś zadupiu, zajmując się konserwacją jakiegoś cholernego zabytku, który śmierdział tanim odkażaczem z lidla i chorobami. Nawet jego główny zawód egzorcysty mało dawał, ludzie tak bali się duchów, zjaw i demonów wszelkiej maści, że po prostu starali się o nich zapomnieć i dać temu spokój, przez co trudno było znaleźć jakieś ogłoszenie zwiastujące ciepły posiłek kolejnego wieczora. Bez rozmyśleń dalszych, a raczej ich ograniczenia lekkiego, chłopak ruszył przed siebie na spotkanie z nową rzeczywistością, nie łatwej pracy. Miał nadzieję, że przysłowie, iż żadna praca nie hańbi jest prawdziwe. W pamięci ułożył sobie, a raczej przypomniał jakie to zadania miał w dniu dzisiejszym wykonać. Mimowolnie wyjął z kieszeni, pogięty list o poszarpanych rogach, po czym spojrzał na jego treść, ledwie rozczytując koślawe, lekarskie pismo. Przy niektórych słowach był zmuszony nawet, do przeliterowania na głos poszczególnych słów. Tekst brzmiał tak:

Szanowny Panie Ririsu


Z chęcią wielką, zadowoleni Pana staraniami jesteśmy chętni do przyjęcia Pana po raz ponowny do jednodniowego terminu, trwającego dokładniej 7 godzin. Zarobki będą zależne od Pana wkładu w pracę i Pana umiejętności. Zadania, które ma Pan wykonać są następujące: umycie podłogi na korytarzu głównym, umycie okien w gabinetach lekarskich Doktora Mariusza […]. Z góry dziękujemy i prosimy o pozytywne rozpatrzenie naszej prośby o przyjęcie.

Albert Cokhan

Czytam spoglądając ku niebu, a raczej - ku szaremu, zaśmierdłemu dachowi, pokrytego pleśnią. Po chwili niedługiej ponownie kieruję swe kroki do biura ciecia, łapiąc za mop, jakieś gąbki i inne przyrządy tortur, których nie rozróżniam, po czym ruszam ku głównemu korytarzowi. Pierwsze co robię, to tak jak na kazały siły wyższe - myję i płukam narzędzia dokładnie, aby były po prostu nieskazitelnie czyste. Oczywiście przy pomocy lidlowskich chemikaliów. Dopiero wtedy idę umyć lustro kafelek na korytarzu, myjąc je skrzętnie, a raczej przesuwając bród pod ścianę, gdzie wszelkie nieczystości usuwam przy pomocy dziwnego odkurzacza. Następnie przy pomocy mopa, wody i kolejnych detergentów doczyszczam podłogę Po jakichś dwóch godzinach cały korytarz niemalże lśniła, zaś plecy od garbienia się bolą jak cholera. Nie czekając więc, aż mięśnie zesztywnieją kieruję swe kroki ku gabinetom lekarskich, gdzie wpierw opróżniam kosze, wrzucając odpadki do jednego, wielkiego pojemnika. Kolejnym krokiem, który wprowadzam w życie jest umycie okien, co zajęło mi kolejna dwie godziny i również nie było najsympatyczniejszym przeżyciem. Tymczasem ruszam na zaplecze, zachodząc o głowę po jaką cholerę tutaj przyszedłem. Zdecydowanie nie jestem typem osoby, która ciężko pracuje. O, nie. Kilka chwil później wychodzę z przychodni, z wielkim plecakiem narzuconym na ramię, kieruję szybkie, niemalże pospieszne kroki ku odległemu magazynowi leków, po kilka surowic na ukąszenie Ekansów, jakieś medykamenty o dźwięcznej nazwie hydroglicyzerycytydoza i inne trucizny, za które ludzie tak skrzętnie płacą. Chociaż chyba ów miejsce fundowane jest przez Poke NFZ, ale mniejsza i tak zawsze znajdą sposób na ograbienie biednych. Godzinę później dotarłem do ów miejsca prosząc o leki, a gdy torba stała się nieprzyjemnie ciężka, to ponownie pokierowałem swe kroki naprzód – tym razem jednak w przeciwną stronę, do przychodni. Opieka nad Pichu nie była trudna, już się z nim trochę zapoznałem w ostatnim pobycie, a ograniczała się jedynie do podania kilku leków na zbicie gorączki, podłączenie ów stworka do kroplówki, nakarmienie go i zapisania wyników prostych badań takich jak zmierzenie ciśnienia, na tabliczce wiszącej na łóżku. Już godzinę później znalazłem się na świeżym powietrzu, wdychając zapach nowo zarobionych pieniędzy...


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m5q1zuL91l1qbaj4uo1_400.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
more